Jakiś czas temu oglądałam bardzo ładny film wg. opowiadania Francisa Scotta Fitzgeralda pt. „Dziwny przypadek Benjamina Buttona”. Opowiadanie jakże inne i wyróżniające się na tle prozy Fitzgeralda, która ukazywała schyłek wartości lat dwudziestych ubiegłego wieku. „Dziwny przypadek Benjamina Buttona” to opowieść science fiction o człowieku, który urodził się jako stary, stawał się coraz młodszy i zmarł jako niemowlę. To opowieść o losach ludzkich i o przemijalności. Zmusza nas do zastanowienia się nad sensem życia ludzkiego. Teraz obejrzałam film o podobnym przesłaniu, tylko treść inna. Tu chodziło o starzenie się organizmu. Ludzie w ciągu jednego dnia się starzeli, umierali i zamieniali w proch.
Amerykański film „Old” – Starość zaczyna się jak czteroosobowa rodzina, mąż, żona, sześcioletni syn Tren, i niewiele starsza córka jadą na wczasy do luksusowego ośrodka na Hawajach. Widać, że to szczęśliwa rodzina, ich podróż to sielanka. Na miejscu wita ich właściciel ośrodka, hostessa podaje im ulubione drinki. W pokoju jednak wychodzi, że mają problemy, małżeństwo się kłóci, okazuje się, że żona ma guza. Mówi, że on jest łagodny, ale nie chce powiedzieć dzieciom. Mówi, że najpierw niech spędzą wymarzone wakacje, a potem im powie. Mały Trent zaprzyjaźnia się z rówieśnikiem, siostrzeńcem właściciela ośrodka. Piszą do siebie listy szyfrem. Przy śniadaniu właściciel im mówi, że są specjalnymi gośćmi i że zabierze ich na prywatną plażę w rezerwacie przyrody, tylko dla wybranych gości. Razem z nimi jedzie jeszcze lekarz z córką w wieku Trenta i znany raper. Kierowca ich wysadza i mówi, że do plaży dojdą przez wąwóz, a on przyjedzie po nich wieczorem. Na plaży dołącza do nich jeszcze jedno małżeństwo. Plaża ładna, wszystko wygląda na sielankę, a… wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Żona nie poznaje swoich dzieci. Dzieci odkrywają w piasku zabawki zostawione przez innych bywalców plaży. Przybyli orientują się, że dzieje się tu coś dziwnego, że zaczynają się starzeć i zachowywać dziwnie. Orientują się, że wszyscy tu przybyli są na coś chorzy i objawy się nasilają. Żonie guz urósł, ale go szczęśliwie wycięli. Trent urósł, po spędzonym czasie z córką lekarza, ta jest w ciąży, rodzi dziecko, a ono umiera. Zgromadzeni ludzie orientują się, że na plaży czas przyśpiesza, w ciągu jednego dnia się zestarzeją i umrą. Próbują uciec, ale okazuje się, że są w pułapce. W drugą stronę przez wąwóz nie da się przejść, bo traci się przytomność. Ten co usiłował przepłynąć morzem, utonął. Córka lekarza próbowała wejść na skały, ale też straciła przytomność i spadła. Objawy chorób się nasilają. Chora na padaczkę umiera na atak padaczki. Żona lekarza umiera połamana osteoporozą, a lekarz w ataku szału próbuje zabić męża i zabija go żona głównego bohatera. W końcu na plaży zostaje rodzina głównych bohaterów. Rodzice umierają w nocy pogodzeni z losem. Do rana zostają tylko dzieci, już dorosłe i też pogodzone z losem. Trent zauważa, że są obserwowani, na skałach jest kamera. Wtedy przypomina sobie, że od nowego kolegi otrzymał dziwną, zaszyfrowaną wiadomość: Wuj nie lubi rafy koralowej! Wtedy myślał, że to zabawa, teraz domyślił się, że wskazał mu drogę ucieczki. Uciekają z siostrą przez rafę koralową, ale siostra się zahaczyła. Scena przechodzi na skały. Ci co filmują, mówią to koniec, wszyscy umarli i odchodzą. Potem widzimy, że to była zaplanowana akcja przez firmę farmaceutyczną, która do testowania nowego leku wybierała ludzi nieuleczalnie chorych i zapraszała do tego ośrodka, a potem na tę plażę, by jak powiedział właściciel: natura zrobiła swoje. Widzimy przyjeżdżają nowe ofiary. Właściciel ich wita jak na początku, hostessa podaje ulubione drinki. Wtedy… ktoś wytrąca jej szklanki z ręki. Widzimy Trenta z siostrą, który mówi: To pułapka, wyślą was na śmierć. I widzimy, jak policjant czyta pamiętnik jednej z ofiar, który Trent znalazł na tamtej plaży. Potem akcja się cofa. Trent uwalnia siostrę i oboje wypływają z rafy koralowej. Na końcu lecą helikopterem z policjantami. Policjant mówi, że wszyscy zostali aresztowani, a na nich na lotnisku w Stanach czeka ciotka. Pyta: Co jej powiecie? Na to Trent: To ja, twój sześcioletni siostrzeniec!
