Jest takie stare polskie przysłowie: Sen mara, Bóg wiara, mówi ono, że sny się spełniają, we snach objawia się przyszłość, a snami kieruje Bóg. Jest wielu ludzi, którzy uważają, że mają prorocze sny i że wybrał ich Bóg, by ostrzegać ludzkość. Praktycznie co człowiek, bo każdy człowiek śni, to jakiś proroczy sen. Jak w tej gmatwaninie snów wybrać tego, co naprawdę został wybrany przez Boga? Czy tacy ludzie naprawdę istnieją? I w gmatwaninie snów jest… jeszcze jeden dylemat. Nie tych Bóg nas obdarza proroczym widzeniem. Szatan od początków ludzkości walczy z Bogiem a za cel wybrać sobie człowieka, bo wie, że człowiek jest ulubieńcem Boga i najbardziej Boga boli, kiedy człowiek zbacza na drogę Zła. Szatan jest inteligentny, wie że najmocniej zwiedzie człowieka, jak zaatakuje jego psychikę, bo to najbardziej wrażliwa sfera człowieka. Więc Szatan atakuje sny człowieka i daje… mu zdolność proroczych snów. Jak odróżnić taki dar dany od Boga od tego danego przez Szatana? To trudne…
O tym mówi angielski film pt. „Ostatniej nocy w Soho”. Film się zaczyna , jak piękna i skromna nastolatka, zafascynowana latami sześćdziesiątymi dwudziestego wieku, Eloise , ubrana w suknię własnego projektu tańczy z radości, bo dostała się do collegu w Londynie i będzie mogła studiować projektowanie mody – to co sobie wymarzyła. Matka Eloise popełniła samobójstwo, kiedy dziewczyna miała siedem lat, wychowuje ją babcia. Babcia ją ostrzega, by Londyn nie zniszczył ją jak jej matkę i by wracała, jeśli będzie jej źle. Eloise jednak jedzie do Londynu na spotkanie swoich marzeń. Zamieszkuje w akademiku, ale skromnej dziewczynie o odpowiada luzacki styl życia współlokatorek, imprezy i sprowadzanie przez nie mężczyzn na noc. Znajduje pokój na mieście, w starej kamienicy w dzielnicy Soho. Właścicielka mówi jej, że nie może sprowadzać mężczyzn i bierze zaliczkę z góry, bo mówi, że kilka lokatorek uciekło w nocy. Pokój jest staroświecki i robi dobre wrażenie. Elly zasypia i śni, że widzi w nocy idącą dziewczynę, bardzo piękną , ubraną w sukienkę z lat sześćdziesiątych. Dziewczyna idzie do nocnego lokalu i mówi, że chce być piosenkarką. Spotyka mężczyznę, który mówi jej by wracała, bo to życie nie dla niej. Ona jednak nie przyjmuje ostrzeżenia spotyka się z facetem, który prowadzi ją do innego lokalu, gdzie właściciel ją przesłuchuje i zatrudnia. Dziewczyna i jej opiekun całują się. Dzwoni budzik i Elly się budzi. Na uczelni studentki odkrywają, że ma malinkę na szyi, Elly projektuje suknię, którą widziała we śnie. Kolejna noc i kolejny sen: Dziewczyna, która nazywa się Sandy śpiewa w nocnym lokalu, występ jest wyuzdany, Sandy jest przez opiekuna zmuszana do świadczenia seksu mężczyznom. Dzwoni budzik i Elly się budzi. Elly ufarbowała się na blond i nosi sukienki w stylu lat sześćdziesiątych, zaczyna się nią interesować starszy mężczyzna, który mówi jej, że mu przypomina kogoś z przeszłości. Tu piękny sen się kończy, zaczynają się koszmary i Elly nie może rozróżnić , co jawa co sen. prześladują ją dziwne duchy mężczyzn bez twarzy, widzi, jak opiekun morduje Sandy. Elly dochodzi do wniosku, że w domu, w którym mieszka popełniono kiedyś morderstwo. Zgłasza swoje podejrzenia na policję, ale policja