Kto ceni sienkiewiczowską Trylogię, a nie był jeszcze na Podolu, niech pakuje plecak, aparat fotograficzny, zakłada wygodne buty i rusza na „podbój” niezdobytych twierdz.
Dużo się u nas mówiło o tarczy antyrakietowej, tymczasem mało kto uświadamia sobie, że za I Rzeczpospolitej taką „tarczą” były fortece i umocnienia jej wschodnio-południowej rubieży. Potężne mury i baszty jeszcze dziś budzą respekt i wiele mówią o zagrożeniach, z jakimi musieli się borykać mieszkańcy tych ziem. Podole było bowiem rezerwuarem bardzo taniej, bo niewolniczej siły roboczej dla tureckiego imperium. Tatarzy krymscy, lennicy sułtana, mocno dawali się we znaki miejscowej chrześcijańskiej ludności. Skoro tylko zazielenił się step, czambuły pokazywały się na terenach przygranicznych , porywały jasyr i pędziły go nad Czarne Morze, gdzie kwitł handel „żywym towarem”. Było to zagrożenie stałe, cykliczne i łatwe do przewidzenia. Trudniejsze do zapobieżenia mu. Bezbronna miejscowa ludność była bezustannie niepokojona, stąd tereny te, same w sobie bardzo żyzne i bogate, wyludniały się w zastraszającym tempie.
Nieodzowne było więc stawianie fortec i umocnień ( nawet prywatne rezydencje magnackie często budowano zgodnie z formułą „ pałac in forteca”), a powszechnym obowiązkiem było utrzymywanie wszystkich mężczyzn, tak szlachty jak włościan, nieustannie pod bronią ( tzw. prawo miecza).
Jak wielki lęk o życie swoje i bliskich musieli odczuwać tamci ludzie? Czy trudno dziwić się, że Zaporoże zyskało sobie tyleż samo ponurą sławę, co nazwę – Dzikie Pola – „Dzikie od dzikich pól i od dzikich dusz”, gdzie „Kozak szukał Tatara, Tatar Kozaka”?
Jeśli już mowa o Kozakach, trzeba uczciwie przyznać, że to oni głównie odbijali jasyr. Pływając czajkami po Morzu Czarnym, rabowali okręty handlowe, a brańców zwalniali. Nie wolno nam też zapomnieć o ich zasługach dla Rzeczpospolitej – zanim doszło do buntu Chmielnickiego walczyli przecież ramię w ramię z wojskami polsko-litewskimi przeciw Turkom i Tatarom. Wraz z powstaniem utraciliśmy szansę na utworzenie z Kozaczyzny doskonałego wojska Rzeczpospolitej – czegoś w rodzaju KOP ( Korpusu Ochrony Pogranicza). Tak czy siak, do dzisiaj pojęcie „Kozak” budzi silne emocje, a dla Ukraińców jest symbolem, dumą i mitem założycielskim ich tożsamości narodowej.
Co obowiązkowo TRZEBA zobaczyć na Podolu? Są trzy miejsca, trzy fortece i trzy opowieści, bez których być może historia Rzeczpospolitej potoczyłaby się zgoła inaczej.
Chocim
Z oddali nie widać jeszcze potęgi fortecy. Wygląda trochę jak jaskółcze gniazdo przyklejone do urwistego brzegu Dniestru. Z każdym krokiem budowla potężnieje w oczach, staje się coraz masywniejsza i niedostępna . Porywisty wiatr od rzeki wzmaga jeszcze to wrażenie. Okazuje się, że warownia nie jest jedynym umocnieniem. Wokół niej ciągną się wały ziemne, fosy i czaty. Wszystko to sprawia wrażenie jakiegoś napięcia, oczekiwania, wiecznego niepokoju. Ogromne baszty wypatrują czegoś w oddali. W ciszy czai się niewiadome. Skąd i kiedy nastąpi atak?
Ale nic się nie dzieje. Tylko Dniestr toczy swoje masy wód tak jak toczył wtedy, gdy kolejno dobywali zamku Turcy, Polacy, Kozacy i znów Turcy. To tu miała miejsce bitwa, którą chyba można by zaliczyć w poczet batalii mających decydujący wpływ na losy świata (a na pewno Europy):
-jest jesień A.D. 1621. W zamku umiera hetman Jan Karol Chodkiewicz. Załoga jaszcze o tym nie wie. Ale wie, że zabrakło prochu – pozostała jedna beczka. Twierdzę oblega sułtan Osman II z siłą 150 tys. wojska. Sytuacja wydaje się beznadziejna. Ale jest coś, co nie pozwala wywiesić białej flagi. Chodzi o życie i o wolność . Setek tysięcy. Chodzi o Krzyż. Dowodzenie przejmuje Piotr ( Petr) Konaszewicz-Sahajdaczny. Robi coś, co zakrawa na szaleństwo. Wyprowadza husarię przed szańce i Europa jest nadal chrześcijańska.
