Kiedy byłam dzieckiem w latach siedemdziesiątych, były takie książeczki dla dzieci z serii: Poczytaj mi mamo! Gdy byłam w przedszkolu, przynosiłam mamie taką książeczkę i kazałam sobie czytać. Do znudzenia aż znałam je na pamięć! Kiedy mama miała dość i często przekręcała treść, przerywałam jej i mówiłam: tam tak nie jest i… cytowałam jej treść książki. Moje pokolenie nie znało komputerów, w telewizji były tylko dwa programy, a kino też nie miało obfitego repertuaru, czytało więc książki. W siódmej klasie podstawówki naszym ulubionym pisarzem był Henryk Sienkiewicz, a Trylogia obowiązkową lekturą każdego nastolatka. Myśmy na podwórku bawili się w Potop. Oczywiście były przy okazji kłótnie, bo każdy chciał być Kmicicem. Dzisiaj młodzież nie czyta, a Sienkiewicz jest nudny, a Trylogia to ramota. Do czego społeczeństwo dąży? Czy dziecko czasu smartfonów i komputerów, gier komputerowych zamiast książek doprowadzi społeczeństwo do rozkwitu?
Katarzyna J. przyprowadziła do dziecięcego psychologa swojego trzynastoletniego syna Leszka. Prosi o pomoc, bo się o niego martwi. On chyba nie jest normalny, bo jej znajome chwalą się swoimi dziećmi, że się bardzo dobrze uczą, dni spędzają w domu z książkami i dużo i chętnie czytają. Mają duży zasób słów. Tymczasem Leszek nie chce się uczyć i… książka to jego wróg. Z polskiego przynosi jedynki, bo nie chce czytać lektur. Całe dni by spędzał tylko na grach komputerowych. Musi mu wieczorem zabierać laptop, bo gra w nocy po kryjomu pod kołdrą. Nic go nie interesuje poza tymi grami. Jako małe dziecko był wesoły i bardzo lubił słuchać, kiedy mu się do snu czytało książeczki. Potem je opowiadała. Teraz nie ruszy książki, a zasób słów w wieku trzynastu lat ma tak mały, że ciągle posiłkuje się wulgaryzmami. Katarzyna J. uważa, że musi mieć jakieś zaburzenia i nie jest normalnym nastolatkiem. Psycholog wyprosiła ją z gabinetu i pogadała z Leszkiem. Powiedziała potem, że… jest jak najbardziej normalnym nastolatkiem. A brak zainteresowania książkami, używanie wulgaryzmów to efekt dojrzewania, kiedy to autorytetem są koledzy i chęć przypodobania się im, a nie rodzice. Jest jeszcze bardzo dziecinny i niedojrzały i trzeba mu tylko delikatnie dawać do zrozumienia, że wulgaryzmy są złe. Broń Boże mówić, że są złe i tak się nie mówi, bo będzie bunt. Można też delikatnie zachęcać go do lektury. Jak dojrzeje emocjonalnie, sam zrozumie, że nauka to inwestycja na przyszłość, a czytanie to okno na świat. A do gier komputerowych trzeba się przyzwyczaić, czasy się nie zmienią , rośnie pokolenie komputerowe. Jedyne co my rodzice możemy robić to dyskretnie kontrolować, co dziecko przegląda w sieci i ograniczać czas grania na komputerze, organizować mu czas wolny. Gry komputerowe uzależniają!!!
Chodzę do biblioteki w moim mieście i widzę przekrój czytelników. Najwięcej czytelniczek przychodzących po książki to kobiety w wieku emerytalnym. Dzieci i młodzieży w ogóle nie widuję w bibliotece. Co gorsza , nie widzę też w bibliotece studentów, a przecież w moim mieście Lubinie jest wyższa uczelnia. Sama byłam kiedyś studentką i nie wyobrażam sobie, jak można przejść pięć lat studiów nie będąc ani razu w bibliotece i w czytelni. Ano można…
Dzieci i młodzież nie czytają! I to już jest problem. Rośnie nam bowiem coraz głupsze pokolenie. Brak czytania wychodzi. Młodzi ludzie mają mały zasób słów i posiłkują się wulgaryzmami. Mają kiepską wyobraźnię, bo nie ma jej co rozwijać. Mają żenującą wiedzę na tematy ogólne. Zapytany osiemnastolatek o Sienkiewicza powiedział, czy to ten, co napisał… Władcę Pierścieni. Trylogię zaś mylą z Gwiezdnymi Wojnami. Młody człowiek, po studiach nie potrafi napisać CV, bo w Ogólniaku nie pisze się wypracowań i nie ma sprawdzianów ze znajomości lektury. Większość polonistów zamiast przeczytania Lalki wymaga znajomości jej opracowania. Większość studentów uważa, że studia polegają na tym, że wykują podręcznik i zaliczą go na egzaminie. Na palcach można policzyć studentów pogłębiających wiedzę w czytelni. Nic więc dziwnego, że mój znajomy właściciel firmy nie może znaleźć pracowników. Młodzi ludzie nie nadają się do pracy, nic nie umieją, a kiedy chce się ich przyuczyć, to łapią focha i się obrażają, bo oni są magistrami i nikt ich nie będzie pouczał.
Moja znajoma szybko nauczyła się czytać. Było to za Komuny w czasach Gierka. Opanowawszy Elementarz Falskiego w pierwszej klasie zapisała się do biblioteki. Poszła wypożyczyć książkę, a bibliotekarka na nią warknęła: Dziecko, ty umiesz czytać? Oburzona do żywego znajoma, że ją posądzają, że nie umie czytać, powiedziała z dumą: Umiem! Na to odpowiedziała bibliotekarka: To wyjdź i zobacz, że na drzwiach pisze, w środy biblioteka nieczynna!
Kiedyś nie było smartfonów, komputerów, gier komputerowych i dzieci i młodzież czytały. Dziś takie zabawne dowcipy odeszły do lamusa. Już matki się nie chwalą, że ich dziecko w wieku pięciu lat nauczyło się czytać. Ba, pamiętam jaka była awantura, kiedy poprzednia władza wprowadziła obowiązek szkolny dla sześciolatków. Rodzice wtedy się buntowali, że się zabiera dziecku dzieciństwo, że wytwarza się u nich stres, kiedy malucha, który jeszcze nie jest rozwinięty by się uczyć na siłę wdraża się do nauki. W bibliotece dzieci i młodzieży się nie uświadczy. A lektury szkolne czytają jak… o ich dostarczenie zadba rodzić. Najczęściej w formie audio booka . Sama z siebie młodzież nie zadba o zaopatrzenie się w lekturę, bo jest wygodna. Wychodzi z założenia: jak chcesz bym się uczył to mi dostarcz pomoce naukowe!
Poczytaj mi mamo! – Kiedyś tak przedszkolak mówił do mamy. Czy tzw. new age będzie polegał na tym, że wygodne społeczeństwo będzie mówiło: chcesz bym znał książkę, to mi ją przeczytaj! Społeczeństwo robi się coraz bardziej leniwe i wygodne, a technika wcale nie idzie w kierunku, by zmusić nas do pracy. Lenistwo umysłowe… Czy to jest przyszłość narodu? O tempora o mores! Ja jednak wierzę w społeczeństwo! Wierzę, że pachnąca farbą drukarską nowa książka nadal będzie miała życie! Że młodzież przyszłości i książka to nie przeciwieństwa! Odkryjmy nowy, lepszy świat! To daje nam książka. Vivre le livre! Wielka księga życia… Czy człowiek przyszłości ją zrozumie? Oby tak…
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.