23 czerwca – Dzień Ojca – ten dzień to czas zastanawiania się, kim jest ojciec i czy mężczyźnie warto być ojcem. polska to kraj o obyczajowości patriarchalnej i wartościach tradycyjnych. W Polsce w mentalności społecznej wciąż panuje przekonanie, że w związku każdy ma swój podział ról. Mężczyzna to samiec alfa, ma za zadanie utrzymać rodzinę, kobieta to samica, która jest w domu westalką i opiekunką ogniska domowego, ona wychowuje dzieci. To ona zaplata córkom warkocze i obciera synom zasmarkane nosy. To do niej przylatuje dziecko, kiedy na dworze rozbije kolano lub pobije się z kolegami, by je utuliła i pocieszyła. Jest więc normalne, że codziennie słyszy: moja mamo… mamusiu! Czy te słowa może także usłyszeć Ojciec? Mój tato… tatusiu… Niejeden mężczyzna bardzo by pragnął. Tylko czy to jest męskie?
Do gabinetu mojego szefa partner przyprowadził swojego przyjaciela, Adama S. Żyją w szczęśliwym związku od dziesięciu lat, on na początku miał żonę i ma z nią syna, ale doszedł do wniosku, że w związku z kobietą się nie sprawdzi i się rozwiódł. Poznał Adama S. i uznał, że to jest związek na całe życia. Żyli szczęśliwie, ale półtora roku temu Adam się zaczął dziwnie zachowywać. Kazał jego synowi mówić do niego tato i był w stosunku do niego nadopiekuńczy. Z początku nie widział w tym nic złego, bo uważał, że to normalne, że czuje więź z synem partnera. Jednak później zaczął kupować lalki i wychodzić z nimi w wózku na dwór uważając, że to jego dzieci. Kiedy ostatnio zrobił mu awanturę: wyzwał go od „pedałów” i wykrzyczał mu, że go zniewolił, zrobił z niego pederastę i zmusza go do seksu, przyprowadził go do psychiatry. Mój szef wysłuchał Adama S. i stwierdził u niego schizofrenię paranoidalną. Wyregulował mu nastrój lekami i zlecił psychoanalizę u mnie. Po czterech sesjach Adam S. się otworzył. Opowiedział, że zawsze bardzo lubił dzieci. Kiedy w szkole koledzy się bili i chodzili po drzewach, bawili się żołnierzykami, on bawił się lalkami. To były jego dzieci, woził je w wózku, przewijał. Kiedy był nastolatkiem w liceum i później na studiach marzył o własnych dzieciach. Niestety, był bardzo nieśmiały do dziewcząt, później doszedł do wniosku, że brzydzi się kobietami i odkrył, że jest gejem. Związek z jego partnerem był spełnieniem jego marzeń. Zakochał się. Jednak zazdrościł mu syna. Nie mógł patrzeć na ojcowską miłość do syna swojego partnera, na ich rozmowy, na to, że syn mu się zwierza i on mu radzi, na to jak razem chodzili do kina. Zazdrościł tego, że… to nie jego syn. stwierdziłam, że Adam S. ma bardzo wysoki instynkt macierzyński i na tle niezaspokojenia jego doszło u niego do zaburzeń emocjonalnych. Teraz rozmawiamy już normalnie. Mówi mi, że pogodził się z tym, że nie będzie miał własnego dziecka i zmienia podejście do syna partnera. Stara się być jego przyjacielem. Powiedział mi z radością, że chłopiec przyszedł do niego, by wytłumaczył mu matematykę. Wie, że w Polsce gejom nie pozwolą na adopcję dzieci, tym bardziej gdy jeden jest psychicznie chory, a surogacja jest nielegalna i karalna. Mówi, że pogodził się z tym. Czy gdy stwierdzi u geja tak silny instynkt ojcorzyński psycholog ma prawo poradzić swojemu pacjentowi, by wyjechali z partnerem za granicę i tam adoptowali dziecko.
