Niedawno na portalu internetowym Onet była dyskusja na temat, jak będzie wyglądała Polska w 2050 r. zamieszczono między innymi artykuł, w którym autor stwierdził, że w 2050 r. kobiety w Polsce będą rodziły dzieci do końca życia, czas prokreacji nie skończy się, kiedy nadejdzie okres menopauzy. Macierzyństwo do końca życia umożliwi kobietom metoda in vitro. Czy kobiety mają prawo rodzić dzieci, po czasie w którym natura powiedziała finito?
W religii chrześcijańskiej jest piękna legenda. Święta Elżbieta, kuzynka Najświętszej Panienki przez całe życie nie mogła się z mężem doczekać potomka. Kiedy już była stara i biologicznie już dawno nie mogła mieć dzieci i już na posiadanie dziecka całkowicie straciła nadzieję, nawiedziła ją Kuzynka Maria i powiedziała, że ukazał jej się Duch Święty i powiedział, że Święta Elżbieta pocznie i narodzi syna. Tak Bóg zaplanował pojawienie się na ziemi Jana Chrzciciela. Dziewięć miesięcy po nawiedzeniu Marii Święta Elżbieta urodziła Jana Chrzciciela. Bóg objawił Cud Narodzin! Dla każdej kobiety poczęcie dziecka to jej prawdziwy cud. Czy Bóg decyduje, komu ma się ten Cud objawić?
Pierwsze dziecko z probówki na świecie przyszło w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Od tego czasu metoda ta została udoskonalona i stała się powszechna. Dziś metoda in vitro to szansa dla wielu bezpłodnych kobiet, wobec bezpłodności których natura była bezsilna, a medycyna była bezsilna w leczeniu bezpłodności. Dziś metoda in vitro to szansa na prawdziwe macierzyństwo, tzn, takie by kobieta poczuła się prawdziwą kobietą i doznała cudu dolegliwości ciążowych, kopania dziecka w brzuchu i ciąży przez dziewięć miesięcy. Z metody zapłodnienia in vitro korzystają także praktykujące katoliczki, choć przy spowiedzi ukrywają ten grzech. Kościół Katolicki uznaje bowiem zapłodnienie in vitro za grzech… Dlaczego?
Podobno dlatego, że przy tej metodzie poza ustrojowo zapładnia się wiele komórek rozrodczych, a do organizmu kobiety inplantuje tylko kilka. Resztę podobno się niszczy, o ile ich właściciele nie zdecydują, by je zamrozić. To nie jest do końca prawda. Kościół Katolicki jest przeciwny metodzie in vitro, bo uważa, że człowiek nie może wchodzić w kompetencje Boga. A to Bóg decyduje i jest najmądrzejszy, kto i kiedy ma począć dziecko. Czy in vitro to rzeczywiście wchodzenie w kompetencje Boga? Czy tylko realizacja biblijnego przykazania: Idźcie i czyńcie sobie ziemię przychylną!
Sabina i jej mąż długo nie decydowali się na dziecko. Ślub wzięli zaraz po studiach, ale najpierw postanowili nacieszyć się życiem we dwoje i rozrywkami życia. Później Sabina nie decydowała się na dziecko, bo zdobyła dobra pracę i bała się ją utracić. Poza tym chciała robić karierę. Skończyła trzydzieści osiem lat i poczuła, że jej małżeństwo jest jałowe, brakuje w nim tupotu małych nóżek. Zaczęli się z mężem starać o dziecko i… klapa. Sabina nie mogła zajść w ciążę. Nie pomogły metody naturalne, na nic się stało leczenie hormonalne. Kiedy skończyła 40 lat zgłosili się do programu darmowego zapłodnienia in vitro. Po roku miała zabieg in vitro. Niestety, tylko dwa piękne miesiące cieszyła się ciążą i szczęściem oczekiwania na dziecko. Zrobiła badania prenatalne, bo z racji jej wieku i ryzyka, że płód będzie uszkodzony takie badania jej się należały bezpłatnie. I… wyszło, że płód ma zespół Downa. Sabina poddała się aborcji i zgłosili się z mężem do ośrodka adopcyjnego, by adoptować dziecko. Postawili warunek, że musi być niemowlę. Sabina chciała przeżyć uroki macierzyństwa opiekowania się niemowlęciem. Czy Sabiną kierowała rzeczywiście miłość macierzyńska?
W podanym przykładzie zachodzi rzeczywiście ingerencja w zrządzenia boskie. Sabina uzurpowała sobie prawo do tego, by życie dać, a skoro je dała to władna jest je odebrać. W takich przypadkach Kościół Katolicki ma trochę racji sprzeciwiając się in vitro. Z drugiej jednak strony in vitro to spełnienie marzeń o najbardziej naturalnej potrzebie kobiety, potrzebie macierzyństwa. Kobieta jest stworzona do macierzyństwa. Jako terapeuta psychologiczny spotykam się z wieloma przypadkami depresji, a nawet psychoz kobiet, które nie miały okazji mieć szczęścia bycia w ciąży, czy to z powodu bezpłodności czy to z bardziej prozaicznej przyczyny – braku partnera. Depresja czy psychoza kobiet, które nie zaznały macierzyństwa kończy się ciążą urojoną. Trzeba widzieć ten blask w oczach kobiet, kiedy po wielu latach bezskutecznych starań mogą wreszcie wziąć na ręce swoje własne dziecko. A ile szczęście niesie tzw. późne macierzyństwo! Kiedy kobieta myśląc , że przekwita pozwoli sobie na… swawole z mężem. I zdarza się szczęście! Dla społeczeństwa to powód do śmiechu: babcia staje się matką! Dla tej kobiety to stuprocentowe szczęście. Niestety, społeczeństwo mamy jeszcze mało tolerancyjne.
Obecny rząd Prawa i Sprawiedliwości jest rządem katolickim i sprzyja konserwatywnym zasadom religijnym. Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł pierwsze, co zrobił, kiedy objął stanowisko, to zlikwidował darmowy rządowy program in vitro, a zastąpił go refundacją metod leczenia niepłodności, szczególnie zwracając uwagę na tzw. naturalną metodę leczenia niepłodności. Rząd chce jednak iść dalej. W ministerstwie zdrowia dojrzewa projekt nowelizacji ustawy o in vitro. Podstawową zmianą ma być to, że do zapłodnienia poza ustrojowego można dopuszczać tylko komórki rozrodcze par, które poddają się in vitro.
Tymczasem za in vitro są nawet praktykujący katolicy. Późne szczęście! Legenda o Świętej Elżbiecie ma swoje uzasadnienie psychologiczne. Czy jednak powinno się dopuszczać zapłodnienie in vitro u kobiety w wieku, w którym macica już nie nadaje się do noszenia ciąży? Czy to nie skazanie zarodka na śmierć? Polska w roku 2050… Idzie ku nowoczesności… Dokąd dojdzie?
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.
Nie oszukujmy się invitro będzie dzielić ludzi jeszcze przez długi czas. Dzielić będzie światopogląd i wyznawany system wartości, ale także przesłanki medyczne mówiące coraz więcej o osłabianiu genów oraz rodzeniu nowego osłabionego pokolenia ludzi.
Podobno antidotum na osłabienie genów jest klonowanie, bo wtedy wybiera się tylko najlepsze geny?