W drugiej filmowej wersji „W Pustyni i w Puszczy” Beata Kozidrak śpiewała: „Wyciągnij dłonie i chwyć marzenie, ono rozproszy złej mocy cienie…” Marzenie to za słownikiem Języka Polskiego powstający w wyobraźni ciąg obrazów i myśli odzwierciedlających pragnienia, często nierealne. Czasami jednak marzenia się spełniają i tylko od nas zależy, czy śnimy na jawie nierealnie czy nasze śnienia mają szansę się spełnić. Wszystko zależy od nas! A zatem do dzieła: róbmy coś, by nasze marzenia się spełniały…
O spełnianiu marzeń opowiada piękny marokański film „Turkusowa Suknia.”
Film zaczyna się pokazaniem obrazu pięknego materiału w kolorze turkusowym i rozpoczęcia szycia go cięciem nożyczkami. Potem pojawia się tytuł filmu „Turkusowa Suknia”. Akcja filmu dzieje się w małym marokańskim miasteczku Sala. Halim jest znanym w miasteczku i bardzo utalentowanym krawcem, który szyje damskie suknie. Halim i jego żona Mina są małżeństwem od trzydziestu lat i razem prowadzą zakład krawiecki. Przyjmują nowego pracownika, młodego praktykanta Jussefa. Halim szyje dla klientki piękną suknię z materiału koloru turkusowego. Między nim ja Jussefem zaczyna się pojawiać chemia. Halim codziennie chodzi do publicznej łaźni, gdzie uprawia homoseksualny seks. Z żoną kocha się z przymusu, jest bowiem gejem. Na swój jednak sposób kocha i szanuje żonę. Mina prosi go, by zaprowadził ją do kawiarni, bo nigdy tam nie była. Razem siedzą pośród mężczyzn i oglądają mecz. W domu Mina traci przytomność i wtedy dowiadujemy się, że jest nieuleczalnie chora na raka i to ostatnie dni jej życia. Halim zostaje zostaje z nią w domu i się nią opiekuje. Jussef wyznaje mu miłość, ale Halim go zwalnia z pracy. Ten jednak niezrażony przynosi mu do domu suknię turkusową do wykończenia. Razem się opiekują Miną. Mina się dowiaduje o uczuciu łączącym jej męża z Jussefem i mówi, że chciałaby w turkusowej sukni brać ślub , bo to ona się oświadczyła Halimowi. Halim kończy suknię i Mina umiera. Na pogrzebie kobiety uszykowały zwłoki do pogrzebu, Halim jednak został ze zmarłą żoną sam i przebrał ją w turkusową suknię. Halim i Jussef niosą mary z ubranymi w turkusową suknię zwłokami Miny na cmentarz, potem widzimy tylko panoramę cmentarza. Ostatnia scena: Halim i Jussef siedzą razem w kawiarni i wśród innych mężczyzn arabskich oglądają mecz. Koniec.
Film „Turkusowa Suknia” jest melodramatem i to nieskomplikowanym intelektualnie melodramatem, takim dla każdego widza. Ja się wzruszyłam. Jest to film kameralny i statyczny, nie ma w nim emocjonujących scen, ani szybkiej akcji. Przez pierwszą godzinę nawet dość nudny i jak ktoś nie wytrzyma może wyjść. Jednak jak przetrwa, to nie będzie żałował. Film się rozkręca. Film jest statyczny i dzieje się wokół trzech osób. Akcja jest pokazana przez symbol i film doskonale operuje symbolem. Pięknie symbolicznie jest pokazana symbolicznie miłość: ten delikatny dotyk dłoni, dotyk przez materiał, wspólne szycie z ukochanym złotej koronki do sukni. Te delikatne sceny, kiedy bohater pomaga chorej żonie się ubrać, odwraca się, kiedy ona się rozbiera. Sceny seksu są ledwie zasugerowane: przez mimikę twarzy, zbliżenia, gesty dłoni. To wszystko jest genialne, bo doskonale pokazuje nastrój. Film przez symbol genialnie operuje nastrojem. I wspaniale pokazuje miłość. Naprawdę wzrusza. Symbolem miłości i marzenia bohaterów jest szycie pięknej turkusowej sukni. Cała akcja się wokół tego kręci, praktycznie główna akcja to szycie tej sukni i jej zakończenie wraz ze śmiercią żony bohatera. Sceny, kiedy dwóch zakochanych mężczyzn niesie zmarłą żonę w pięknej ślubnej sukni do grobu wyciska łzy. Spełniło się marzenie zmarłej żony i… symbolicznie spełniło się marzenie dwóch zakochanych