Instynkt macierzyński to uwarunkowana biologicznie chęć do wychowania dziecka i opiekowania się nim. W naszej polskiej tradycji instynkt macierzyński uznaje się, że ma każda kobieta. Mówi się nawet, że od urodzenia. Jednak wiele kobiet uważa, że nie są stworzone do wychowywania dziecka i nie czują instynktu macierzyńskiego. To jest sprawa dyskusyjna. Wielu jednak uważa, że kobiety które chcą się realizować w pracy wypierają instynkt macierzyński, jednak kiedy się starzeją samotnie daje on o sobie znać: na ulicy zaglądają do każdego wózka. Dlatego uważa się, że instynkt macierzyński ma każda kobieta od urodzenia, to instynkt pierwotny, można go tylko wyprzeć lub wytłumić. Chorym na schizofrenię samotnym kobietom, które miały urojenia na tle niezaspokojonego instynktu macierzyńskiego, kiedyś się podawało leki tłumiące instynkt macierzyński. Teraz takie praktyki są nielegalne! Nie tylko kobiety mają instynkt macierzyński. Także mężczyźni go wykazują. Charakteryzuje się to często tzw. syndromem wicia gniazda. Kiedy ich partnerka zajdzie w ciążę, kupują wózek, łóżeczko, meblują pokoik dla dziecka itp. Dziś jest to ładnie nazywane instynktem ojcorzyńskim. Prawo poszło panom w wielu sprawach na rękę w realizacji ich instynktu ojcorzyńskiego. Jest urlop ojcorzyński, Jest prawo do dzielenia się opieką nad dzieckiem z kobietą. Jednak w mentalności społecznej, a także w wymiarze sprawiedliwości tkwi przekonanie, że tylko kobieta ma silny instynkt macierzyński. Sądy opiekę przyznają matką, muszą być wyjątkowe okoliczności, np. choroba psychiczna matki, by sąd opiekę nad dzieckiem przyznał ojcu. Prawa ojca są najczęściej ograniczane do płacenia alimentów na dziecko. Nawet alimenciarzy prokuratura inaczej traktuje. W więzieniu na Kleczkowskiej we Wrocławiu na dziesięciu skazanych za uporczywe uchylanie się od alimentów byli sami mężczyźni i tylko jednak kobieta. Kobiety często przed sądem manipulują dzieckiem, by zemścić się na byłym mężu, który od nich odszedł . Utrudniają ojcom prawa do kontaktu z dzieckiem, żeby im te prawa ograniczyć często oskarżają ich o molestowanie dziecka. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych dostrzeżono problem naruszania praw ojców i utworzono Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca. Stowarzyszenie ma sporo sukcesów, wielu ojcom wywalczyło prawo do opieki nad dzieckiem.
