Biblia mówi, że pierwszym człowiekiem, jakiego stworzył Bóg był mężczyzna. Potem zaś widząc, że mężczyzna jest samotny i nie jest szczęśliwy, gdy spał , wyjął mu żebro i z jego żebra stworzył kobietę, by była jego towarzyszką. Przekaz biblijny jest jasny: ludzie składają się z mężczyzn i kobiet. Kobiety i mężczyźni się wzajemnie dopełniają, tworzą rodzinę, jedną całość dwóch połówek jabłka , mają się kochać, szanować i mieć do siebie zaufanie. Biblia mówi jasno: Pożądany przez Boga i przez niego uznawany to tylko związek mężczyzny i kobiety, bo wg. Biblii jest zgodny z naturą. A Wy jak uważacie, czy inne związki niż związek mężczyzny i kobiety, są pożądane społecznie i moralne?
O tych dylematach opowiada angielski film pt. „Men”.
Film zaczyna się sceną, kiedy młoda kobieta siedzi w mieszkaniu i w oknie widzi spadającego z wieżowca mężczyznę. Potem widzimy ją jak przyjeżdża do starego, tajemniczego domostwa położonego na uboczu z dala od wsi. Dom jej wynajmuje ekscentryczny właściciel. Bohaterka zostaje sama w domu, przez Skypa rozmawia ze swoją przyjaciółką i mówi jej, że dom fajny i chce tu przyjemnie spędzić czas. Sceny na wsi są przerywane jej wspomnieniami. Powiedziała mężowi, że się z nim rozwodzi. Ten się nie chciał zgodzić, pokłócili się, on ją uderzył, a ona wyrzuciła go z mieszkania. On chciał się do niej dostać przez balkon z mieszkania wyżej i spadł. Zabił się. Bohaterka przyjechała na wieś, by odreagować i uspokoić wyrzuty sumienia. Idzie na spacer po okolicy. Wchodzi do tunelu i na jego końcu widzi tajemniczego mężczyznę, który idzie za nią. Ucieka. Tajemniczy mężczyzna okazuje się nagi i chce się dostać do niej do domu. Bohaterka dzwoni na policję i ci zabierają intruza. Bohaterka idzie do kościoła we wsi się pomodlić. Tam spotyka dziwnego chłopca, który chce się z nią bawić i ekscentrycznego księdza. Ksiądz jej mówi, że to jej wina, że mąż się zabił. bohaterka ucieka. Wchodzi do pubu, tam spotyka policjanta i dowiaduje się, że wypuścili nagiego mężczyznę. Bohaterka wraca do domu, dzwoni do przyjaciółki i jej wszystko opowiada. Mówi, że to wszystko bardzo dziwne. Przyjaciółka mówi, że do niej przyjedzie. Następuje punkt kulminacyjny filmu, dzieją się sceny z pogranicza jawy i snu. Do domu usiłuje się dostać nagi mężczyzna. Bohaterka przepoławia mu siekierą rękę. Potem pojawia się ksiądz i dziwny chłopiec z… przepołowioną ręką. Na dworze widzi policjanta, który znika. Do domu przychodzi właściciel, wszystko sprawdza , nic się nie dzieje. Kiedy odchodzi, pojawia się nagi mężczyzna, rośnie mu brzuch i rodzi księdza, ksiądz rodzi dziwnego chłopca, a z ust tego pojawia się… mąż bohaterki. Wszyscy mają pogruchotane nogi. Bohaterka pyta się męża: Czego ode mnie chcesz? On mówi: ja nie żyję, miałem pogruchotane nogi i zmiażdżone wnętrzności, a chcę żebyś mnie kochała. Scena się kończy, ciemny ekran. Następna scena dzieje się w dzień na podwórku. Przyjeżdża przyjaciółka bohaterki. Widzimy ją, jest w ciąży. Bohaterka ją obejmuje i razem wchodzą do domu. Na końcu filmu się wyjaśnia, że bohaterka jest lesbijką i rzuciła męża dlatego, by się związać z przyjaciółką. W domyśle…. ojcem dziecka jest mąż bohaterki.