-11 listopada 1673 – siarczysty mróz na zmianę ze śnieżną zadymką. Tym razem to Turcy bronią się w dawnym obozie polskim . Hetmanem wielkim koronnym jest Jan Sobieski. Wojsko Husajna Paszy nie zmrużyło oka tej nocy. Nękane nocnymi pozorowanymi atakami, pokonane przez zimno, ulega szturmowi. Wojska Rzeczpospolitej wdzierają się do wnętrza twierdzy, sieją śmierć i popłoch. Jedyną szansą dla oblężonych jest ucieczka na drugi brzeg rzeki. Uszkodzony ostrzałem artyleryjskim most pęka od nadmiaru uciekinierów. Lew Lechistanu pokonał Półksiężyc.
Zbaraż
Więc to tu? Tu rozgrywa się najważniejszy epizod „Ogniem i mieczem”? Lekkie rozczarowanie. Warowania nie imponuje swymi rozmiarami, zwłaszcza gdy porównać ją z chocimską. Ale to tylko pozór. Forteca Zbaraskich to nowoczesna, przemyślana budowla. Po pierwsze – potrójne wały ziemne, oblicowane kamieniem. Po drugie – głębokie fosy, opasujące szeroko mury. I wreszcie po trzecie, najważniejsze – potężna kordegarda (wartownia). Jej grubość (szczególnie od frontu) tłumaczy, dlaczego sprzymierzone wojska kozacko-tatarskie „połamały sobie zęby” podczas oblężenia. „Miasto idealne”, bo niezdobyte. Mając dostatek aprowizacji długo można się tu bronić:
– 10 lipca–22 sierpnia 1649 – Islam III Girej , „ze wszystkim ordami” (ok. 100 tys.), Chmielnicki z Kozakami i czernią ( dwukrotnie tyle ) śmiertelnym pierścieniem opasał twierdzę. W niej – 15 tysięczna załoga wraz z chorągwiami Wiśniowieckiego. Zapasy na wyczerpaniu. Głód i zmęczenie zdają się brać górę nad niezłomnością ducha ludzkiego. Niedługo zbraknie prochów, a wtedy…
Jeremi nerwowo wypatruje odsieczy. To już ostatnia, szansa. Tylu już poszło i nie powróciło. Czyżby szczęście w końcu go opuściło? Przyjdzie tu położyć głowę wraz z wiernymi towarzyszami… chyba że, … nie, to nie zjawa, choć do człowieka już niepodobny. Król, król własną osobą wiedzie wojska z odsieczą! Pod Zbaraż! Miasto idealne, bo niezdobyte.
Kamieniec Podolski
„Brama do Polski”, „przedmurze chrześcijaństwa” ( urbs antemurale christianitatis ), „miasto zbudowane przez Allaha”- nie ma w tych słowach wiele przesady. Najpotężniejsza twierdza Rzeczpospolitej. Miasto-bastion. Miejsce śmierci Hektora Kamienieckiego. Tło ostatniej części Trylogii.
Już z daleka widok zapiera dech. Na wyniesieniu, ponad głębokim kanionem Smotryczu, króluje forteca. Jej wysokie baszty, niedostępne mury, jej rozmiary przechodzą wyobrażenie. Ale to nie wszystko. Całe miasto otoczone jest fortyfikacjami, jak jeden wielki obóz wojenny. W dole kanion, którego gładko ociosane ściany bronią śmiałkom dostępu. Liczne bastiony wodne, most- „Łania Biegnąca” – przerzucony nad Smotryczem, minaret ze zwycięsko stojącą na półksiężycu Madonną dopełniają tego wspaniałego widoku. Wszystko tu przypomina o potędze, majestacie dawnej Rzeczpospolitej : 26 sierpnia 1672 – zwątpienie ogarnia oblężonych. Stosunek sił to 75 : 1. Jak okiem sięgnąć – morze namiotów. To Mehmed IV rzucił wyzwanie dumnemu miastu. Załoga wie,
że odsiecz nie nadejdzie. Pociski artyleryjskie zapalają składy towarów. Kupcy naciskają, by podjąć pertraktacje. Obrońcy twierdzy nie chcą jej poddać. Na przeciwległym brzegu Smotryczu, bezpieczna w klasztorze franciszkanów, młoda kobieta w napięciu obserwuje twierdzę. Zaciska pięści, gdy biała flaga wykwita na jej szarych murach. Forteca, której darmo dobywał Krzywonos i sam Chmielnicki, która odparła tyle najazdów, dziś pokonana poddaje Kamieniec? Więc jednak Półksiężyc zdeptał dziś Krzyż. Kobieta z rezygnacją opuszcza głowę, gdy nagle eksplozja rozrywa powietrze „nic to Baśka, nic to…”
Pedagog z wykształcenia. Podróżniczka z zamiłowania. Patriotka od urodzenia.
No do Kamieńca niedaleko! W filmie Hoffmana grały go Chęciny w Kieleckim. Ale też warto zwiedzić, bo też jest świadectwem Wielkiej Polskiej Historii. Zbudował go Kazimierz Wielki, co zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, w ramach tzw. akcji fortyfikowania polskiego pogranicza. Zburzyli do Szwedzi podczas Potopu.