Na początku lat dziewięćdziesiątych Andrzej Waligórski miał następujący wierszyk: „Gdybym miał możliwości kilka, lecz mam dwie: albo misia albo wilka. Wolę Miszkę. Wprawdzie bywa zeń złodziej, ale lubi dać wilkowi po mordzie.” Polska leży w Europie Środkowej i to… w nie najlepszym miejscu, bo między dwoma mocarstwami: Niemcami i Rosją. Historia nas uczy, że te dwa mocarstwa się nienawidzą, ale… bardzo dobrze umie je pogodzić sprawa polska. I tak w osiemnastym wieku w rozbiorach Polski, których motorem była caryca rosyjska Katarzyna Wielka , wzięły udział i Prusy i Austria. W 1917 znajdujące się w I Wojnie Światowej po dwóch stronach barykady Bolszewicy dogadali się z Niemcami i zawarły pokój. Także na krótko przed wybuchem II Wojny Światowej na pewien okres czasu sprawa polska pogodziła Hitlera i Stalina: został zawarty między nimi Pakt o Nieagresji i znacznie ważniejszy Tajny Protokół do niego, czyli Pakt Ribbentrop – Mołotow, dzielący Polskę na część niemiecką i radziecką i ustalający strefę wpływów niemieckich i radzieckich. Rosjanie potrafili wykorzystać politykę i wojnę do utrwalenia swojej mocarstwowej sytuacji w Europie. Polska na 46 lat znalazła się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Wyrwał nas z macek rosyjskich dopiero upadek komunizmu i rozpad Związku Radzieckiego.
Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku rozpadł się Związek Radziecki, prezydent Rosji Borys Jelcyn powiedział; że to tylko czasowe. Rosja znowu będzie wielka. Kiedy Jelcyn z racji swojego alkoholizmu nie mógł już sprawować funkcji Głowy Państwa, na swojego następcę wyznaczył Władimira Putina. Wiedział bowiem, że to człowiek ambitny, rzutki i ma na celu stworzenie z Rosji mocarstwa. Był oficerem KGB i dyplomatą i miał wszelkie przywary, by stworzyć z Rosji mocarstwo. A co najważniejsze… nie pije! Putin z małą przerwą, kiedy prezydentem był Miedwiediew, rządzi Rosją już ćwierć wieku i… uznał, że czas wskrzesić Wielką Ruś.
Leitmotivem działalności Putina jest zjednoczenie pod wpływem Rosji państw, które powstały z byłych radzieckich republik. Udało mu się z Mołdawią i Białorusią, gdzie rządzą prorosyjscy satrapii. Na zawsze spod wpływów Rosji wyemancypowały się państwa bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia, które należą do Unii Europejskiej i NATO. Spod wpływów Rosji uwolniły się Gruzja i Ukraina. Podczas jednodniowego przemarszu wojsk rosyjskich przez Gruzję Unia się ostro postawiła Putinowi i spowodowało się, że wycofał swoje wojska z Gruzji. Niemałą rolę w organizowaniu koalicji byłych państw poradzieckich przeciwko Rosji odegrał polski prezydent Lech Kaczyński. Teraz ten sam casus Putin postanowił zastosować wobec Ukrainy. Może się uda?
Ukraina w sferze zainteresowań Putina była od czasu kiedy „Ukraiński Majdan” pogonił prorosyjskiego prezydenta Janukowicza i Ukraina obrała kierunek zachodni i zaczyna kokietować zachód, by przyjęto ją do NATO. Ukraińska polityka Putina zaczęła się od aneksji Krymu, co da się zrozumieć. Na Krymie Rosja miała bazy wojskowe i kiedy Ukraina obrała kierunek prozachodni, Rosja się bała, że jej bazy przejmie NATO. Rosja też wywołała i wspierała wojnę domową w Dombasie. Do dzisiaj ten bogaty rejon Ukrainy nie podniósł się po pożodze wojennej, a ludzie żyją w skrajnym ubóstwie. Obecnie Ukraina podniosła larum, bo Rosja nad jej wschodnią granicą zaczęła gromadzić znaczne siły wojskowe. Przestraszyła się także Unia, że Rosja może zaatakować Ukrainę, bo w tle jest wojna hybrydowa z Białorusią sterowana przez Putina, czyli kryzys na białorusko – polskiej granicy z arabskimi imigrantami. Jakie są zamysły Putina? Czy naprawdę chce zaatakować Ukrainę?
Rosja swoją gospodarkę i swoje znaczenie opiera na gazie, którym zaopatruje całą Europę i w zakresie dystrybucji którego jest monopolistą, bo jest jedynym krajem, który dostarcza gaz do Europy. Rosja więc musi się liczyć z Zachodem, bo zablokowanie projektu Nostrim2 to byłaby tragedia dla gospodarki rosyjskiej. A wojna na Ukrainie to byłaby tragedia dla Rosji, bo przez Ukrainę przechodzi rurociąg doprowadzający gaz do krajów europejskich. Rosja nie może sobie pozwolić na jego zniszczenie przez działania wojenne albo na wstrzymanie dostaw. Dlatego Rosja chce wymusić na Zachodzie ustępstwa na drodze dyplomatycznej stosując groźby. To taka trochę polityka kija i marchewki. Putin niewątpliwie realizuje politykę przywracania mocarstwowej roli Rosji. Chodzi mu jednak o podporządkowanie gospodarcze i polityczne państw, a nie o fizyczną aneksję. Ja uważam, że Rosja raczej szykuje jakiś pucz w Kijowie, który do władzy przywróci ludzi prorosyjskich. Być może nawet planuje przywrócić na prezydenta Ukrainy Janukowicza?
