Akt fundacyjny słynnej Akademii Zamojskiej z roku 1600 zawarł takie słynne zdanie, które stało się później credo wychowania polskiej młodzieży:”Takie Rzeczpospolite, jakie jej młodzieży chowanie…” A w wychowaniu młodego pokolenia bardzo dużą rolę odgrywa szkoła. Szkoła ma dzieci i młodzież uczyć prawidłowych wartości, przystosowywać ją do życia, aby później jako dorosły człowiek i pełnowartościowy obywatel, wiedzieli, że mają swoje siły i pracę poświęcić, by ojczyzna rosła w siłę, a ludziom się żyło dostatniej. Celem wychowania młodzieży jest, aby… wiedziała, że ma tworzyć Eldorado w ojczyźnie. A młodzież to wie? Czy polska szkoła uczy prawidłowych wartości młodzież?
Te problemy podejmuje meksykański film pt. „Słabsze ogniwo.”
Akcja filmu „Słabsze ogniwo” dzieje się w małej wiosce gdzieś na zabitej dechami prowincji w Meksyku. Film zaczyna się, jak przyjeżdża autokar i wysiadają z niego chłopcy w wieku trzynastu czternastu lat. To uczniowie elitarnej szkoły prowadzonej przez bractwo katolickie. Uczniowie przyjechali na obóz integracyjny. Przekrój uczniów różny. Jest syn wpływowego polityka. Ubogi syn imigranta koreańskiego, który w tej szkole jest na państwowym stypendium i chłopiec – kaleka, który ma pogruchotane kości i porusza się o kulach. Kadra obozu dużą wagę przywiązuje do codziennej wspólnej modlitwy. Uczy chłopców jak przetrwać w ciężkich warunkach, ostrzega ich, by się nie oddalali od obozu, bo w okolicy rządzi mafia i porywają dzieci. Chłopcy są jednak różni, prześladują ucznia, który pochodzi z imigrantów i nie wygląda jak wszyscy. Doprowadzony do ostateczności ” odmieniec” nie wytrzymuje i łamie nos synowi wpływowego polityka. Ojciec chłopca przyjeżdża, ale mówi, by nie faworyzowano jego syna. On ma się nauczyć prawdziwego życia. Wychowawca każe się chłopcom pogodzić i podać sobie ręce. Chłopcy idą rozdawać prezenty mieszkańcom wioski. Kaleki chłopiec Diego zostaje razem pielęgniarzem z imigrantem z Polski. Pielęgniarz go wykorzystuje seksualnie. Chłopcy idą po okolicy i znajdują dziurę w płocie, a na niej krew. Modlą się wszyscy, a wtedy słychać strzały. Wybucha panika. Wszyscy uciekają i chowają się w podziemnej kaplicy. W zamieszaniu zostawiają kalekiego chłopca poruszającego się o kulach. Diego się gubi. Okazuje się, że strzały były wyreżyserowane. Wychowawca płaci kłusownikowi. Następnego dnia rano chłopcy wychodzą z kaplicy i idą na śniadanie. Okazało się, że zginęło ciasto. Nikt się nie przyznaje. Wychowawca karze wszystkich chłopców zakazem udziału w zabawie. Chłopcy na synu bogatego polityka biciem wymuszają przyznanie się do winy. Sanitariusz zgłasza, że Diego się zagubił. Rozpoczynają się poszukiwania. Chłopcy uznali, że porwali go mieszkańcy wioski i napadają na wieś. W odwecie wywlekają z domu dziewczynkę i zakopują ją żywcem, a na głowę kładą jej wiadro. Uwolniony z gipsu Diego próbuje uciec, wychodzi na autostradę, ale żaden samochód nie chce się zatrzymać. Diega łapie mieszkaniec wioski i zabija. Ostatnia scena to autokar i chłopcy wyjeżdżają, obóz się kończy. Na końcu pokazany jest dół i wiadro, robotnicy zasypują dół. Pojawia się ciemność i… film się kończy.
