Polski wspaniały poeta Konstanty Ildefons Gałczyński napisał bardzo piękne i liryczne Pieśni. W jednej z Pieśni jest zawarty ten piękny cytat: „Jesteśmy w pół drogi. Droga biegnie z nami bez wytchnienia. Chciałbym i nasz ślad na tej drodze ocalić od zapomnienia!” Jest taki bardzo dobry film amerykański z 1962r w reż. Tony Richardsona z rolami Michaela Redgrave i Toma Courtenaya pt. „Samotność Długodystansowca. ” Zakładając, że życie to długodystansowy bieg, ważne jest, byśmy osiągnęli sukces na mecie. Niech ta meta będzie po długim dystansie, gdzieś koło dziewięćdziesiątki i byśmy ten życiowy dystans przeszli tak, by na mecie, nie powiedzieć: Nic nie doznałem w życiu, a do tego już ogarnia mnie nieistnienie i tylko moje kości rozsypią się w ziemi! Ważne jest, byśmy życia nie przeszli samotnie, bo samotność to choroba…
Ewa D. odkąd pamięta zawsze była sama. W podstawówce rodzice jej zabraniali rozrabiać z rówieśnikami, miała wracać ze szkoły prosto do domu i uczyć się. Miała świadectwo z czerwonym paskiem. W ogólniaku nie miała koleżanek, nie miała też sympatii, choć był to okres, kiedy jej koleżanki z klasy doznawały pierwszych miłości, a związki zawarte wtedy pozostały na całe życie. Ona wracała ze szkoły prosto do domu i dalej się uczyła. Wtedy jednak z miernym skutkiem oceny państwowej, czyli dostatecznej. Jedynie z francuskiego miała piątkę i to dopiero po korepetycjach. Marzyła o studiach, karierze i że… na studiach pozna miłość życia i po skończeniu studiów wyjdzie za mąż. Poszła na filologię romańską i… sprawa się rypła! Powtarzała drugi rok i ponownie oblała egzaminy i usunęli ją ze studiów. Nie wytrzymała stresu związanego ze wstydem zawalenia studiów, do tego rodzice jej wypominali, że zawiodła ich nadzieje, że wyrzucili w błoto pieniądze włożone w jej studia. Zaczęła się schizofrenia paranoidalna. Chorobą stała się jej samotność. Szukała kontaktu i odwiedzała byłe koleżanki z ogólniaka, ale widziano jej chorobę i… drzwi się przed nią zamykały. Ja także tak postąpiłam i do dzisiaj mam wyrzuty sumienia. Przyszła do mnie i zrobiła mi awanturę, że… zdarłam z niej skórę, kiedy jej sprzedałam buty na studniówkę. Przyniosła mi te buty i postawiła pod drzwiami. Ja je wyrzuciłam do kosza. Jedyny dobry skutek zajścia z butami to było to, że jej rodzice się zorientowali, że jest chora i zaczęli ją leczyć. Dziś minęło trzydzieści lat, jest sama i samotna, nie pracuje i jest na rencie i żyje od remisji do remisji. Rodzice dawno zmarli, a siostra ma już własne wnuki i nie ma czasu się z nią spotykać. Samotność leczy wyparciem. Ja mieszkam z mamą, mąż mnie odwiedza, Ewa więc z lubością zaznacza, że… ja też jestem starą panną. Kiedy jej wysyłam kartki świąteczne, w którym jej życzę razem z mężem i rodziną doszła do wniosku, że zmyślam i ona robi to samo pisząc do swojej rodziny. Że jednak rodziny nie ma i wszyscy wiedzą, uważają, że jest chora i ją ubezwłasnowolnili. Poza tym zachowuje się jak typowa stara panna. Jest złośliwa i zawistna. Swoje frustracje wyładowuje na forach społecznościowych, ubliża ludziom, zwłaszcza tym, u których na profilach widzi, że mają męża i rodzinę. Czy osoby samotne mają szansę wygrać życie?
Samotność wg. definicji encyklopedycznej to subiektywny, emocjonalny stan odczuwania izolacji społecznej i poczucia odcięcia od innych. Pojawia się i zanika, gdy zmienia się sytuacja życiowa. W przypadku samotności chronicznej jest doświadczana bez względu na okoliczności. Samotność może być permanentna i okresowa. Okresowa jest wtedy, kiedy na skutek jakiegoś zdarzenia losowego, np, z powodu śmierci najbliższej osoby, zaczniemy odczuwać smutek i czuć się samotni. Samotność okresowa zwykle nie ma nic wspólnego z naszym odczuwaniem samotności psychicznej. Samotność permanentna jest wtedy, kiedy odczuwamy psychiczną stałą samotność. Ten rodzaj samotności zwykle nie ma nic wspólnego z naszym życiem. Możemy się czuć samotni, choć nie jesteśmy w życiu sami. W skrajnych przypadkach samotność permanentna prowadzi do depresji. W schizofrenii samotność jest skutkiem. Chory zamyka się w sobie, usuwa z życia i nie jest w stanie zrobić nic, by wyjść z samotności, by wyjść do ludzi. W schizofrenii nazywa się to syndromem błędnego koła. Chory zamyka się w sobie, nie chce wyjść do ludzi, cierpi na samotność, a jednocześnie brak kontaktu z ludżmi powoduje, że samotność i choroba się pogłębia.
