21 marca to kalendarzowy koniec zimy i początek wiosny. W tym dniu symbolicznie pozbywamy się zimy. Robi się słomianą kukłę symbolizującą zimę, podpala się ją i rzuca do rzeki. Symbolicznie zima odchodzi. Robi się ciepło, zrzucamy zimowe okrycia, słońce nas prześwietla i robi nam się wesoło. ta wesołość, ten optymizm i podchodzenie z energią do życia to istota wiosny. Kończy się zimowa chandra, zwana potocznie zimową depresją. pamiętam kiedy ja chodziłam do podstawówki w latach siedemdziesiątych, świętowaliśmy w szkole pierwszy dzień wiosny. To było symboliczne powitanie radości życia. 21 marca to był dzień wagarowicza. Była taka tradycja w szkole, że każdy uczeń, nawet ten najgrzeczniejszy, którego nauczyciele chwalili, musiał tego dnia iść na wagary. 21 marca bez wagarów powodował, że rok może się nie udać. A chodziło przecież, by uczeń czerpał radość z życia…
Sabina W. jako dziecko była tzw. bożą iskierką. Była małym chuliganem, chodziła po drzewach, biła się z chłopcami, niemiłosiernie psociła i co raz popełniała gafy, bo najpierw działała, a potem myślała. Była też niezwykle gadatliwym stworem, po prostu zamęczała wszystkich gadaniem. Sytuacja zmieniła się w siódmej klasie, kiedy skończyła trzynaście lat. Dojrzewanie zmieniało jej osobowość. Można powiedzieć, że dokonywało spustoszeń w jej psychice. Może dochodziły do głosu sytuacje stresowe i traumatyczne z wczesnego dzieciństwa: próba molestowania przez „wujka”; zaginięcie i błądzenie przez trzy dni w podziemiach, kiedy miała osiem lat; śmierć ukochanej babci, która ją wychowywała i z którą była bardzo związana? Zaczęła się stawać małomówna, izolowała się od rówieśników, zrobiła się płaczliwa i łatwo wpadała w gniew. Stała się samotnikiem. Jej zachowanie nie wzbudziło obaw rodziców, bo pochłonęła ją nauka, nie spotykała się z koleżankami, tylko cały dzień uczyła. W ogólniaku miała świadectwo z paskiem. Poszła na studia polonistyczne. Na drugim roku coś dziwnego zaczęło się z nią dziać. Wycofała się z życia, z byle powodu zaczynała płakać, przestała się uczyć, tylko mogła całymi dniami leżeć na łóżku i wpatrywać się w sufit. Lekarz psychiatra w przychodni studenckiej stwierdził depresję i przepisał leki. Po lekach zdawać by się mogło, że wróciła do równowagi. Po pół roku depresja całkowicie minęła, a przeciwnie zaczęła tryskać energią i sypać dowcipami jak z rękawa. Zaczęła udzielać się towarzysko, chodzić na imprezy i… rzuciła studia. Od czasu do czasu bliscy dziwili się, że mówi dziwne rzeczy bez sensu, ale nie budziło to ich obaw, kładli to na karb jej wesołego usposobienia. Przyjęła oświadczyny, ba sama się oświadczyła swojemu koledze z dzieciństwa. Kupiono jej suknie, przygotowano wesele, w dzień wesela… na ślub się nie stawiła. Okazało się, że uciekła na drugi koniec Polski i tam wzięła ślub z poznanym trzy dni wcześniej robotnikiem pracującym na barce pływającej Odrą. Kiedy wróciła z mężem do domu, rodzice zaskoczyli, że coś z nią nie tak. Byli też źli o ten odwołany ślub, na który zjechała się rodzina z całej Polski. Zaprowadzili ją do psychiatry i … tym razem psychiatra stwierdził chorobę afektywną dwubiegunową. Była w fazie manii. Dziś żyje od dwudziestu lat normalnie, bo bierze leki. Jednak miała dwa nawroty, bo przerwała branie leków. Z mężem się rozwiodła, synem się nie interesuje, oddała go na wychowanie siostrze. Nie pracuje i jest na rencie socjalnej. W rodzinie jednak jest uważana za wybitnie inteligentną. Wszystkim opowiada, że… jest doradcą prezydenta miasta.
Depresję rozumie się w znaczeniu medycznym i potocznym. Depresję rozumie się w znaczeniu szerokim i wąskim. W znaczeniu szerokim depresja, inaczej stany depresyjne to zespół objawów tzw. ujemnych charakterystycznych dla chorób psychotycznych jak choroba afektywna dwubiegunowa i schizofrenia. To takie objawy towarzyszące chorobom psychotycznym jak przygnębienie, smutek, wycofanie z życia, płaczliwość, czyli praktycznie te wszystkie objawy jakie charakteryzują depresję jako oddzielną jednostkę chorobową. Depresja w wąskim znaczeniu to inaczej depresja kliniczna, czyli ciężka choroba psychiczna, która charakteryzuje się brakiem objawów psychotycznych. Objawy depresji klinicznej to przede wszystkim wycofanie z życia, bliżej nieokreślony smutek bez przyczyny, brak chęci do życia, płaczliwość, myśli samobójcze. 70% chorych na depresję ma próby samobójcze, w tym sporo udanych. Inne objawy to lęki, objawy psychosomatyczne. Depresji jest kilka odmian, a każda odmiana ma inne sobie przypisane odmiany. Chory na depresję często się leczy na różne choroby, robi diagnostykę, która nic nie wykazuje, a tymczasem przyczyna jego niedomagań fizycznych leży w … głowie. To objawy depresji. Nieleczona depresja powoduje całkowite wyłączenie chorego z życia. Dlatego choremu na depresję należy się renta. ZUS często odmawia renty choremu na depresję. Znam przykład orzecznika ZUSu, który choremu na depresję powiedział… weź się w garść, a będziesz mógł pracować! Czy w stanach depresyjnych słowa: Weź się w garść! mają znaczenie?