Film „Old” to horror i to horror w klasycznym wydaniu. Ma wszystko, co horror powinien zawierać. A zatem ma trzymającą w napięciu akcję, tajemnicę i sceny mrożące krew w żyłach. Jak klasyk gatunku zaczyna się sielankową akcją, potem bohaterowie znajdują się w pułapce, a tam napięcie narasta, by osiągnąć apogeum, kiedy szalony lekarz próbuje zabić męża głównej bohaterki. Napięcie jest stopniowane i widz się boi. Pod płaszczykiem horroru film pokazuje różne zachowania ludzkie w ekstremalnej sytuacji, kiedy ludzie mają świadomość, że umrą. I tak widzimy, jak oszalali ze strachu ludzie próbują dokonać linczu na niewinnym raperze uważając, że ten zabił kobietę, którą wyrzuciło morze. Widzimy żonę lekarza, która nie może pogodzić się ze starością i z tym, że osteoporoza ją łamie i traci urodę i oszalała chce zabić Trenta i jego siostrę. Mamy też jednak przejawy człowieczeństwa w ekstremalnej sytuacji śmierci. Żona bohatera zabija oszalałego lekarza, który chce zabić jej męża i choć wie, że i oni umrą mówi: ja bronię swojej rodziny. Film jest bardzo dobrze zrobiony technicznie i dlatego wciąga. Widz jeszcze długo po obejrzeniu filmu zastanawia się, dlaczego bohaterowie zginęli na demonicznej plaży i czy były sposoby, by ktoś ich uratował. I to jest plus tego filmu, bo z dobrego filmu widz ma wynieść coś więcej niż torebki po popcornie. Z tego wynosi… zastanowienie się nad sensem swojego życia. Bo człowiek się zastanawia po co i dlaczego żyje i… dlaczego czas upływa, a jego ciało się zmienia, by z pięknego, pełnego wigoru człowieka stać się zniedołężniałym staruszkiem, by w końcu… po tobie nawet na ziemi piasek nie został. Czy to jest sprawiedliwe?
Film ma tytuł Starość. W fikcyjnej scenerii, w której bohaterowie z dziwnych przyczyn, które zafundowała im natura starzeją się w przyśpieszonym tempie jednego dnia, pokazana jest potęga natury, która może zrobić z nami wszystko i nasza bezradność wobec losu, którego nie zatrzymamy, możemy się z nim tylko pogodzić.
Nasze życie na ziemi jest krótkie. Biblia mówi: ” Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.” Wobec natury, która trwa wiecznie jesteś tylko małym trybikiem w maszynie losu. Ale ten trybik jest ważny. On kręci kołem losu i wprawia go w ruch. Jesteś więc ważny! Nie daj więc sobie wmówić fałszywym prorokom, że człowiek na świecie wobec Boga jest prochem i niczym. Człowiek to bardzo ważna istota w dziele tworzenia świata. Jemu Bóg dał postać na swój obraz i podobieństwo i powiedział: Idźcie i czyńcie sobie ziemię podwładną! Człowiek jest więc ważną istotą w Dziele Bożym. Człowiek jest wielki. Tylko… ważne jest, by człowiek to właściwie zrozumiał i nie wpadając w butę nie zaczął działać przeciwko Bogu, czyli tak jak chce Szatan. Bóg jest dobry i cierpliwy, ale potrafi powiedzieć: dość! Biblia jest pełna przykładów, kiedy Bóg osadzał człowieka na właściwym miejscu. A i… jak się patrzy na historię choćby chrześcijaństwa to można zauważyć, kiedy Bóg ostrzegał człowieka przed nim samym i przed jego butą. Kiedy Bóg powiedział człowiekowi , gdy ten wypowiadał walkę Bogu. A jak będzie współcześnie? Czasy New Age to najbardziej widoczne czasy walki człowieka z Bogiem.
Starość to naturalna kolej rzeczy. Wszyscy będziemy starzy. Ważne jest, by starzeć się z godnością. Wiele osób chce zatrzymać starość robiąc sobie i to wiele operacji plastycznych. Chcą wyglądać ładnie, wyglądają po tych operacjach żałośnie i… budzą litość. Moja koleżanka zwykła mawiać: młodość przemija, uroda najczęściej zostaje. I tego się trzymajmy! Bo stary człowiek jest piękny. Ja z ciekawością słucham opowieści dziewięćdziesięcioletniej sąsiadki o tym, jak walczyła w Powstaniu Warszawskim. Ma dobrą pamięć. I ja nie widzę pomarszczonej staruszki, widzę młodą , szesnastoletnią kobietę jak kanałami niesie rannego trzynastoletniego łącznika i… dla mnie ta staruszka jest ładna. Mamy tyle lat, ile widzą w nas inni ludzi, a na to spojrzenie zasługujemy własnymi czynami. Mój mąż ma dla mnie zawsze 38 lat, tyle, ile miał, kiedy pierwszy raz uczynił mnie kobietą. A ty jak chcesz zapamiętać swoją najbliższą ci osobę?
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.