Kiedyś w 1978r grałam z koleżanką w słynnym przedstawieniu w Teatrze narodowym w „Małym Dworku” Witkacego. Jedynym wtedy dziennikarzem na premierze był Jerzy Urban i… spał, by w połowie spektaklu się obudzić i do końca już patrzeć zainteresowany na scenę. Napisał potem wspaniałą recenzję spektaklu. To nas zmusza do zastanowienia się nad kondycją sztuki polskiej. Czy warto inwestować w tzw. „kino ambitne”?
O tym pięknie opowiada poetycki film irlandzki pt. „Duchy Inisherin”.
Film dzieje się na malowniczej irlandzkiej wsi nad brzegiem morza. Film zaczyna się zdjęciem figury Matki Boskiej. Potem wchodzimy do wsi. Bohaterem filmu jest chłop Padraic , który mieszka razem z siostrą, którą kocha i ulubioną oślicą. Akcja filmu jest nieskomplikowana. Padraic chodzi po wsi ze swoją oślicą i spotyka się z różnymi ludźmi. Chodzi do pubu na piwo. Jego antagonistą jest inny chłop, który ma pięknego psa. Ten antagonista obcina sobie wszystkie palce, które zjada oślica Padraica. Padraic z zemsty podpala dom sąsiada razem z nim w środku, ale sąsiad się ratuje. Siostra Padraica wyjeżdża do miasta. Padraic zabiera oślicę, wsiada na drabiniasty wóz i odjeżdża. Film się kończy.
Film „Duchy Inisherin” to nie jest film dla nieskomplikowanego widza, to film z górnej półki, tzw. „ambitny”. Naszpikowany jest symbolami. Na mnie np. zrobiło największe wrażenie, jak bohater zakopuje zawiniętego w irlandzką flagę martwego osiołka, a obok stoi biały koń. Wniosek nasuwa się sam: osiołek zabity, znaczy się trzeba stawiać na białego konia. To film purnonsensowy z pogranicza kina absurdu. Mnie osobiście skojarzył się ze sztuką „W małym dworku” Witkacego. Pięknym symbolem jest też kapliczka Matki Boskiej na początku filmu, a potem zdjęcie nagiego mężczyzny po onanizowaniu się. To ukazuje hipokryzję katolicyzmu. To film ateistyczny ukazujący, jak bardzo ateizm nienawidzi religii. Nic dodać , nic ująć, tak jest. Trudno mu zresztą nie przyznać trochę racji. Katolicyzm jest naszpikowany hipokryzją i faryzeuszostwem i film to obnaża. Jest wiele osób, co modlą się pod figurą, a diabła mają za skórą. Choć czy pośród ateistów takich nie ma? O tym mówi symbol: śmierć czarnego osiołka i stawianie na białego konia. Biały koń to symbol czystości. A zatem czy nie katolicyzmy. Czy zatem motto filmu to nie jednak zwycięstwo wiary nad Szatanem? Film obnaża absurd życia, bo to film absurdu. Wymowę ma ten film pesymistyczną, symbolem są odcięte palce. Bohater odchodzi z wioski zabierając jedyną rzecz sympatyczną w filmie: psa. To film słaby, tzw. czeski film. Czy jednak i takie filmy nie są potrzebne. I takie filmy należy kręcić, o ile… ktoś da na nie pieniądze.
Kiedyś w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku był taki dowcip: Miećka, nerwosol, film polski grają! Za komuny film polski nie cieszył się wzięciem, choć były wyjątki i perełki. Państwo dawało na nie pieniądze i reżyserzy mogli poszaleć. Były dobre filmy historyczne, komedie, adaptacje literatury. Ale dawano też kamerę młodym – ambitnym, którzy kręcili tzw. „ambitne” filmy, których nikt nie rozumiał i nie oglądał. Po premierze szły na półki. Dziś te „pułkowniki” odgrzebuje TVP Kultura. Zdawać by się mogło, że demokracja przyniesie rozwój wartościowego filmu, nie ma przecież cenzury i powinni być sponsorzy. Tymczasem… demokracja przyniosła kryzys polskiego filmu i dążenie do powolnego upadku polskiego kina. Nie kręci się wartościowych filmów, z małymi wyjątkami, a durne komedie romantyczne i filmy obyczajowe z cyklu ” nikt nic nie wie. Moja koleżanka mówi, że dzisiejszą zmorą polskiego filmu jest… brak dobrego scenariusza, ale można też sknocić dobry scenariusz. Zależy to od tego kto się za niego weźmie. Kiedy Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy i szefem TVP został Jacek Kurski, wszyscy mieli nadzieję, że pojawią się dobre filmy i seriale. Tymczasem TVP kręci „Zenka” – film o muzyce disco polo i serial „Korona królów”, nota bene nieudany. Telewizja Polska pełni przecież misję, a ta misja ponoć polega na odchamianiu społeczeństwa. Kiedy odszedł Jacek Kurski wszyscy myśleli, że w TVP coś się zmieni w kierunku wartościowego kina. Tymczasem teraz ludzie mówią: Kurski wróć!
Podstawą dobrego filmu jest dobry scenariusz. Czy jest w Polsce pisarz, co podoła temu problemowi? Na razie niestety można zacytować za przysłowiem: nikt nie jest prorokiem we własnym kraju. Dobrzy pisarze leżą na cmentarzu. Zmartwychwstanie któryś i pokaże jak pisze się dobry scenariusz? Czekamy na Sienkiewicza! Idea fixe?
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.