mężczyzn. Film pięknie pokazuje miłość gejowską i jego przesłaniem jest, że rzeczywiście jest taka miłość. Pięknie pokazane: kończy się jedna miłość, zaczyna druga i… spełnia się marzenie. Poza tym film nas pięknie przenosi w obyczajowość i zwyczaje, w tym religijne świata arabskiego, świata Orientu. I robi to pięknie, trochę jak z opowieści Szeherezady z Orientu, że Świata Tysiąca i Jednej Nocy. I poznajemy zwyczaje arabskie: sytuację kobiety – dowiadujemy się, że Arabowie szanują żony / scena, kiedy bohaterowie wracają w nocy z kawiarni i zatrzymuje ich żandarmeria, bo nie mają dowodów, a Halim mówi: to jest moja żona/ Pokazane jest, że mężczyźni arabscy chodzą do łaźni publicznej, gdzie jest regularny gejowski burdel, ale wracają do żony i ją szanują. Oddzielają seks od miłości. Można mieć wątpliwości co do zwyczajów arabskich i je krytykować, ale niezaprzeczoną zaletą filmu jest ich pokazanie w poetycki sposób. Film jest bardzo poetycki i symboliczny. Wspaniale wzruszający melodramat. Polecam go każdemu. Ludzie w kinie długo nie mogli wstać po zakończeniu tak się po nim zamyślili.
Oglądam w telewizji apel UNiCEFu o pieniądze na głodujące dzieci w Afryce. Pokazywane są przy tym obrazy biedy w krajach afrykańskich, głodujących dzieci, wychudzone ofiary głodu w Afryce. To robi wrażenie! I kiedy takie obrazy oglądam, to konstatuję to z obrazami imigrantów z Afryki, którzy usiłują się dostać do Europy, jakie niedawno w sercosciepatielnym obrazie pokazał film Agnieszki Holland pt. „Zielona Granica” Słyszę więc tę awanturę wokół tego filmu i wokół nielegalnych imigrantów usiłujących się dostać do Europy. Jedni odżegnują od czci i wiary polską straż graniczną i twierdzą, że zachowuje się jak… bezduszni oprawcy. Inni twierdzą, że ci imigranci to bandyci, którzy do Europy przyniosą terroryzm, bandytyzm i gwałty. I jedni i drudzy mają po trosze racji. Niewątpliwie pośród nielegalnych imigrantów jest sporo zwykłych lumpów, którzy do Europy chcą się dostać zwabieni łatwym życiem i socjalem w Europie. Tacy zawsze byli nawet podczas wielkiej emigracji do Ameryki w XIX wieku i … pośród Polaków. Jednak trzeba mieć też empatię. Większość ludzi usiłujących się dostać do Europy to ludzie oszukani przez handlarzy ludźmi, którzy dostali bilet tylko w jedną stronę. Na polsko – białoruskiej granicy jest jeszcze jeden problem: mianowicie działający w Afryce agenci Łukaszenki, którzy agitują ludzi do dostania się do Europy. A kiedy… dostaną się na białorusko – polską granicę nie mają innego wyjścia jak szturmować polski mur, bo… gdy usiłują wrócić białoruskie wojsko do nich strzela. Trudno się też dziwić ludziom, że z ogarniętej głodem Afryki usiłują się dostać do Europy, którą im propaganda przedstawia jako Raj.
Czy obcy powinni się asymilować z Europejczykami? Niewątpliwie tak. I w wielu wypadkach tak się stało. We Francji czy Hiszpanii jest już trzecie pokolenie imigrantów z Afryki i… są to już Francuzi i Hiszpanii. Pracują, są nawet w rządzie. Trzeba mieć też na uwadze, że ludzie są odrębni kulturowo. Swoją religię i kulturę mają Europejczycy. Czy mamy odmówić prawa do własnej kultury i religii Afrykanom. Ich religia też jest piękna.
Kiedy Jezus Chrystus tworzył swoją religię, powiedział swoim Apostołom: Idźcie i nauczajcie! Podstawą religii chrześcijańskiej jest miłość do wszystkich ludzi. Czy polscy katolicy o tej pięknej, najważniejszej prawdzie zapomnieli? Ktoś powiedział, że… ekumenizm w katolicyzmie wobec Islamu nie ma racji bytu, że Islam to… religia zła i Szatana. O tempora! O mores! Ja jednak głoszę: fundamentalizm religijny jest niebezpieczny w każdej wierze. W katolicyzmie też. Czy mam rację?
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.