Film ” Men” to horror. Muszę przyznać, że nie lubię współczesnych horrorów, bo polegają na tym, że straszą tym, że krew się leje i bryzga po ścianach, mamy rozczłonkowywane części ludzkiego ciała. I jeszcze akcja jest udziwniona z pogranicza jawy i snu. Idea horroru polega na tym, że straszą okoliczności absurdalne i bez sensu. I to wszystko jest w horrorze ” Men”. Mogę powiedzieć, że to klasyk współczesnego horroru. Są ludzie, na których ten typ tworzenia emocji horrorowych, w filmie jest nastrój napawający do strachu, jak np. bohaterka idzie przez pusty las i tunel, dziwna, prawie pusta wieś nie z tej ziemi i nocny nastrój w kulminacyjnym punkcie strachu, którzy na tym horrorze mogą się bać. Ja się jednak nie bałam. Wyszłam z kina i zapytałam: Co to za durnota? Bo dla mnie film był idiotyczny i bez sensu. Można wywnioskować, że dziwna wieś to była wieś duchów, a wszyscy spotykani przez bohaterkę mężczyźni to byli duchy. Kulminacyjne sceny strachu, kiedy duchy się rodziły, nie straszyły. Były tak bezsensu, że wzbudzały śmiech. Film był bez sensu tak jak bez sensu mogą być odczucia i fobie ludzi. Bo film jest na wskroś freudowski. Pokazuje zahamowania psychiczne bohaterki związane z jej orientacją seksualną, pokazuje jej wyrzuty sumienia związane z tym, że uważa, że przyczyniła się do śmierci męża, Tytuł filmu to „Men”, bo fobie bohaterki związane są z mężczyznami. Jest lesbijką, ale ma wyrzuty sumienia, że odrzuca mężczyzn. Myśli, czy jej wybory są słuszne. Cały film to typowy horror, mamy się bać, a nie zastanawiać się nad sensem scen. Dopiero końcowa scena wyjaśnia, że film to męskie fobie lesbijki. Na końcu duch męża mówi jej: Kochaj mnie! To znamienna scena, bo ukazuje, że bohaterka godzi się sama ze sobą. Ostatnia scena, kiedy wchodzi z ciężarną przyjaciółką do domu dobitnie tłumaczy, że wybrała miłość lesbijską i w niej odnalazła siebie. Filmu nie polecam, bo dla mnie to stek psychoanalitycznych idiotyzmów. To godzina czterdzieści pięć minut psychoanalizy umysły bohaterki. Jak ktoś chce wyjść z ciężką głową i mieć nastrój, że tylko wziąć siekierę i walnąć się obuchem w głowę, to niech idzie na ten film. Mroczne i straszne pranie mózgu.
Wytyczne WHO w sprawie edukacji seksualnej dzieci i młodzieży w Europie stanowią, że dziecko ma prawo do edukacji seksualnej. Realizując te Wytyczne w wielu krajach Zachodniej Europy, które siebie nazywają krajami nowoczesnymi i tolerancyjnym są wdrażane te wytyczne i istnieje edukacja seksualna w szkołach, a nawet w przedszkolach. Tyle tylko… że niektóre kraje chcą być świętsze od samego papieża, czyli w edukacji seksualnej idą dalej niż określają to Wytyczne WHO. Zatem uczy się dojrzewające dzieci, że mają prawo eksperymentować ze swoją seksualnością, by wybrać dla siebie najlepszą orientację seksualną. Takie podejście do seksualności dzieci i młodzieży znalazło się w ostrzu krytyki środowisk prawicowych. I mają trochę racji! W tych edukacjach seksualnych bowiem kładzie się nacisk na biologiczne znaczenie seksu, nic się młodzieży nie mówi, że seks to miłość i wzajemne oddanie i zrozumienie. Seks nie polega bowiem na bzykaniu się z kim się chce i gdzie chce w celu eksperymentu fizjologicznego, a na wzajemnym obdarzaniu się miłością. Seks to intymność i nie można młodzieży odzierać z tej intymności. Obecnie dużo się mówi o dzieciach transseksualnych i o zabiegach zmiany płci już u ośmioletnich dzieci. Prawica to krytykuje. Prawicowy lekarz amerykański powiedział, że ośmioletnie dziecko nie ma świadomości tego, jakiej orientacji chce być. Marzy o wielu rzeczach. On w wieku ośmiu lat chciał być kosmonautą, wiele dziewczynek chce być księżniczkami, nie znaczy to jednak że rodzice go mieli wyprawiać na księżyc, a te dziewczynki zawozili do Anglii, by je wydać za mąż za księcia Karola. Takie podejście do tego problemu jest bardzo wulgarnym uproszczeniem i bezmyślnym ośmieszeniem problemu, ale w tym zdaniu jest wiele racji. Seksualność u dziecka, w tym także orientacja seksualna kształtuje się w okresie dojrzewania, obecnie jest wiek między dwunastym a piętnastym rokiem życia, dziewczęta dojrzewają seksualnie wcześniej, chłopcy trochę później. Do okresu dojrzewania dziecko ma świadomość, że jest chłopcem lub dziewczynką, ale sprawy seksu są mu obce. Dziesięciolatek, który zgwałcił koleżankę to patologia, zresztą on tego nie zrobił dla satysfakcji seksualnej, bo ta jest mu obca, a