Człowiek, czyli homo sapiens to w przyrodzie rodzaj zwierzęcia, a jednocześnie zwierzę stadne. Człowiek ma w naturze konieczność przebywania w stadzie, czyli zakładanie rodziny, nawiązywanie kontaktu z innymi ludźmi. Co zatem idzie samotność nie jest stanem naturalnym człowieka i kiedy trwa zbyt długo prowadzi do zaburzeń psychicznych. Obecnie nie ma czegoś takiego jak stara panna czy stary kawaler. Obecnie jest moda na singielstwo. Kiedy singielkę czy singla nazwie się starą panną czy starym kawalerem, to się obrazi. Single mówią, że singielstwo jest z wyboru i że ma więcej plusów niż zakładanie rodziny, czyli niezależność psychiczna i materialna i możliwość wyboru partnera seksualnego, na jakiego ma się ochotę. Moim zdaniem to błędne stanowisko! Singielstwo jest dobre jak się jest niezależnym materialnie, młodym i pięknym. Z wiekiem jednak jak piękna singielka się starzeje, uroda blednie, a wokół robi się pusto, jeśli chodzi o adoratorów, dochodzi do głosu stadna natura człowieka. Starzejąca się singielka zaczyna tęsknić do założenia rodziny, robi się zazdrosna, kiedy widzi koleżanki pchające wózki dziecięce i uwieszone u ramion mężów, chce poznać uroki macierzyństwa. A tymczasem jest za późno i na dziecko i na znalezienie faceta. Starzejąca singielka wypiera w głąb świadomości swoje pragnienia i wmawia sobie jak jest szczęśliwa i ja pięknie być samą. Tymczasem wypierana samotność daje o sobie znać ujawnianiem się fobii. Starzejąca się singielka robi się zawistna, zazdrosna i złośliwa, czyli staje się… typową starą panną z dziewiętnastowiecznych dowcipów.
Człowiek jest stworzony do życia w rodzinie, a kobieta do macierzyństwa. Tylko rodzina daje pełną satysfakcję z życia. Nawet najlepiej udana kariera zawodowa, spełnienie zawodowe, sława, kiedy jest się samym i samotnym nie daje spełnienia. Człowiek ma poczucie, że w życiu mu coś brakuje. I kiedy jego droga życiowa się kończy, ma żal do życia: Odchodzi w Niebyt, a w życiu nic nie osiągnął. Człowiek zwykle sam kształtuje swoje życie i u jego kresu sam odpowiada za to, co osiągnął w życiu. Działa zasada: Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz! Oczywiście nie wszyscy ludzie ponoszą odpowiedzialność za swoją samotność w życiu. Chorzy psychicznie nie mają wpływu na swoją samotność, to choroba ją spowodowała albo… inni ludzie / gdy ich ubezwłasnowolniono i przez to nie mogli zawrzeć związku małżeńskiego. Ubezwłasnowolniony całkowicie nawet nie może żyć na kocią łapę, bo jest na łasce opiekuna i opiekun decyduje o jego życiu/.
Samotność to choroba! Nie życzę nikomu, by ją przeżył. Oby w naszym życiu nie było jak w słynnym przeboju Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego: ” Rodzina, ach rodzina! Nie cieszy, gdy jest, a kiedy jej nie ma samotnyś jak pies!” Obyśmy nigdy nie musieli sobie tego śpiewać. Ja jestem w pół drogi, droga biegnie ze mną bez wytchnienia… Wiem, jedno: u jej kresu nie powiem, że przeszłam ją samotnie. Mam Ciebie, Mirku! I wszystkim życzę, by na swojej drodze życia mieli swojego Mirka! Długodystansowiec, ale… nigdy nie samotny!!!
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.
Wiecie, co przeczytałam. Angielscy lekarze stwierdzili, że leki przeciwpsychotyczne stosowane jako leki podtrzymujące w schizofrenii zwiększają odporność na covid 19 i powodują łagodny przebieg choroby, gdy się zarażą. Biorę zolafren na chorobę dwubiegunową i bardzo się z tego cieszę, to chyba dlatego w lutym ubiegłego roku przeszłam covid bezobjawowo i nawet nie wiedziałam, że jestem chora. Cieszę się także z powodu tych chorych, Chorzy na schizofrenię są w grupie ryzyka ciężkiego przebiegu covid 19, a to z racji braku krytycyzmu i niskiego oceniania ryzyka. Często wierzą w teorie spiskowe i nie chcą się szczepić, bo mówią, że choroba jest lekka jak zwykłe przeziębienie, a szczepionka szkodzi i może nawet doprowadzić do śmierci.