traktuje ją jak schizofreniczkę. Jej kolega ze studiów zaprasza ją na zabawę halloweenową. Po zabawie idą do domu Elly, ale do zbliżenia nie dochodzi, bo Elly widzi mordowaną Sandy. Gospodyni wygania jej kolegę. Elly sama próbuje sama rozwikłać zagadkę i idzie do czytelni. Szuka z lat sześćdziesiątych informacji o zaginionych kobietach, ale znajduje tylko o zaginionych mężczyznach i… znowu atakują ją duchy mężczyzn bez twarzy. Rzuca się z nożem… na koleżankę ze studiów. W pracy spotyka starszego mężczyznę, który się nią interesuje. Myśli, że to jest morderca Sandy. Mężczyzna wpada pod samochód i ginie, a jej pracodawczyni mówi, że to były policjant, który pełnił służbę w Soho. Elly postanawia zbadać sprawę u źródła, czyli w domu , w którym mieszka. Mówi koledze, by wszedł, kiedy długo nie wyjdzie. Elly wchodzi i idzie do pokoju gospodyni i mówi o swoich podejrzeniach, że w pokoju, w którym mieszka kiedyś zamordowano kobietę. Gospodyni mówi, że to prawda , mordowano ją tu wiele razy i mówi, że to ona jest Sandy. Pełna marzeń przyjechała do Londynu śpiewać, a zrobiono z niej prostytutkę. Zamordowała swojego alfonsa, a potem zwabiała tu mężczyzn, którzy ją wykorzystywali i wszystkich zamordowała i pochowała w piwnicy. Elly rozgląda się po pokoju i wszystko zrozumiała: w pokoju są zdjęcia… Sandy z jej snów. Mówi, że nie powie nikomu. Gospodyni powie, że nie powie, bo… policja wie, że jest niezrównoważona psychicznie i uwierzy w jej samobójstwo. Do drzwi puka kolega Elly. Gospodyni dźga go nożem, potem usiłuje zabić Elly. W pokoju gospodyni wybucha pożar, Elly chowa się w swoim pokoju, ale tam dopada ją większy koszmar. Zewsząd wychodzą upiory mężczyzn bez twarzy i mówią: ocal nas! zabij ją! Gospodyni dobija się do pokoju i wchodzi i widzi ten koszmar. Mówi do Elly: Idż ratuj swojego chłopaka, dla mnie nie ma ratunku. Zostaje w pokoju. Strażacy ratują Elly i jej chłopaka. Dom i jej właścicielka razem z jej tajemnicą i duchami spłonęli. Ostatnia scena to pokaz mody na uczelni. Eloise swoją kolekcją odnosi sukces. To sukienki inspirowane jej snami z lat sześćdziesiątych i duchami. Gratuluje jej babcia, jej chłopak. Elly patrzy w lustro i widzi w nim uśmiechniętą Sandy w takiej samej sukience. Film się kończy.
Film to klasyczny horror. Film składa się z dwóch części. Pierwsza to taka trochę komedia romantyczna z pogranicza jawy i snu. W drugiej sielankowa akcja się kończy i zaczyna koszmar. Film jako horror nie budzi żadnych zastrzeżeń. Zawiera wszystko, co powinien zawierać klasyczny horror, by straszyć widza. Są więc duchy, jest trzymająca w napięciu akcja. Film jest z pogranicza jawy i snu. Granice się zacierają. W pierwszych snach, kiedy bohaterka śni o Sandy, Sandy jest bohaterką, ale obok widzimy i główną bohaterkę filmu. Widz nie wie, kto to jest Sandy, myśli, że bohaterka tak siebie wyobraża. Potem jawa i sen się mieszają. Bohaterka widzi upiory za dnia i tu napięcie narasta. Film trzyma w napięciu, jak np. scena w czytelni, kiedy duchy atakują bohaterkę, a ona chce się bronić i nie wiedząc co jawa co sen rzuca się z nożem na koleżankę. Najstraszniejsza jest oczywiście scena kulminacyjna, kiedy w pokoju upiory wychodzą z każdego miejsca w pokoju i