Aktualna wojna na Ukrainie ponownie zrodziła dyskusję na temat takich wartości jak patriotyzm i wiara. Czy warto oddać życie za Ojczyznę? Ukraińcy dają piękny dowód, czym dla nich jest Ojczyzna. Choć są i dekownicy! Władze ukraińskie ogłosiły powszechną mobilizację i teoretycznie nie wypuszczają za granicę mężczyzn w wieku poborowym, czyli między osiemnastym a pięćdziesiątym rokiem życia. Wielu Ukraińców posiadających prawo pobytu w Polsce na wieść o wojnie sami wrócili do swojego kraju i zgłosili się do wojska. Ale… Ukraina to specyficzny kraj! Tajemnicą Poliszynela jest, że u nich nawet dowód załatwiało się za łapówkę. Kiedy więc w Polsce pojawiła się fala uchodźców z Ukrainy, ze zdziwieniem można obserwować obok kobiet i dzieci młode, zdrowe byczki. To tzw. dekownicy! Dekownik to nazwa znana już od Wojny Secesyjnej w Stanach Zjednoczonych i tacy są w każdej wojnie. Jednak w czasach I i II Wojny Światowej nie był to powód do dumy. Dekowników spotykał ostracyzm społeczny, a koledzy przesyłali im białe piórko. Czy i dzisiaj dekownik spotyka się z potępieniem? A może wartości się… przewartościowały, pojęcia patriotyzm, ojczyzna się spauperyzowały? Ludziom są one obojętne. Bo jak można cenić patriotyzm i ojczyzna, kiedy w Rosji żołnierzy agresorów, dopuszczających się zbrodni wojennych na ludności cywilnej też się nazywa patriotami i… mówi się , że bronią ojczyzny? A zatem… patriotyzm czy terroryzm?
O tym mówi irlandzki film „Belfast”.
Bohaterem filmu „Belfast” jest dziesięcioletni chłopiec Buddy. Ma on beztroskie dzieciństwo. W domu się nie przelewa, ojciec jeździ do Anglii do pracy i przyjeżdża tylko na weekendy. Mieszkają w robotniczej dzielnicy Belfastu, ale mają szczęśliwą rodzinę, mieszkają razem z dziadkami. Dziadek jest wzorem dla chłopca i mimo upływu lat wciąż jest zakochany w babci. Film zaczyna się 16 sierpnia 1969r. Robotnicza ulica Belfastu jest spokojna, mieszkańcy siedzą na progach domu, dzieci się bawią w wojnę. Nagle Buddy jest obserwatorem rozruchów. Manifestanci wybijają szyby w domach. Matka Buddiego wychodzi i zabiera synów i ukrywa ich w domu pod stołem. To początek wojny domowej w Belfaście, protestanci napadają na katolików. Rząd ogłasza w Belfaście godzinę policyjną i wyprowadza wojsko na ulice Belfastu dla utrzymania porządku. Na ulicy Buddiego mieszkańcy stawiają barykadę , by bojówki nie weszły. Pastor pobudza do zamieszek, mówi w kazaniu, że człowiek ma dwie drogi: jednak prowadzi do Raju, druga do piekła i mąk piekielnych. Protestanccy bojówkarze wciągają siłą ludzi do zamieszek. Ojcu Buddiego grożą, że skrzywdzą jego rodzinę, jak się do nich nie przyłączy. Ojciec Buddiego odmawia. Także dzieci żyją tym, że trzeba bić katolików. Kuzynka Buddiego wciąga go w zamieszki, ale zanim do tego dojdzie Buddy chce się dobrze uczyć, by zaimponować koleżance z klasy, która jest najlepszą uczennicą i w której się zakochał. Ojciec Buddiego namawia rodzinę, by wyjechali do Anglii, jego żona nie chce wyjechać, mówi, że to jest jej dom, są dziadkowie. Obchodzą rodzinną Wigilię. Rodzice pytają dzieci, czy chcą wyjechać do Anglii. Buddy wpada w histerię. Mówi, że tu ma kolegów i chce z koleżanką zrobić projekt o podróży na księżyc. Ojciec rozmowę o wyjeździe odkłada do Wielkanocy. Po Wielkanocy kuzynka wciąga Buddiego w rozruchy. Napadają na sklep katolika. Dewastują i okradają. Wszyscy kradną i… Buddy kradnie proszek do prania. Matka jednak zabiera go z powrotem i każe odnieść do sklepu. Przywódca jednak zabrania mu oddać proszek. Mówi, że trzeba kraść. Umiera dziadek Buddiego. Wydarzenia w sklepie i śmierć dziadka przesądzają sprawę: rodzina Buddiego wyjeżdża do Anglii. Buddy idzie pożegnać się z koleżanką. Pyta się ojca, czy ma szansę utworzyć z nią rodzinę, jeśli ona jest katoliczką, a on protestantem. Ojciec mówi, że może być hinduistką, wegańską ateistką, jak ty ją będziesz kochał, to i dla nas będzie droga. Buddy pyta: A jak będziemy musieli chodzić do spowiedzi? Ojciec się śmieje i mówi: o to będzie trudne! Film kończy się sceną jak autobus z rodziną odjeżdża, a babcia patrzy na nich. Na końcu jest napis: dla tych co zostali; dla tych co wyjechali i dla tych co zaginęli. Koniec!!!
