Bóg powiedział: „Kochajcie się, bo nie ma grzechu w miłości Waszej”, a w przysiędze małżeńskiej stoi, że co Bóg złączył, człowiek niech się nie waży rozłączać i że pary się łączą na dobre i na złe. Czy jednak zawsze tak jest? Niestety, my sąsiedzi nie wiemy, co się dzieje za drzwiami domów, a tam często dzieją się prawdziwe dramaty. Co mamy wtedy robić? Co radzić osobie pokrzywdzonej? To trudne, a najtrudniejsze, gdy osoba pokrzywdzona jest wierzącą katoliczką i gdy porzucenie małżonka, który się na nią znęca jest sprzeczne z zasadami wiary, którą wyznaje. Czy wtedy powinno się ratować taki związek?
Agata Z. wyszła za mąż bardzo młodo zaraz po maturze, nie poszła na studia, bo się zakochała bez pamięci. Obiekt jej uczuć był bardzo przystojny i… trochę upośledzony umysłowo, ale jej to nie przeszkadzało, nie miała wymagań co do stanu inteligencji partnera. Szybko jednak po ślubie wyszło szydło z worka. Wymarzony mąż zaczął się znęcać nad nią psychicznie, poniżać w oczach znajomych, nie pracował, a jej zarobione pieniądze zabierał i przepijał. Do tego ją gwałcił. Po raz pierwszy uderzył ją, gdy była w ciąży, potem już bił ją regularnie, gdy nie chciała mu dać pieniędzy na wódkę. Syn Jacek, który urodził się z tego związku jest upośledzony umysłowo. Agata nie chcąc mieć więcej dzieci podwiązała sobie jajniki. Jest praktykującą katoliczką i nie dopuszczalne jest dla niej rozwiedzenie się z mężem. Rodzina ją do tego namawia, ale kategorycznie odmawia rozwodu. Męczy się więc z mężem. Wychowanie upośledzonego syna i jego rehabilitacja kosztuje. Funkcjonuje tylko dzięki finansowej pomocy swojej rodziny. Dziś Jacek ma dwadzieścia lat, ale nadal wymaga opieki i rehabilitacji, a mąż dalej ją bije. Często chodzi z podbitym okiem, bo mąż na starość robi się coraz agresywniejszy. Niedawno dowiedziała się o Funduszu Sprawiedliwości Ministerstwa Sprawiedliwości. Zgłosiła fakt znęcania się na Policję. Założono jej Niebieską Kartę, dano pomoc psychologa. Mąż nie płaci alimentów, bo nie ma z czego, nie pracuje. Dziś siedzi w więzieniu za uporczywe uchylanie się od płacenia alimentów. Agata Z. odetchnęła, ale rozwieść się nadal nie chce, bo wiara jej nie pozwala. Czy damski bokser zasługuje na drugą szansę?
Jakiś czas temu do księdza poszła kobieta po radę, co ma robić, bo mąż bije ją i dziecko i nie wie co robić. Życie jej już obrzydło i powiedziała, że chce ze sobą skończyć. Ksiądz jej powiedział, że to byłby ciężki grzech i że będzie się za nią modlić. Jednocześnie powiedział, że Bóg nie popiera rozwodów i że… każdy musi nieść swój krzyż na Ziemi, a nagroda na pewno czeka ją w Niebie. Czy tak powinno być, że jedyną reakcją na przemoc w rodzinie ma być rada, że trzeba nieść swój krzyż. Niektóre plebanie mają Centra Pomocy Rodzinie i zatrudniają psychologów, którzy pomagają kobietom – ofiarom przemocy w rodzinie. Takie parafie i takich księży należy popierać!
Tzw. „Niebieską kartę” wprowadzono powszechnie w Polsce w 1998r. Niebieska Karta składa się z dwóch części, które mają funkcjonariusze Policji podczas interwencji dotyczącej przemocy domowej. Karta A to ta, w której dokumentuje się zgłoszoną sytuację i czy i jakie działania podjęto. Karta B opisuje najważniejsze przestępstwa związane z przemocą domową oraz dane teleadresowe i instytucje pozarządowe , do których ofiara może się zwrócić o pomoc. Do spraw pomocy ofiarom przestępstwa Ministerstwo Sprawiedliwości utworzyło Fundusz Sprawiedliwości, który zajmuje się także pomocą ofiarom przemocy w rodzinie. Pomoc ofiarom przestępstw obejmuje bezpłatną pomoc prawną, bezpłatną pomoc psychologiczną i pomoc materialną. Pieniądze Fundusz otrzymuje z budżetu państwa, ale także korzysta z pomocy fundacji i corocznych odpisów 1% podatku PIT od społeczeństwa. Fundusz funkcjonuje dość sprawnie i naprawdę sporo osobom pomógł. Niestety, problem ofiar przemocy to morze i potrzeby są przeogromne i potrzebujących z każdym rokiem wzrasta.