Depresję także rozumiemy w znaczeniu potocznym. W znaczeniu potocznym depresja to inaczej chandra albo przez niektórych dowcipnie nazywany… kryzysik psychiczny. Chandra może być jednorazowa po jakimś smutnym wydarzeniu w życiu, po niepowodzeniach w pracy. Chandra może być też tzw. sezonowa, np. chandra jesienna, zimowa czy przednówkowa w okresie kiedy kończy się zima, a nie zaczyna wiosna. Taka chandra, zwana też depresją sezonową związana jest z dostarczaniem promieni słonecznych do naszego organizmu. Wiadomo jak dla organizmu ludzkiego są ważne promienie słoneczne. One zawierają tak ważną dla organizmu człowieka witaminę D3. Promienie słoneczne dają nam witalność, chęć do życia , radość i optymizm. Wiadomo że w zimie tych promieni jest mało, a zatem dopada nas zimowa chandra. To jest sezonowy stan normalny u każdego człowieka i nie powinien budzić niepokoju. Niepokój powinien wzbudzić stan wycofania z życia, smutku i przygnębienia, który utrzymuje się bez przerwy przez dłuższy czas. Miarodajne może być dłużej niż dwa miesiące! To może wskazywać na jakiś rodzaj depresji i warto odwiedzić chociażby psychologa. Psycholog zdiagnozuje i kiedy będzie posiadał wątpliwości co do stanu skieruje do lekarza psychiatry.
Tymczasem pojawia się wiosna! Robi się ciepło. Słońce świeci wyżej i mocniej. Robi się ciepło. Wiosna rodzi w nas radość! Powraca chęć do życia. Mamy przypływ energii, znika zimowa chandra i możemy góry przenosić. I to jest normalny stan psychiczny człowieka. Bo normalny człowiek potrafi się cieszyć życiem, a wiosna, słońce i kwiaty wywołują w nim radość.
Wiosna od dawna kojarzy się także z… miłością. W człowieku wraz z ciepłą porą roku krew w żyłach zaczyna żywiej krążyć. Hormony buzują. Spotykamy i odnajdujemy wiosną miłość. To piękne zakochać się wiosną. Zakochanie to najpiękniejszy objaw tego, że jesteśmy zdrowi psychicznie, ba, że znikła u nas zimowa chandra. W Kabarecie Olgi Lipińskiej w latach dziewięćdziesiątych artyści śpiewali: „Wiosna, wiosna, cudny maj! Ach, zamienia życie w raj! Pojawiły się dzieci… w pojemnikach na śmieci.”
No właśnie, kiedy wiosną hormony buzują i rodzi się w nas miłość, niejednokrotnie zapominamy się w miłości. A efektem tego… może być dziecko, zdarza się, że nie planowane, zbędne. Nie dajmy się oślepić wiosennym promieniom słońca! Myślmy, kiedy spotkamy wiosną miłość życia! Taka niechciana wpadka może pogrzebać całe nasze życie. A dziecko wyrzucone do… pojemnika na śmieci może zrodzić wyrzuty sumienia na całe życie. A kończy to się nawet chorobą psychiczną. Choćby depresją…
Cieszmy się wiosną! Żyjmy pełnią życia! Zachowajmy jednak myślenie, by aborcja nie stała się dla nas … środkiem antykoncepcyjnym. Kiedyś kiedy miałam szesnaście lat i dałam się ponieść uczuciu razem z moim ukochanym i przeżyliśmy wspólnie cudowną chwilę zapomnienia, mój tato tak mnie żartem uświadamiał: Wiesz, jaki jest najlepszy środek antykoncepcyjny? Rycynus! Bo wtedy… pilnuje się własnej d… nie cudzej!
„Niech żyje bal, bo to życie, to bal jest nad bale! Niech żyje bal, drugi raz nie zaproszą nas wcale!” – Korzystaj z życia tak mocno jak pozwala Ci twój umysł! Niech żyje zdrowie… psychiczne! Największy dar, który warto pielęgnować! Higiena życia…
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.
Jest jeszcze jeden rodzaj depresji, to tzw. depresja poporodowa. Takiego stanu doświadcza większość kobiet w okresie połogu. Jest to stan, którego doświadcza organizm kobiety w okresie połogu, na skutek tego, że w organiżmie dochodzi do wojny hormonalnej, hormony z okresu ciąży w okresie połogu wracają do normalnego stanu sprzed ciąży. To zaś powoduje u kobiety smutek, płaczliwość, stan w którym kobieta uważa, że sobie nie poradzi z dzieckiem. Jest to normalny stan, który przeżywa większość kobiet w okresie połogu i nazywany jest baby blues. Jeśli jednak taki stan trwa dłużej niż trzy tygodnie, a do tego dochodzi wycofanie się z życia i myśli samobójcze, to mamy do czynienia z depresją i trzeba ją leczyć. W wielu wypadkach depresja porodowa przeradza się w symptomy psychotyczne. Kiedy w 1991r urodziłam moją córkę Marysię, u mnie depresja poporodowa przeszła w fazę manii choroby dwubiegunowej.