Silna Rosja i prorosyjskie państwa za wschodnią granicą to zmora Polski. Wystarczy nam, że Rosja już się w sprawach gospodarczych dogaduje z Niemcami. Polska jednak nie potrafi wykorzystać dobrej passy, jaką może być konflikt Niemców z Rosją w razie zablokowania projektu Nord Stream2. Obecnie rządząca w Polsce partia Prawo i Sprawiedliwość stosuje starą zasadę… stania z bronią u nogi i teorię dwóch wrogów, a mniemam, że Niemcy dla obecnie rządzących w Polsce są gorszym wrogiem niż Rosja. Obecnie trwa konflikt polskiego rządu z Unią, trwa więc propaganda rządowych mediów, że za obecny kryzys w Polsce, za wysokie ceny nośników energii odpowiedzialna jest Unia i… Niemcy, bo Niemcy są hegemonem w Unii i mają w planach wprowadzenie IV Rzeszy Niemieckiej. Niebezpieczeństwo imperializmu niemieckiego jest przez rządową propagandę traktowane bardziej niż niebezpieczeństwo dominacji Rosji na wschodzie Europy. Tymczasem postępowanie dobrego dyplomaty powinno polegać na tym, by obłaskawiać jedno mocarstwo przeciwko drugiemu. Obecnym zagrożeniem jest imperializm rosyjski. Powinnyśmy więc dobrze trzymać z Niemcami i… starać się rozluźniać więzy jakie wiążą Niemcy z Rosją. Sprawa tym łatwiejsza, że Niemcy to nasz sojusznik, należy do NATO i jest mocarstwem militarnym w tym NATO. A jakby Niemcy zaczęły przejawiać jakieś zapędy imperialistyczne, to… je na właściwą drogę przywrócą Stany Zjednoczone. Czy zatem obecny polski rząd zna się na dyplomacji i wie, co to jest polska racja stanu? Jeden internauta powiedział, że dyplomacja rządu pisowskiego jest akurat na… San Escobar. Przykre!
Kiedyś powstała w polskiej dyplomacji koncepcja tzw. trójmorza, czy związek państw z basenu Morza Czarnego i bałtyckiego, czyli Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Węgier, Rumunii, Bułgarii i Ukrainy , który byłby przeciwwagą dla hegemonii Rosji na wschodzie. Zwolennikiem tej koncepcji był prezydent Lech Kaczyńskim, a próbą zmontowania takiego związku było porozumienie z Litwą i Gruzją w czasie jednodniowej wojny Rosji z Gruzją. Niestety, koncepcja ta upadła. Nikt ani w dawnym, ani w obecnym rządzie polskim nie jest nią zainteresowany. Szkoda, bo to by była okazja dla odegrania roli życia dla polskiej dyplomacji. Internauci idą nawet daleko, twierdzą, że obecny rząd to… ukryta opcja putinowska. Dla obecnie rządzących ważniejsza jest polityka anty niemiecka i… zacieśnianie przyjażni niemiecko – rosyjskiej. Oby dla Polski to się żle nie skończyło?
Obecny kryzys rosyjski wyprowadził na horyzont jeszcze jedną możliwość dla dyplomacji polskiej. Konflikt rosyjsko – ukraiński związany z gromadzeniem przez Rosję wojska na granicy ukraińskiej wzbudził obawy o bezpieczeństwo krajów skandynawskich. Do tego stopnia nawet, że Szwecja rozważa przystąpienie do NATO. To jest akurat nierealne, bo Putin walczy akurat o to, by NATO się nie rozszerzało. Szwecja wystąpiła z propozycją przymierza państw bałtyckich. I tu życiową rolę mogłaby odegrać Polska. O ile polskie władze się tym zainteresują. Czy polskim władzom chodzi o osłabienie wpływów Rosji?
Pewien polityk PiSu w rozmowie ze mną powiedział, że nie trzeba nic robić, bo imperialne zapędy Rosji upadną jak upadnie Putin. Dni zaś Putina są już policzone, naród rosyjski się buntuje. Moim zdaniem bardzo krótkowzroczna opinia! Naród Rosyjski od wieków jest przyzwyczajony do mocarstwowej roli ich państwa. Wielu Rosjanom rozpad Związku Radzieckiego był nie w smak i Jelcyn stracił poparcie, bo popierał powstanie niepodległych państw z republik poradzieckich. Zaś dla wielu Rosjan Gorbaczow to zdrajca, który ponosi winę za rozpad Związku Radzieckiego. Dzisiaj Putin gra na uczuciach Narodu Rosyjskiego i obiecuje mu powrót do Wielkiej Rusi. To się Narodowi Rosyjskiemu podoba. Putin gra o kolejną kadencję i prawdopodobnie dla zamydlenia oczu własnemu Narodowi i jako kiełbasa wyborcza jest mu potrzebna propaganda o podporządkowaniu Rosji Ukrainy. Putin się dogada z Bidenem, wygra wybory w Rosji i… sprawa Ukrainy się rozmyje.
Sezon na… Misia? Każde państwo ma swoje pięć minut. Aktualnie mamy sezon na Misia! Tymczasem My – Polacy czekamy aby nastał wreszcie sezon na Orła Białego. Ważne jest, by Polska była mądra i z obecnej sytuacji wyciągnęła korzyści dla siebie. Byśmy stali się wielcy i naprawdę zaczęli się liczyć w regionie, w którym przecież jesteśmy największym państwem. Obyśmy nie mogli o sobie powiedzieć, co powiedział nam Jan Kochanowski w „Pieśni o spustoszeniu Podola” : ” Cieszy mnie ten rym: Polak mądr po szkodzie, lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie, nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi.” Podole? Jest dzisiaj na Ukrainie! Jeszcze…” Czy Polak mądry… po szkodzie???
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.