Z instynktem ojcorzyńskim związany jest także inny palący problem i to problem, który na gwałt potrzebuje rozwiązania. A mianowicie prawo do wychowywania dzieci przez pary gejowskie. Wiadomo, że związek gejowski to związek wbrew naturze i mało pożądany społecznie, bo jałowy: dziecka z tego związku nie będzie. Jednak pary gejowskie walczą o prawa do wychowania dzieci i w wielu krajach wywalczyły. Mogą dzieci adoptować lub korzystają z surogatek. W Polsce coś takiego jest niemożliwe, a surogacja niezgodna z prawem i karana. W Polsce, w której wciąż rządzą gremia prawicowo – katolickie panuje w sferze publicznej przekonanie, że dziecko nie może się wychowywać w rodzinie jednopłciowej, głównie chodzi o gejowską, bo to niezgodne z naturą i zaburza świat dziecka, burzy jego osobowość. Prawicowi psycholodzy są przekonani, że dziecko musi mieć klarowny podział na mamę i tatę, w rodzinie gdzie nie wiadomo kto tata a kto mama zaburza się osobowość dziecka i jego świat wartości. Muszę jednak przyznać, że w tym względzie prawicowi psycholodzy mają sporo racji. Jednak czasami dla dobra dziecka warto wybrać mniejsze zło, np. kiedy umrze matka oddać dziecko ojcu żyjącemu w przykładnym związku partnerskim z mężczyzna niż w imię ideologii skazać na dzieciństwo w bidulu albo dać obcej rodzinie zastępczej; czasami lepiej żeby dwóch kochających się gejów i marzących o założeniu rodziny adoptowało dziecko niż miałoby ono nabawić się choroby sierocej w bidulu. Prawicowi doktrynerzy idą bardzo daleko w zohydzaniu ludziom adopcji dzieci przez pary gejowskie. Wyłapują i rozdmuchują do monstrualnych rozmiarów patologie w rodzinach gejowskich. Znany jest przykład skazanych w Australii gejów, którzy adoptowali noworodka i regularnie go wykorzystywali seksualnie, a także wypożyczali innym gejom. Gehenna dziecka trwała pięć lat. Takie zwyrodnialcze patologie się zdarzają, ale nie jest ich wcale więcej niż w rodzinach heteroseksualnych. A molestowania dzieci w rodzinach heteroseksualnych, zwłaszcza jeśli się zadeklarują jako wierzące, prawicowi doktrynerzy jakoś nie piętnują. Szerokim łukiem omijają także pedofilię wśród katolickiego kleru. Prawda jest taka, że patologie są wszędzie, tylko trzeba mieć media by je nagłaśniać. A taka nagonka jest często dla gejów krzywdząca, którzy… też mają instynkt ojcorzyński.
Instynkt ojcorzyński i macierzyński to instynkty, które nie realizują się tylko w pożądanych społecznie grupach, dotyczy jednostek. A mężczyźni, którzy mają instynkt ojcorzyński nie zawsze żyją z kobietą, mogą żyć także w parach gejowskich. Niezaspokojony instynkt ojcorzyński rodzi fobie, zaburzenia, a w skrajnych wypadkach skutkuje chorobą społeczną. Opowiadano mi o mężczyźnie żyjącym w związku z partnerem, który… miał ciążę urojoną. To jest zresztą nie takie rzadkie, mężczyźni często gdy ich małżonka jest w ciąży też mają mdłości, zachcianki, a nawet niektórym brzuch rośnie. Geje poza tym, że mają pociąg seksualny do osoby tej samej płci, to pod każdym innym względem normalni mężczyźni. Mają cechy normalnego mężczyzny, w tym także instynkt ojcorzyński. I dziwić się, że jak mają związek partnerski, to chcą ze swoim partnerem tworzyć prawdziwą rodzinę, mieć dziecko i realizować się jako ojciec. Czy społeczeństwo powinno im tego odmawiać.
Mój obecny mąż jest stuprocentowym heteroseksualnym mężczyzną, ale jest bardzo wrażliwy i kocha dzieci. Z pierwszą żoną ma tylko jednego syna, los tak chciał. Kiedy ja rodziłam swoim mężom dzieci, wszystkie przynosiłam jemu. Przyjmował każde jak swoje, tak że moi byli mężowie uważali, że to jego dzieci. Dziś wiedzą, że dzieci są ich. A mój obecny mąż wciągu piętnastu lat małżeństwa zrobił mi sporą gromadkę dzieci. Obecnie dzieci nam dorastają, w domu jest ciasno nie do wytrzymania, bo jeszcze jest pies i kot, a on jest przeszczęśliwy. Obchodzi Dzień Ojca…
O gejach zwykło się mówić, że są nie męscy. Może dlatego, że to mężczyźni bardzo wrażliwi. Nic więc dziwnego, że mają silny instynkt ojcorzyński, czasami silniejszy niż macho w związku z kobietą. Dla mnie prawdziwy mężczyzna to ten, który wzrusza się, gdy dziecko mu powie: Mój tato… Gej też?
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.