dlatego, że został wychowany w złych wzorcach, chciał sprawdzić co to jest. Właśnie się dowiedziałam, że nowa ustawa opracowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości w sprawie zwalczania przestępstw seksualnych u młodzieży ma karać umieszczeniem w Zakładzie Poprawczym dziesięciolatka za demoralizację. Nie ma większej bzdury niż uchwalenie czegoś takiego i ministerstwo jak zwykle wyleje dziecko razem z kąpielą. Po pierwsze na czym polega ta demoralizacja? Niejedna z nas doświadczyła w tym wieku w szkole, że chłopcy latali za nią i podnosili jej spódniczkę. Za moich czasów uważano to za normalną ciekawość chłopców w tym wieku i nikt z tego powodu nie robił awantury. W świetle nowej ustawy tzw. „welonik – stylonik” będzie uważany za demoralizację i dziesięciolatek powędruje do poprawczaka. Nie mówiąc że umieszczenie dziesięciolatka w poprawczaku ze zdemoralizowaną naprawdę młodzieżą na zawsze spaczy mu człowieka. I z dziecka, które nie zdawało sobie sprawy, że popełnia czyn nieobyczajny i zły zamieni się w naprawdę zdemoralizowanego młodego człowieka, który nie będzie potrafił funkcjonować poza więzieniem. Są wśród małych dzieci takie, które nie potrafią się określić, np. chłopcy lubią bawić się lalkami, i bawią się z dziewczynkami i źle się czują z chłopcami, ale w wieku ośmiu lat jeszcze trudno powiedzieć czy jest to dziecko transseksualne. W wieku dojrzewania może się okazać, że to normalny chłopiec, który ma pociąg do dziewczynek. Jak wychowywać dziecko, które identyfikuje się z inną płcią? Na pewno nie kazać mu na siłę być chłopcem lub dziewczynką, po prostu zaakceptować go i pozwolić mu być sobą. Uświadamiać mu, że taki jaki jest, to znaczy że jest dobre. Na siłę ustalanie mu właściwej płci, np. krzyczenie, że bawi się lalkami, bo to niegodne chłopca, może mu zrobić krzywdę i na zawsze go spaczyć moralnie, z tym, że zachoruje w dorosłym życiu psychicznie włącznie. Oczywiście, jak dorosły człowiek w pełni ukształtowany psychicznie czuje się źle w swoim ciele, to uważam, że przejście zabiegu zmiany płci jest jak naprawdę potrzebne i uszczęśliwi go.. To musi być jednak jego świadomy wybór!
Dla katolika LGBT to pomiot Szatana i grzech. Dla ludzi nastawionych lewicowo to świadomy wybór i wyraz tolerancji. A co o tym sądzi sam człowiek LGBT? To jego droga życiowa i pozwólmy mu wybrać taką, w jakiej czuje się najlepiej. Tak jak wybrała bohaterka filmu ” Men”. Droga właściwego wyboru może być kamienista, pokryta cierniami, może kazać nam przejść przez horror świadomości, ale na końcu właściwego wyboru jest… szczęście. Czy LGBT to droga właściwego wyboru? Jeśli człowiek tak uważa to tak! Na końcu właściwej drogi życiowej czeka… Eldorado. Wszyscy do Niego dążymy!!!
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.
Tak a conto tego artykułu to najlepszym przykładem zezwierzęcenia młodzieży jest ta sprawa z tą czternastolatką, którą koledzy i rówieśnicy kierowani przez matkę jednego z nich porwali do samochodu na oczach jej matki i ją torturowali i zmuszali do seksu oralnego, a potem zostawili nagą i zamkniętą w bagażniku porzuconego na pustkowiu samochodu. Moja koleżanka mówi, że to pokolenie doktryny róbta co chceta i wmawianie młodzieży, że wypracowane przez wieki wartości to ciemnogród i wstecznictwo. Moim zdaniem to też efekt wychowania w tym uczenia młodzieży ” nowoczesnego” spojrzenia na seks. Młodzieży nie uczy się miłości i oddania drugiemu człowiekowi, nie uczy się, że seks powinien być wyrazem zaufania i miłości do osoby, której się oddajemy, a tego, że jest to czynność fizjologiczna, którą trzeba zaspokoić, bo inaczej młodzież czeka frustracja i załamanie nerwowe. Nowoczesność uczy młodzież mechanicznego podejścia do seksu. Dokąd to społeczeństwo zaprowadzi? Nie mam pozytywnych skojarzeń! Będzie tylko gorzej. Różne TVNy i inne media liberalne najpierw chwalą podejście WHO do edukacji seksualnej i wieszają psy na ministrze Czarnku, że rydzykowy ciemnogród, który przynajmniej próbuje wtłoczyć w durne mózgi współczesnej młodzieży jakieś wartości, a kiedy zdarzy się taki horror jaki przeżyła ta dziewczynka, ubolewają jaka zdemoralizowana jest młodzież. A tymczasem nic nie jest bez przyczyny. Panowie redaktorzy – liberalni szukajcie przyczyny zezwierzęcenia młodzieży. Może jest jeszcze czas na naprawę.
PS. Róbta co chceta to podstawowe hasło Szatana. Kto więc dziś tak harcuje po świecie?