Film jest bardzo dobry i jest dobrze osadzony w realiach Meksyku. Ten kto nie wie, że w Meksyku rządzą gangi, że po wsiach na porządku są porwania dzieci, tego filmu nie zrozumie. Bo film nie mówi wprost o mafii, zostawia do domysłowi widza. Film jest o wychowaniu młodzieży. Opowiada o metodach wychowawczych w szkole katolickiej. Widać kontrast jaki istnieje między tym, że każą się uczniom codziennie modlić, a ich zachowaniem. Ja kino meksykańskie znam przez pryzmat meksykańskich tasiemców, w których bardzo dużą wagę przywiązuje się do religii i religijności społeczeństwa. Społeczeństwo meksykańskie jest bardzo religijne, ale laicyzacja życia i lewackie nowinki wkraczają już do Meksyku. Film jest anty religijny. Można powiedzieć, że opluwanie religii jest tu doprowadzone do perfekcji. A film jest ideologicznie niebezpieczny, bo jest… bardzo dobry. Gdyby to była kolejna ateistyczna propaganda, nikt by się jego wymową nie przejął. Film jest niebezpieczny, bo… zmusza do myślenia. Film to atak na katolicką szkołę i katolickie wychowanie. Kontrast między tym, że chłopcy się modlą, a ich zachowaniem, nie da się ukryć chuligańskim jest nazbyt widoczny. Chłopcy mówią litanię do Matki Boskiej, a następnie jest pokazane jak biją odmieńca. Napadają na wioskę i zakopują żywcem dziewczynkę, by potem pokazać jak na łące mówią Ojcze Nasz. Poza tym kadra, która ich uczy modlitwy wpaja im, że mają się bać, bo poza terenem zagraża mafia. Straszą chłopców, że kiedyś okoliczni mieszkańcy porwali chłopca ze szkoły i zamordowali. Zresztą w filmie sytuacja się powtarza. Nie wiadomo tylko, czy mordują Diega na organy czy jest to odwet mieszkańców miasta na chłopcach ze szkoły za zabicie dziewczynki. Z tym pytaniem film zostawia widza. Film pokazuje przemoc, zemstę, odwet, a wszystko to podczas odmawiania modlitw. Film pokazuje fałszywą wiarę na pokaz. Film pokazuje problem wychowywania młodzieży. I to dobry temat i powinno się go podejmować. Jaka jest dzisiejsza młodzież, uzależniona od internetu, gier komputerowych, wulgarna, bez wartości wyższych , każdy widzi. Ale film powinien zawierać pewien uniwersalizm, bo problemy pokazane w filmie to problemy każdej szkoły. Autorom filmu wyraźnie chodzi o zohydzenie ludziom katolickiego wychowania i religii. I… to się im udało! Ja jednak wiem, że to jednostronna wizja. Znam wiele szkół katolickich, które spełniają swoją rolę i ich absolwenci maturę zdają jako najlepsi, a potem zostają dobrymi ludźmi, krzewiącymi wartości chrześcijańskie: miłość i dobro. Dlatego widzu, kiedy oglądasz film anty religijny, włącz własne myślenie! Czy aby twórcy cię nie chcą indoktrynować. Jaki jest cel zohydzania ludziom wiary? Moja koleżanka mówi, że… wiadomo! Szatan grasuje po świecie. A Szatan nienawidzi religii, bo nienawidzi dobra i miłości. I… nienawidzi, gdy człowiek jest szczęśliwy. A człowiek jest nieszczęśliwy, gdy jest zagubiony, niepewny, w którą stronę ma iść. Takie filmy jak ” Słabsze Ogniwo” dobrze oddają ten trend i pogłębiają zagubienie człowieka. Szatan rządzi?