atakują bohaterkę. Film trzyma w napięciu. Film nie należy do filmów wysokich lotów. To raczej popularne kino, nastawione na przeciętnego widza i zadowoli każdego wielbiciela horrorów. Moim zdaniem film ten przypomina klasyczny już horror jak : „Koszmar z ulicy Wiązów” i „Krzyk”, zresztą nawet tytuł tego filmu „Ostatniej nocy w Soho” nawiązuje do tamtych filmów. Jednak ten film to nie jest naśladownictwo, to oryginalny film i choć sceny z duchami trochę trącą myszką, to jednak powodują, że film trzyma w napięciu. Film jest o snach. To film na wskroś freudowski. Nawiązuje do freudowskiego rozumienia snów. Mamy tu zatem odbicie marzeń i pragnień głównej bohaterki, wizja snów jest wtedy filmowa – piękna. Mamy także odbicie koszmarów psychiki, a zatem zahamowania seksualne spowodowane gwałceniem i zmuszaniem do prostytucji. To przejawia się w koszmarach, w upiorach mężczyzn bez twarzy. O tym świadczy też, że bohaterka ze snu prostytuując się każdemu mężczyźnie podaje inne imię, jakby to nie była ona, a za każdym razem inna kobieta. Jak opowiadała gospodyni: tak zamordowano mnie, bo umierałam za każdym razem, kiedy mnie gwałcono. Film zawiera także freudowskie uzależnienie schizofrenii ze snami. Bohaterce w końcu bowiem miesza się jawa ze snem i nie wie, kiedy śni, a kiedy dzieje się naprawdę. Czy bohaterka jest schizofreniczką? W filmie jednak pojawia się, że ma niezwykły dar: oglądania przeszłości i widzenia życia pozagrobowego. Zwłaszcza kiedy dusza zamordowanego nie może odejść w zaświaty, tylko czeka w zawieszeniu między niebem a ziemią. Film nawiązuje do znanej ludowej legendy, że dusze zamordowanych osób nie zaznają spokoju dopóki się ich nie pomści. Jest jeden zgrzyt w filmie: a mianowicie, brak wyraźnego potępienia zła. Film jest oparty na relatywizmie moralnym. Sandy bowiem choć wielokrotna morderczyni, choć chciała zamordować bohaterkę, budzi sympatię, bo sama była ofiarą, ofiarą najgorszej zbrodni jaka może dotknąć kobietę: zgwałcenia i zmuszania do prostytucji. Sandy przechodzi odnowę moralną, kiedy każe bohaterce ratować z pożaru swojego chłopca, a sama decyduje się umrzeć w miejscu, gdzie popełniła tyle zbrodni. I sympatię do morderczyni wzbudza ostatnia scena podczas triumfu bohaterki, kiedy w lustrze widzimy uśmiechniętego ducha Sandy. To dobry horror dla tego co lubi się w kinie bać, ale… horror nie dla młodzieży. To film dla dorosłych, którzy mają dojrzale ukształtowane rozróżnianie dobra i zła. I… nie polecam filmu chorym na schizofrenię: stres związany z postrzeganiem filmu może u nich wywołać psychozę, bo film zatraca granice między jawą i snem, a wiadomo schizofrenicy mają kłopoty z rozdzieleniem jawy i snu. Te dwie sfery im się mieszają i… pojawiają się urojenia.
Schizofrenia to zaburzenie psychiczne zaliczane do grupy psychoz , czyli stanów charakteryzujących się zmienionym chorobowo , nieadekwatnym postrzeganiem, przeżywaniem, odbiorem rzeczywistości.
Sen to stan czynnościowy ośrodkowego układu nerwowego cyklicznie pojawiający się i przemijający w rytmie dobowym , podczas którego następuje zniesienie świadomości i bezruch.
Marzenia senne to seria obrazów, dźwięków, emocji, myśli i innych wrażeń zmysłowych pojawiających się podczas snu.
