Żyjemy w bardzo nerwowych i niespokojnych czasach. Czasy XXI nie sprzyjają promowaniu ludzi szczęśliwych. Media bombardują nas newsami o tragediach i kataklizmach, podają, że … mocarstwa się kłócą i nie wiadomo, czy niedługo nie będziemy na skraju III Wojny Światowej. Czy żyjemy w Czasach Ostatecznych i ludzkość czeka zagłada? Do tego dochodzi jeszcze szybkie tempo życia. Otacza nas zewsząd wyścig szczurów, niepewność pracy i majątku. Obecnie państwa grają na naszych emocjach i bombardują nas informacjami o pandemii COVID-19. Już było dobrze, mamy szczepionki, myśleliśmy, że możemy odetchnąć i wracamy do normalności, a ty nas straszą nową mutacją i apokaliptycznym wzrostem zakażeń. Straszą nas, byśmy się szczepili, bo tylko szczepionki nas ochronią przed zachorowaniem na nową mutację i śmiercią. Nic więc dziwnego, że człowiek znajdujący się w centrum tego szumu negatywnych informacji, jest poddawany ciągłemu stresowi, a ten kumulowany i stały powoduje nawet depresje, a nawet stany psychotyczne. Człowiek nie potrafi myśleć pozytywnie, nie jest szczęśliwy. A na czym polega szczęście człowieka?
Na to pytanie stara się odpowiedzieć amerykański film pt. „Nomadland” Bohaterką filmu jest stara kobieta, Pern, która po śmierci męża, porzuca dom, kupuje vana i przystaje do tzw. amerykańskich nomadów i przemierza całą Amerykę. Film opowiada o amerykańskich nomadach. Amerykańscy nomadzi, to ludzie, którzy dobrowolnie rezygnują z domu i stabilizacji i żyją „na kółkach”. Jeżdżą po całej Ameryce , żyją jak Beduini i to życie daje im szczęście.
Film zaczyna się, kiedy Pern pracuje w Amazonie. Rozmawia z przyjaciółką, która ją pyta: Jesteś bezdomna? Ona odpowiada: Nie jestem bezdomna, ja nie mam domu. Praca w Amazonie jest sezonowa. Kończy się, musi też opuścić parking, gdzie nocowała w vanie, bo Amazon już nie opłaca jej miejsca. Wyrusza w drogę. Przemierza całą Amerykę, spotyka różnych ludzi, takich jak ona amerykańskich nomadów. Z wieloma się zaprzyjaźnia. Zatrzymuje się na zlocie amerykańskich nomadów. Wszyscy to emeryci, którzy zrezygnowali ze stabilizacji, rodziny i wnuków i szczęście im daje jeżdżenie po kraju. Na zlocie wspominają swoje życie, spotykają się przy ognisku, śpiewają. Pern dowiaduje się, że jej przyjaciółka ma raka i pozostało jej pół roku życia, ale przed śmiercią chce zobaczyć gdzie zimują jaskółki. Pern wyrusza w drogę i zaprzyjaźnia się z Davem. Jeździ i dorywczo pracuje, czyści toalety, sprząta, pracuje przy zbiorze buraków cukrowych. Dave otrzymuje wiadomość, że mu się wnuk urodził i razem z synem wraca do domu. Decyduje się na powrót do stabilizacji i jest szczęśliwy. Pern go odwiedza. Dave proponuje jej, by z nim została na dłużej. Pern jednak nie odnajduje się w domowych pieleszach i znowu wyrusza w trasę. W Boże Narodzenie wraca do pracy w Amazonie, a wiosną znowu rusza w trasę. Znowu jest na zlocie amerykańskich nomadów, ale pośród nich już nie ma jej przyjaciółki. Pern jednak wie, że przed śmiercią zrealizowała swoje marzenie i widziała, gdzie zimują jaskółki. Pern opowiada o swoim mężu Bobie i o tym , jak ciężko przeżyła jego śmierć. Przywódca jej mówi, że jej mąż jest w trasie jak oni wszyscy i że kiedyś go spotka w trasie. Pern jedzie na górę do swojego domu, w którym żyła z mężem i który opuściła. Patrzy przez okno opuszczonego domu na drogę, a potem znowu wyrusza w podróż. Film kończy się, jak jej van się oddala z pola widzenia widza. A potem jest jeszcze napis: ” Film poświęcony tym wszystkim co odeszli i są w trasie.”