Film jest bardzo piękny i bardzo wzruszający. Pięknie opowiada o tym, co jest w życiu najważniejsze, o rodzinie, o patriotyzmie. Film jest o Irlandczykach, a wiadomo, że Irlandczycy najbardziej ukochali ziemię i dom. I w filmie jest mowa o miłości do rodzinnego miasta, domu. Mimo, że czasy niepewne, sytuacja niebezpieczna i można zginąć, to ustami matki Buddiego widzimy piękny przejaw miłości do ojczyzny i domu, kiedy nie chce wyjechać. Piękna jest scena, kiedy na wieść o wyjeździe Buddy wpada w histerię i wykrzykuje, że tu ma kolegów, chce zrobić projekt o kosmosie z koleżanką, chce słuchać opowieści dziadka. Film jest technicznym majstersztykiem. Pięknie pogłębia nastrój patriotyzmu poprzez to, że jest czarno – biały. W czołówce ukazane są kolorowe sceny współczesnego Belfastu, a potem obraz się robi czarno – biały i akcja cofa się do 1969r. Film jest jak oglądanie czarno – białych zdjęć w starym albumie rodzinnym i przez to wzrusza i działa na nasze emocje. Te zaś emocje każą nam się zastanowić, co jest w życiu najważniejsze, a mianowicie wiara i ojczyzna, dom i wartości rodzinne. To piękny film, który nie wałkuje nowoczesnych ideologii jak gender, LGBT, homoseksualizm, pokazuje nam, co zapewne w mniemaniu dzisiejszego lewackiego świata, jest zmurszałe i niemodne, czyli pokazuje nam czym jest patriotyzm, wiara, rodzina. Credo filmu: Kim będziemy, jak wyrugujemy te wartości? To czym jest rodzina jest w filmie podkreślone przez to, że jak bohaterowie oglądają filmy, westerny, science fiction, to filmy są kolorowe. Pięknie to podkreśla nastrój. Znamienna i symboliczna jest scena, kiedy Buddy z dziadkami ogląda w kinie film, w którym pokazane są dinozaury w kolorze i lektor mówi, że takie były początki ziemi, a następnie jest powrót do prozy życia, czyli do scen czarno – białych. Przez to jednak widzimy, że to właśnie ta proza życia jest najważniejsza. Podkreśla to zresztą babcia, która podsumowuje film mówiąc: Rachel Welch w kusej sukience i… wartość przeszłości. Jest jeden problem, który pokazuje ten film. Może nie jest on wyeksponowany, bo wojna domowa w Belfaście nie jest treścią filmu, raczej tłem, na którym pokazana jest rodzina. Przeciętnemu widzowi może więc ten problem umknąć, ale bystry widz to zauważy. Mianowicie problem religii w świecie, a bliżej katolicyzmu. Film pokazuje hekatombę katolicyzmu. Wojna domowa w Belfaście to wojna na tle religijnym, a mianowicie wybuch nienawiści protestantów do katolików. Anglia jest protestancka, Irlandia katolicka, między religią anglikańską , a katolicyzmem zawsze w historii były spory, a rok 1969 pokazuje, że wystarczy iskra zapalna, by wybuchła nienawiść do katolicyzmu. Ta wojna domowa to nie tylko agresja przeciw katolikom, ale wojna o tożsamość narodową Irlandczyków. Tak się bowiem składa, że tożsamość narodowa Irlandczyków ściśle jest związana z katolicyzmem, Dla Irlandczyków katolicyzm równa się patriotyzm. Dlatego wojna domowa w Belfaście przeciwko katolikom to wojna przeciwko tożsamości narodowej Irlandii Północnej wchodzącej w skład Państwa Angielskiego. Ten film poprzez agresję na katolików sygnalizuje i szerszy problem. A mianowicie, że katolicyzm to męczeńska religia. Nie wiadomo czemu ten odłam chrześcijaństwa – największy zresztą nie jest w świecie lubiany przez różne gremia. Zwłaszcza zaś przez gremia lewackie, które we współczesnym świecie dochodzą do głosu. Na świecie obserwowana jest bezpardonowa nagonka na Kościół Katolicki, choćby przez nagłaśnianie przypadków pedofilii pośród księży. Przekaz lewackich mediów jest jasny: jeden ksiądz pedofil , a do zsypu ma iść cała instytucja. Ludzie zaś śledzą media, konotują przekaz i… nienawidzą całej kasty księży. A prawda jest taka, że pedofili pośród księży jest ok. 2% , czyli wcale nie więcej niż w innych środowiskach. A dzieci najczęściej są molestowane przez tzw. wujków, czyli