Pod koniec Komuny Bugajski nakręcił bardzo dobry film, w którym główną rolę grała Krystyna Janda pt. „przesłuchanie”. Film bił rekordy frekwencyjnej popularności. Był pierwszym filmem nakręconym za Komuny, który przedstawiał przesłuchanie w latach pięćdziesiątych przez Urząd bezpieczeństwa osoby uznanej za… szkodzącą ludowemu państwu. Krystyna Janda grała kobietę podejrzaną wspieranie opozycji działającej na szkodę ludowego państwa, a film jest niemal dokumentalnym zapisem takiego przesłuchania. Potem warunki się zmieniły, przesłuchania obwarowano wymogami i zasadami prawnymi, ale jedno się nie zmieniło: celem przesłuchania jest uzyskanie przyznania się do winy podejrzanego, bo to jest koronny dowód w sprawie. Kiedyś… wybijano zęby, kazano siadać na nodze od krzesła, dziś męczy się psychicznie. Czy takie sposoby są akceptowane moralnie?
O tych delikatnych dylematach opowiada krótki amerykański film pt. „Reality”.
Film Reality” zaczyna się w kwietniu 2016r, kiedy to Prokurator Generalny Stanów Zjednoczonych dymisjonuje dyrektora FBI. Potem akcja przeskakuje do 5 czerwca 2016r do Augusty w Georgii. Bohaterką filmu jest młoda kobieta Reality Winner, która pracuje jako tłumaczka w wydawnictwie tłumaczącym z języka arabskiego. Reality wraca samochodem do domu. Wysiada, podchodzą do niej agencji FBI. Dwaj oficerowie FBI mówią jej, że w związku z podejrzeniem jej o ujawnienie tajnej informacji mają nakaz sądowy przeszukania jej domu i przesłuchania jej. Reality się zgadza, prosi tylko, by zaopiekowano się jej psem i kotem. Urzędnicy wyprowadzają psa z domu i zamykają w kojcu, a kotu pozwalają leżeć na łóżku w domu, potem otaczają posesję taśmą i wchodzą do domu. Rozpoczynają przeszukanie. Pojawia się informacja, że film jest zapisem na dyktafonie przesłuchania Reality Winner. Oficerowie FBI pytają się jej, gdzie mogą z nią porozmawiać. Reality wskazuje im puste pomieszczenie w domu. Rozpoczyna się przesłuchanie. Reality się przyznaje. Agenci FBI wyprowadzają ją z domu i zakuwają w kajdanki. Odwożą policyjnym samochodem do aresztu. Potem są urywki z mediów o toczącym się postępowaniu. Reality Winner została skazana na pięć lat więzienia za pomoc w szpiegostwie przez ujawnienie tajnych informacji. Odsiedziała cztery lata lata i dostała kuratora. Pada informacja, że podczas gdy siedziała w areszcie i więzieniu psem zaopiekowała się rodzina, a ona uznała, że kotu lepiej będzie w schronisku. Koniec.
Film „Reality” to dramat polityczny z gatunku dramatu sądowego. To nie jest film dla wszystkich, to raczej film z górnej półki. Ten film nie ma klasycznej akcji, jest filmem statycznym. Stylizowany jest na… nagrywany dokument. Akcja dzieje się w jednym pomieszczeniu, to film tzw. „mówiony”. Już początek mówi, że film jest nagraniem na dyktafonie zeznań bohaterki. I to jest film stylizowany na dokument z przesłuchania sądowego, jest przesłuchaniem. I choć dla przeciętnego widza film może być nudny i usypiać, to skonstruowanie go w taki sposób to dobry zamysł. Film robi wrażenie i… stopniuje napięcie. Na początku widzimy błahą rozmowę podejrzanej z agentami FBI, nawet żarty, by później okazało się, jakie przesłuchujący zrobili jej pranie mózgu i… uzyskali pożądany efekt: przyznanie się do winy. Kiedyś by uzyskać przyznanie się do winy bito po mordzie, tu w demokratycznym państwie uzyskano ten sam efekt przez wymęczenie psychiczne podejrzanej, zrobiono jej pranie mózgu. Nie wiadomo, jaki schemat przesłuchania lepszy? Film mimo że statyczny stopniuje napięcie i operując bogatą symboliką pokazuje jak podejrzana załamuje się psychicznie. I to największa zaleta filmu. A zatem widzimy powolnie chodzącego ślimaka, którego w zwolnionym tempie obserwuje podejrzana i… potem przyznaje się do winy. Po uzyskaniu pomyślnych zeznań agenci przynoszą jej szklankę wody, to też symbol. Pięknym symbolem jest pokazywanie baraszkującego psa w kojcu i kota leżącego na kanapie. Zwierzaki ocieplają wizerunek przesłuchania, ale nie zmienia to faktu, że jest ono twarde i bezwzględne. Największy symbol to tytuł filmu i imię bohaterki : Reality – rzeczywistość. To rzeczywistość każdego procesu sądowego i przesłuchania, twarda , bezwzględna i po trupach dążąca do przyznania się, czyli prawdy, a raczej do tego co… sąd uznaje za prawdę. Film jest trudny i ciężki , ale polecam go każdemu. Jest krótki i warto nie przekimać te półtorej godziny, by poznać prawdziwe oblicze śledztwa i procesu filmowego. Jeśli chce wam się iść na propagandową papkę, to tym bardziej warto przesiedzieć półtorej godziny, by poznać… prawdziwe oblicze śledztwa.