Przemoc domowa funkcjonuje na wielu płaszczyznach. To przemoc wobec dzieci i przemoc między małżonkami, to przemoc wobec rodziców, zwłaszcza tych już bardzo wiekowych. Oblicza się, że znęcanie się nad starymi rodzicami dotyczy 4% populacji Polaków i z roku na rok rośnie. Szczególnie nagminne jest zmuszanie starych rodziców do przepisywania mieszkań na dzieci za życia, a potem wyrzucanie starych rodziców z domu. Noclegownie się zapełniają wyrzuconymi staruszkami. Przemoc domowa dotyczy także dalszych członków rodziny, jeżeli mieszkają razem. Przemoc domowa może polegać na znęcaniu się psychicznym i fizycznym, na molestowaniu seksualnym i gwałceniu i to zarówno małżonki jak i dzieci własnych czy przysposobionych. Skąd się bierze tyle patologii w rodzinie?
Niektórzy twierdzą, że za to odpowiada trudna sytuacja mieszkaniowa Polaków. Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że budownictwo mieszkaniowe w Polsce kuleje. Buduje się drogo i tylko dla ludzi bogatych. Budownictwa komunalnego w ogóle nie ma. Mieszkań komunalnych mało i głównie z zasobów pokomunistycznych. Młodych ludzi nie stać na wynajem mieszkania, a co dopiero na kupno. Siłą rzeczy ludzie w Polsce mieszkają na kupie. Mamy w jednym mieszkaniu kilka pokoleń. Nie jest tak rzadkie, że w mieszkaniu dwupokojowym mieszkają dziadkowie, rodzice i dzieci. To rodzi wiele stresowych sytuacji i młodzi bardzo często chcą się pozbyć starych rodziców z mieszkania. Stąd wiele przypadków przepisywania mieszkań za życia i wyrzucanie starych rodziców z domów. A także… czekania na śmierć seniorów. To są oczywiście sytuacje patologiczne, które pośród wierzących i praktykujących katolików nie powinny mieć miejsca. Ale są i rodzą przemóc domową. Bóg zawiódł?
Są ludzie, co uważają, że tak i mają pretensje do Boga. Mówią, co ja zawiniłem Bogu, że mu się tak nie podobam i mi kładzie kłody pod nogi. Tymczasem pretensje to nie do Boga, a do siebie. Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo i dał nam wolną wolę wyznaczania swojego życia wedle własnej woli. Musimy tylko rozróżniać dobro od zła. To realny socjalizm wychował nas w fałszywym egalitaryzmie. Zaszczepili nam, że wszyscy ludzie są równi i wszystkim nam się tak samo należy. Tymczasem równość to równość wobec prawa i każdy powinien mieć równy start i otrzymać wg. swoich możliwości. A ile dostanie to zależy od jego zasobów umysłowych. Fałszywy pokomunistyczny egalitaryzm zaszczepił nam, że nam się wszystko należy, że państwo ma nam dać, że każdy ma mieć mieszkanie. Nie realizacja tych marzeń rodzi stres, frustrację, nienawiść do drugiego człowieka, którą wyładowujemy na najbliższych i to rodzi przemoc domową, a w skrajnych wypadkach nawet zbrodnie za zamkniętymi drzwiami domów rodzinnych. Reagować trzeba, do tego nas zmusza nasza ludzka empatia! A podanie dłoni człowiekowi w potrzebie to wyraz chrześcijańskiego miłosierdzia.
Pięść czy miłosierdzie? Odpowiedź jest jasna. zawsze miłosierdzie. Oczywiście miłosierdzie w granicach rozsądku. Nie można bowiem powiedzieć maltretowanej żonie, że ma siedzieć z psychopatą i Bóg jej się zabrania rozwieść aż ją psychopata zabije.
Bóg jest miłosierny i wiele wybacza. Rozwód maltretowanej kobiecie też. A zatem drodzy księża nie bądźcie świętsi od samego Boga. Czy Was nie dopada grzech buty?
Chrystus coś mówił o nadstawianiu drugiego policzka. Ale… księże nadstawiaj go sam! A człowiek niech decyduje sam o własnym życiu! Opłaca się! Myślę, że tak. Jak człowiek umie to robić. Decydować o własnym życiu jest trudno. Dobrzy ludzie wyznaczmy potrzebującemu kierunek ku dobru! Potraficie?
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.