Moja koleżanka mówi, że film „Nomadland” to typowy film opanowanego przez lewaków Hollywood i pokazuje lewackie spojrzenie na świat. Zawiera pochwałę życia bez majątku, pokazuje, że pieniądz nie jest motorem postępu i życia człowieka i pokazuje, że ludzie bez domu, bez majątku i pieniędzy są szczęśliwi. Film wpisuje się w obecnie modny lewacki trend, że do życia niepotrzebne są pieniądze, bo szczęście daje koczownicze życie dzikich Nomadów i wyzbycie się majątków. Czy takie spojrzenie na życie jest prawidłowe? Czy jednak szczęście daje rodzina i stabilizacja – wartości, które promują stronnictwa prawicowe? Film na to pytanie nie daje odpowiedzi. Na przypadku Dava pokazuje, że szczęście to rodzina. Przykład bohaterki nie pokazuje, że życie nomadów daje jej szczęście. Podczas filmu dowiadujemy się, że zdecydowała się na takie życie, by ukoić rozpacz to stracie męża, który był jej życiem, a koniec uświadamia nam, że… jest w trasie, by spotkać się z ukochanym mężem. Tam, w Niebie znowu założy z nim rodzinę. Film jest w rzeczywistości pochwałą rodziny i mistycznego szczęścia nie tu na ziemi, ale w drugim świecie, w którym wszyscy będziemy szczęśliwi. Film jest też o realizacji marzeń. Pokazuje to postać przyjaciółki Pern, która przed śmiercią zrealizowała swoje życiowe marzenie i zobaczyła, gdzie zimują jaskółki. Życie amerykańskich nomadów to przyczynek do spełnienia marzeń, to szczęście i przyczynek do wiekuistego szczęścia. I tak ten film trzeba odbierać. Film mi się podobał. Film nie jest ani wysublimowany technicznie ani intelektualnie. Pokazuje życie w trasie i być może by oddziałać na widza, by poczuł się w trasie razem z bohaterką i wczuł się w jej postać zawiera dłużyzny. Niektórych dłużyzny treściowe mogą nużyć. Na mnie oddziaływały i grały na moich emocjach. Film jest praktycznie popisem jednej aktorki. Choć przez film przewija się wiele postaci, ale… są one tylko migiem, spotkaniem w trasie. I ten efekt dają też celowe dłużyzny treściowe. To jest to film głównej bohaterki. Wspaniały popis gry tej aktorki. Widzimy jej emocje, jej przeżycia i… cały czas pozostajemy z nią. A koniec filmu zostawia niedosyt! Chociaż zwykle pragniemy szczęśliwego zakończenia typu: żyli długo i szczęśliwie, tu myślimy” czy bohaterka spotka w trasie swojego ukochanego męża? Szczęśliwym zakończeniem jest ich wspólne szczęście z zaświatach. Trasa, a… gdzie kończy się droga?
Ja mogę się pochwalić, że osiągnęłam szczęście. Moim szczęściem jest mój mąż Mirek, moje dzieci – cała czterdziestka, pies, kot i to że jestem spełniona w swoich zawodach i w swojej pracy. Czy osiągnęłam już wszystko w życiu i mogę spocząć na laurach? Nie!!! Jestem ciągle w trasie, życie jest długie i mam nadzieję, że odkryje przede mną jeszcze wiele cudowności i radości,
Tak, my wszyscy jesteśmy w trasie. Ta trasa to życie, a życie jest po to, by dało nam szczęście. Człowiek żyje po to, by otrzymać szczęście i spełnić się, bo spełnienie daje szczęście. Wielu teoretyków katolicyzmu twierdzi, że życie człowieka jest ulotne, że człowiek jest prochem i niczym, a szczęście osiąga dopiero w życiu wiecznym. Żyje po to, by być szczęśliwym w życiu wiecznym. To błędne zapatrywanie. Odbiera ludziom radość życia i prowadzi do frustracji, a nawet zaburzeń psychicznych. Człowiek, który nie cieszy się życiem, nie jest spełniony, a brak spełnienia to przyczynek do zaburzeń psychicznych. Chrześcijaństwo, a w szczególności katolicyzm wcale nie jest nieprzyjacielem życia i rozkoszy. Bóg się, cieszy kiedy człowiek jest szczęśliwy, a Szatan się cieszy, kiedy człowiek jest nieszczęśliwy. Która radość jest dla człowieka ważniejsza. Bóg nawet się cieszy, kiedy człowiek ma szczęśliwy seks połączony z miłością, bo nic co ludzkie nie jest Mu obce. Człowiek został stworzony na Obraz i Podobieństwo Boga, a zatem człowiek to doskonałość. Szczęście człowieka jest doskonałe!
Zatem czy rezygnacja z majątku, rodziny, stabilizacji i wybranie życia Nomada to szczęście człowieka? I tak i nie! Bo szczęściem człowieka jest to, co człowiek wybierze dla siebie jako szczęście. Dla mnie to nie jest szczęście! Ale dla mnie szczęście to rodzina! A dla Ciebie? Tyle jest dróg do szczęścia…. Wybierzmy tą, by… dała nam szczęście!!!
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.