przyjaciół rodziny, a nie przez księży. Ja oczywiście nie popieram pedofilii pośród księży i gdyby to trafiło na moje dziecko, to urwałabym księdzu jaja, ale trzeba odróżnić nagłaśnianie przestępstwa od robienia z pedofilii środka walki z Kościołem Katolickim. A taka walka cały czas trwa! Czy dlatego, że lewicowym gremiom na wątrobie leży, że Kościół Katolicki propaguje miłość i dobro. A Szatan tego nie lubi i czuwa. Jesteśmy świadkiem ostatecznej walki z Szatanem, walki dobra ze złem. I… Szatan uderza w Kościół Katolicki, jako środek do celu. A przeciętny tzw. wojujący ateista na internetowym forum bardzo dobrze realizuje cel Szatana jako… pożyteczny idiota. Czy dobro zwycięży? W to wierzę, bo Bóg jest wszechmocnym nieskończonym Dobrem. Czy jednak z tej walki Kościół Katolicki wyjdzie wzmocnionym duchem i silny? W to niestety wątpię! Mawiam nawet znajomym, że… pierwsze co zrobi Jezus Chrystus po ponownym przyjściu na ziemię, to rozgoni to towarzystwo w Watykanie. Tymczasem historia nas uczy, że katolicyzm to męczeństwo. I o tym pięknie opowiada film ” Belfast”. Czy męczeństwo prowadzi do zwycięstwa? To piękny film działający na emocje i powodujący, że po końcowych napisach widz pozostaje na miejscu i… długo zastanawia się nad tym problemem.
W super bestsellerze wszech czasów i narodowej powieści Stanów Zjednoczonych pt. „Przeminęło z wiatrem” jest następująca scena: Gerald O’ Hara mówi do swojej córki Scarlett: Ziemia jest jedyną rzeczą, dla której warto żyć. Na to Scarlett mu odpowiada: Mówisz jak Irlandczyk. A Na to jej Ojciec: Bo jestem Irlandczykiem i ty jesteś Irlandką i zrozumiesz, czym jest dla ciebie ziemia. I w tym się mieści całe sedno patriotyzmu. Nie ma narodu, który bardziej miłuje swoją ojczyznę niż Irlandczycy. Tak samo jednak swoją ziemię ukochali Polacy. Dziś zaś pokazują, jak kochają swoją ojczyznę Ukraińcy. Czy w XXI wieku patriotyzm i ojczyzna to pojęcia, które mają cenę?
Niewątpliwie żyjemy w czasach dążących do uniwersalizmu i globalizmu. Pojęcia naród, ojczyzna, patriotyzm są niemodne. Dziś w Europie chce się tworzyć jedno wielkie państwo składające się nie z wielu narodów, a wielu ludów. Do Europy bowiem pchają się imigranci z Azji i Afryki, a Europa ich przyjmuje i dąży do przemieszania ludności. Przyszłość Europy to nie Narody i Ojczyzny, a jedno wielkie państwo z ludem powstałym z przemieszania różnych ludów, bez ojczyzny, bez tradycji, a może i bez własnych języków. Uda się ten eksperyment unifikacyjny?
Europa od 1945r, czyli od siedemdziesięciu lat żyła bez wojen, bogaciła się. Ludzie żyli w coraz większym luksusie, opanował ich konsumpcjonizm i stali się konformistami. Gonili za pieniądzem, a nie za wartościami wyższymi. Religią stało się… euro. Teraz wybuchła wojna na Ukrainie i świat się znowu przewartościowuje. Ukraina krwawi i z dumą walczy o swój narodowy byt. A społeczeństwa w Europie kibicują Ukrainie i… przewartościowują się. Zaczyna się na zachodzie mówić o patriotyzmie. Wspiera się Ukrainę w walce o demokrację i wolność. Pojęcia takie jak ojczyzna, patriotyzm, wolność znowu na zachodzie zaczynają krążyć i… we Francji przedstawicielka stronnictw narodowo – patriotycznych ma realne szanse zostania prezydentem. Czy lewackie gremia to czegoś nauczy? Czy panu Macronowi we Francji będzie można zacytować stare polskie przysłowie: Mądry Polak czy… Francuz po szkodzie? Czy trzeba było wojny, by ludzie zrozumieli, jakie wartości się liczą?
Niestety, tak! Ukraina krwawi! Ale mam nadzieję, że ta krew nie pójdzie na marne. Zbudujemy po tej wojnie nowy ład, nowy świat. A jaki on będzie? Wiara i Ojczyzna – warto oddać życie za te wartości… A ja będę przewrotna… Warto żyć, by… odbudować te wartości! Jak wyobrażacie sobie świat bez wiary i ojczyzny? Ja… wolę nie myśleć, że kiedyś tego nie będzie!!!
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.