„Takie Rzeczpospolite, jakie jej młodzieży chowanie…” No właśnie, jakie jest to młodzieży chowanie? Czy państwo to robi właściwie? Moja koleżanka, która jest pedagogiem w przedszkolu i pracuje z pięciolatkami i sześciolatkami, opowiada, że dzieci w tym wieku interesują się już swoją seksualnością. podglądają się w ubikacji, pokazują sobie wzajemnie, jakie mają swoje intymne akcesoria. Gremia katolickie krytykują WHO i jej wytyczne w sprawie uświadomienia dzieci i młodzieży, która wskazuje, że powinny być uświadamiane także dzieci w przedszkolach. Gremia katolickie na tapet wzięły zwłaszcza tę konieczność uświadamiania dzieci w przedszkolach. Mówią, że lewacy chcą wykoleić dzieci ograbić z dzieciństwa i nadmiernie je seksualizować już od najmłodszych lat, by zrobić z naszych dzieci zwierzęta, które będą zafiksowane tylko na seksie. Prawda leży po obu stronach i jedni i drudzy mają rację. WHO ma rację, że dzieci już od piątego roku życia interesują się swoją seksualnością i należy zaspokajać ich ciekawość, a powinni to robić specjaliści od psychologii i pedagogiki, bo inaczej zrobi to ulica i internet. I to będzie problem. Jednak i prawicowe gremia mają rację. Uświadamianie przedszkolaków nie może polegać na ich seksualizacji, mówieniu, że mają prawo do spełniania się w seksie, że seks polega na próbowaniu co dla nich najlepsze, a na tym polegają zajęcia uświadamiające w wielu tzw. nowoczesnych krajach. Uświadamianie dzieci w przedszkolu musi być dostosowane do wieku dziecka i jego poziomu intelektualnego. Przedszkolakowi naprawdę wystarczy, jak mu się powie, że mamusia i tatuś mają różne instrumenty intymne i jak się bardzo kochają, to się łączą i będziesz miał braciszka lub siostrzyczkę. W całej tej dyskusji o uświadamianiu dzieci i młodzieży zapomina się o najważniejszej rzeczy: o miłości. Seks został dany człowiekowi, aby mógł do drugiej osoby najlepiej wyrazić swoją miłość, oddanie, przywiązane. Seks ma sens tylko jak jest wyrazem miłości. Tego w uświadamianiu próbuje uczyć Kościół Katolicki. Jednak przez gremia lewacki jest wyszydzany i ośmieszany. Popularny jest problem, że Kościół Katolicki chce nas cofnąć do średniowiecza i że jego nauczanie to ciemnogród. Tymczasem uświadamianie, że seks jest sensem życia, że ma się prawo próbować, by poznać dla siebie najlepszą pozycję czy orientację seksualną robi krzywdę młodzieży. Stworzy z nich niewolników zafiksowanych na seksie. A komu to na rękę? Ludzie w Europie będą niewolnikami skupionymi na zaspokojeniu swoich czynności fizjologicznych i… przyjdzie mądry Chińczyk, który tym europejskim bydłem będzie rządzić. Niestety, współczesna edukacja idzie w kierunku tworzenia z ludzi niewolników nadających się tylko do pracy i to nie każdej, bo na pewno nie intelektualnej. Dziś nam rośnie pokolenie wychowane na internecie, żyjące w świecie gier komputerowych. Coraz więcej wśród młodych ludzi pojawia się schizofrenia i młody człowiek zamiast służyć swoją pracą krajowi, zaczyna dorosłe życie od orzeczenia ZUSu o niezdolności do pracy i wegetuje na najniższej rencie. Znam przypadek, że dwudziestopięciolatka, która pracuje jako sekretarka po pracy w domu siedzi na grach komputerowych i gra do późnej nocy, a do pracy przychodzi niewyspana. Nie ma przyjaciół nie umawia się na randki, bo nie czuje takiej potrzeby. Jej świat to internet. Dokąd dążymy, gdzie zmierzamy?
Młodzież to przyszłość Narodu – to nie pusty slogan , a prawda! Można tylko zapytać: jakiego? Malkontenci mówią, że świat biegnie ku swojej zagładzie. Ludzie są coraz bardziej źli i głupsi. Jak mawiali starożytni Rzymianie: homo homini lupus! Czy jednak taka czeka nas przyszłość? Ja jestem optymistką. Ludzie się opamiętają, bo są w nich duże pokłady dobra. Trzeba je umieć tylko odkryć. A do odkrycia dobra w ludziach powołana jest religia chrześcijańska. Ja uważam, że im się na nią więcej pluje, tym bardziej ona się podnosi. Jak feniks z popiołów.! Odbudujemy świat! A jaki będzie świat przyszłości. Mam nadzieję, że idealny. Tworzymy Eldorado! Uda się? Takie Rzeczpospolite, jakie jej młodzieży chowanie…
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.