Model procesu inkwizycyjnego kształtował się na gruncie procesu przed trybunałami inkwizycyjnymi. Początkowo opierał się na prawie kanonicznym , a dopiero z czasem rozciągnięty został na prawo świeckie. Początki procesu inkwizycyjnego sięgają dość dalekiej przeszłości, kształtował się już w rzymskim prawie poklasycznym. Za modelową kodyfikację procesu inkwizycyjnego uważa się niemiecką tzw. Constitutio Criminalis Carolina wydaną przez cesarza Karola V w 1532r. Podstawy procesu inkwizycyjnego stworzył Sobór Trydencki powołując Świętą Inkwizycję. Proces inkwizycyjny to tryb postępowania przed organami władzy publicznej , w którym główny organ procesowy np. sędzia pełni również funkcje śledcze, oskarżycielskie i funkcje obrony. Proces inkwizycyjne był na owe czasy bardzo nowoczesnym modelem procesu i został stworzony przez Sobór Trydencki, by ukrócić system palenia czarownic, który był nagminnie stosowany w średniowieczu. Miał on za zadanie usankcjonować skazywanie czarownic, bo w średniowieczu była to całkowita samowolka. Jak dorwano kobietę i oskarżono o czary, to praktycznie dokonywano na niej samosądu. Proces inkwizycyjny był pierwszym procesem, który śledztwo i dochodzenie do prawdy oparł na dowodach, wtedy głównie to byli świadkowie. Koronnym dowodem w procesie inkwizycyjnym było przyznanie się oskarżonego. I tu dochodzimy do wynaturzeń tego procesu. By uzyskać przyznanie się oskarżonego władne było stosować wszelkie środki, a tymi środkami były tortury. A tortury w XVI I XVII były naprawdę wymyślne, np. słynna hiszpańska dziewica.
Tortury dla uzyskania przyznania się do winy stosowano w nowoczesnych prawodawstwach dość długo, praktycznie do połowy dwudziestego wieku. W stosowaniu tortur przodowały oczywiście systemy faszystowski i komunistyczny. Dopiero po II Wojnie Światowej wprowadzono regulacje międzynarodowe zakazujące tortur. W tych regulacjach przodowało ONZ. Polska od początku była sygnatariuszem Konwencji ONZ-etowskiej zakazującej tortur.
Polski system postępowania karnego ukształtowany za Komuny jest połączeniem procesu skargowego z procesem inkwizycyjnym. Mamy więc prawo oskarżonego do obrony, ale mamy też organ sądowy, który przoduje w prowadzeniu procesu, prowadzi postępowanie dowodowe, a w śledztwie głównym prowadzącym jest prokurator. W demokratycznej Polsce wprowadzono w procesie karnym dużo rozwiązań dążących do postępowania skargowego, ale clue procesu pozostało jak za Komuny.
Polska jest sygnatariuszem konwencji ONZ o zakazie tortur, ale za Komuny były one powszechne. Prawdziwym wypaczeniem były czasy stalinowskie, gdzie w ubeckich kaźniach niejednego podejrzanego politycznie zakatowano, by wymusić przyznanie się do winy. Po odwilży w 1956r. zakazano tortur, ale jeszcze po strajkach w Radomiu i Ursusie w 1976r znane były słynne „ścieżki zdrowia”. A Stan Wojenny … przyniósł renesans tortur. Po tzw. ” Wydarzeniach Lubińskich” w 1982r. milicja zgarniała ludzi i , by wymusić zeznania zlewała ich zimną wodą, sadzała na nodze od krzesła, o biciu po mordzie i wybijaniu zębów. Słynna była wypaczona inwencja jednego milicjanta, który sobie urządził… inscenizację męczeństwa chrześcijan z Quo vadis z udziałem szkolonego, groźnego psa milicyjnego. W demokratycznej Polsce w celu wymuszenia przyznania się do winy stosuje się maltretowanie psychiczne. Czy to dobre. Jednak słyszy się, że tu i ówdzie policja wychodzi z nerw i da podejrzanemu po mordzie. Na takie przypadki jest nawet przyzwolenie społeczne. Ludzie uważają, że jak bandyta łamie porządek społeczny, to… nie ma się co z nim jeszcze patyczkować. A może jeszcze ułożyć go na puchowych poduszkach, dać ciasteczka za to, że… zgwałcił dziecko? Czy takie podejście jednak dobrze świadczy o nas? jesteśmy wszak chrześcijanami…
Czy po chrześcijańsku mamy być miłosierni? Być jak Chrystus, co przebaczył łotrowi na krzyżu? Tylko czy to był naprawdę łotr? Czy tylko niewolnik, który… podpadł swojemu panu? Historia na ten temat milczy, a trzeba pamiętać, że Chrystus był też człowiekiem. Ja… nie wiem, jakbym postąpiła, gdyby ktoś skrzywdził mojego męża, moje dzieci. Czy jestem chrześcijanką? Jestem też prokuratorem i… słynę z tego, że … każdy przy mnie wszystko wyśpiewa. Ale jestem grzeczna…
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.