Kiedy się w nocy kocham z moim mężem, a seks jest bardzo namiętny, potem podczas snu doznania przyjemności wracają i we śnie przeżywam ponownie orgazm. Doznania na jawie były tak silne, że podczas snu przeżywam tak silny orgazm, że czuję fizycznie, że mnie od orgazmu brzuch boli. Ja oczywiście wiem, co to jest orgazm w realu i wiem, że marzenia senne są odbiciem rozkoszy, którą przeżyłam na jawie, wiele jednak ludzi ma takie doznania, a w realnym życiu nie miały nic wspólnego z seksem. Moja pięćdziesięcioletnia znajoma, która jest dziewicą i nigdy żaden chłopak czy mężczyzna jej nawet nie pocałował, śni często, że przeżywa stosunek seksualny, tylko, że… ten męski organ naciera i nie może się przebić do środka, a ją to strasznie boli. Sny są odzwierciedleniem przeżyć i pragnień, jakich doświadczyliśmy w całym swoim życia. Te przeżycia mogą być pozytywne i sny są wtedy piękne i negatywne i ujawniają się w koszmarach sennych. Ja tej znajomej powiedziałam, że ten jej koszmar senny jest do rozeznania przez psychiatrę, bo musiała być w dzieciństwie molestowana. Sny to nie tylko odbicie przeżyć, a pragnień, fobii i zahamowań. W tym często seksualnych. A zahamowania seksualne powstają w przypadku traumatycznych przeżyć związanych z seksem. Molestowane w dzieciństwie kobiety często pozostają dziewicami do końca życia, bo boją się seksu i boją się mężczyzn. A zahamowania objawiają się w koszmarach sennych. Takie kobiety często śnią, że są gwałcone przez wielu mężczyzn. Innym skutkiem molestowania w dzieciństwie jest rozwiązłe życie seksualne w dorosłości. Kobiety molestowane zostają prostytutkami, bo chcą ukarać mężczyzn za to czego doświadczyły w dzieciństwie. Każą siebie, bo rozwiązłość seksualna skutkuje koszmarami sennymi.
Są jednak przypadki, kiedy sny są dziwne, nie mają nic wspólnego z przeżyciami osoby śniącej. Takimi snami są sny mistyczek religijnych. Sny, które ponoć ujawniają przyszłość albo ukazują przeszłość. Jest teoria, że Objawienia w Lourdes, w Fatimie czy Św. Faustyny Kowalskiej były snami. Te znane sny zostały uznane przez Kościół Katolicki za Objawienia. Jest jednak wiele ludzi, którzy uważają, że mają taki Dar od Boga i mają prorocze sny. Od Boga czy Szatana, a może to zwykli schizofrenicy? Sny wiele mówią o człowieku. Psycholog mówi: Pokaż mi swój sen, a ja ci powiem , kim jesteś!
I… mówię! A tymczasem śnijmy piękne sny, bo piękny sen jest odzwierciedleniem naszej duszy. Piękny sen nas rozluźnia i daje pozytywny stosunek do życia za dnia. Jak piękny seks! Ja się tak bardzo cieszę, że mój mąż mi daje tak dobry seks, że aż mi się rozkosz śni. Śnijmy na jawie! A życie będzie piękniejsze… I o to w życiu chodzi… Jednak rozróżniajmy życie od snów i bądźmy zdrowi! Czy chory na schizofrenię śniący na jawie jest szczęśliwszy? Jednak niech się leczy, bo bardziej będzie szczęśliwy, kiedy odnajdzie się w społeczeństwie! Żyjemy pośród ludzi żywych, a nie w snach. Sen niech zostanie jako piękny, panoramiczny film podczas nocnej sjesty!
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.
A propos Objawień. Różnie ludzie do nich podchodzą w zależności od stopnia siły swojej wiary. Wierzący twierdzą, że to Objawienia – dar dany człowiekowi od Boga. I nie można się z nich śmiać, bo należy szanować każdą wiarę, w którą wierzy człowiek. Śmianie się z wierzących i wyzywanie ich od psycholi jak mówią, że wierzą w Objawienia to nie dowód naszej wybitnej inteligencji i ateistycznej mądrości, a dowód naszej małostkowości i właśnie… głupoty. Jedna ateistka na forum dyskusyjnym napisała, że jest udowodnione, że Święta Faustyna Kowalska była schizofreniczką. Nie czytałam szczegółowych biografii Faustyny Kowalskiej i to co wiem o niej pochodzi z wikipedii. Ale nawet tak popularne żródło wiedzy jak wikipedia pisze, że Faustyna Kowalska była badana przez kilku psychiatrów i nie stwierdzono u niej choroby psychicznej. Prawda jest taka, że jak czegoś nie rozumiemy, to najlepiej przypiąć komuś łatkę świr. Prawda też jest taka, że są ludzie, którzy naprawdę mają dziwne sny, wymykające się naukowemu poznaniu. O ile sny w ogóle można poznać naukowo. Może więc jest coś w tych boskich Objawieniach i nie warto się z nich śmiać?