Niedawno cały medialny świat z zapartym tchem obserwował wielkie wydarzenie jakim był skok Felixa Baumgartnera, który miał oddać ze stratosfery. Pogoda pokrzyżowała plany co do tego wyczynu. Nie zniechęciła jednak innych śmiałków i w świadomościach narodów i umysłach wybitnych jednostek powstała Idea Wielkiego Skoku. Wkrótce obiegła ona cały świat, stając się wydarzeniem o charakterze politycznym, kulturalnym, i obyczajowym.
Sygnał do ataku dał Chuck Norris, który postanowił skoczyć bezpośrednio z powierzchni Ziemi na powierzchnię Marsa, ustanawiając tym samym rekord w historii skoków międzyplanetarnych. „Strażnik Teksasu” oddał swój skok odbijając się z fali Oceanu Indyjskiego u wybrzeży Sri Lanki. Przez całą kosmiczną drogę obył się bez aparatu tlenowego, gdyż skoczył na jednym wdechu. Wyczyn Chucka mocno zaniepokoił Rosjan, sfrustrowanych legendarnym wyczynem nieustraszonego Amerykanina. Dla budowania wewnętrznego wizerunku i siły imperium do walki wkroczył prezydent Putin. Postanowił pobić rekord skoku na powierzchnię Ziemi z wysokości 60 kilometrów dla uczczenia swych 60-tych urodzin. Wszystko szło zgodnie z planem do pewnego momentu, gdy zawiodła stara radziecka technologia i niestety spadochron się nie otworzył. Jednak jak podają oficjalne rosyjskie media Władmir Putin jedynie ma mały ból w kolanach, czuje się dobrze i zaczyna ponownie trenować judo.
Kolejne na arenę zmagań skokowych wkroczyły Chiny. Zdecydowały się na inną formę celebrowania idei Skoku. Zdecydowano się na skok napięcia w sieciach elektrycznych. Spowodowało to spalenie się większości urządzeń elektronicznych w Chinach. Partia ogłosiła wówczas Plan Pięcioletni mający na celu zniwelowanie zniszczeń. Od razu pobudziło to chińską gospodarkę i nastąpił wzrost gospodarczy na poziomie 20% PKB. Na takie wyczyny sąsiadów zareagowali dumni Japończycy, decydując się na skok w czasie do innej epoki. Zrezygnowali z wszelkich osiągnięć techniki i nauki i skoczyli z powrotem do epoki kamienia łupanego, wracając w zwierzęcych skórach do jaskiń.
Tymczasem w Europie Wschodniej powstała piękna idea Skoku, której autorem był Aleksander Łukaszenka. Białoruski prezydent zarządził, że dokładnie o 9:31:25 wszyscy Białorusini muszą skoczyć, tak by tupnięcie usłyszał cały świat. Dzień przed tą piękna misją białoruskie służby specjalne jeździły od domu do domu i kalibrowały obywatelom zegarki, tak by wszystko się zsynchronizowało. Idea Wielkiego Skoku na Białorusi odniosła ogromny sukces, tupanie słychać było w rejonie od Moskwy do Wilna. Nie obyło się jednak bez wpadek. Łukaszenka aresztował wszystkich ludzi na wózkach inwalidzkich, zarzucając im sabotaż i wspieranie po cichu skoczka Norrisa. Na północy Białorusi utopiło się kilku wędkarzy, którzy skakali po zamarzniętych rzekach podczas połowu ryb, niestety zarwał się pod nimi lód. Mieszkańcy Wanuatu zdecydowali się na skok na jedyny działający w kraju bank. Ich łupem padło 1000 Euro, a także dwie skrzynki kokosów.
Idea Wielkiego Skoku zataczała coraz szersze kręgi. Wiele ludzi pozostających w związkach decydowało się na skok w bok, w Anglii brukowce notowały kolejne wyskoki księcia Harry’ego. W Polsce wszyscy obywatele lokowali swe oszczędności w spółdzielczych SKOK-ach, co doprowadziło do upadku innych banków. Premier Tusk w 26-tym Expose ogłosił skok cywilizacyjny w Polsce, czym uzyskał znaczący skok w sondażach, uzyskując rekordowe 99 procent poparcia. Z kolei lider opozycji Jarosław Kaczyński wygrał wreszcie wybory prezydenckie, wskakując na miejsce brata. Idea Wielkiego Skoku przybierała coraz bardziej wyrafinowane formy. Nie ominęła świata sportu, gdzie powstawały kolejne dyscypliny związane ze skakaniem. Włączył się do tego sam Leo Messi, który z braku pomysłów postanowił skręcić staw skokowy. Pomógł mu w tym obrońca Realu, Pepe, skacząc Argentyńczykowi na kostkę. Rynek zwierząt hodowlanych również zaraził się skokowym szaleństwem. Ludzie masowo wykupywali ze sklepów zoologicznych skoczki pustynne i myszoskoczki. Świat islamu też zdecydował się na wzięcie udziału w wydarzeniu, a konkretnie Arabia Saudyjska, w której po raz kolejny zanotowano skok cen ropy.
Cały świat stał się bardziej gwarny i towarzyski, gdyż wiele osób decydowało się na to by skoczyć do pubu na piwko, czy do kina na film. Niestety zanotowano też kilka samobójstw, gdy ludzie zaczęli skakać z wieżowców. No cóż nie każdy jest Chuckiem Norrisem czy Władimirem Putinem… Kontynent australijski godnie reprezentowały kangury, które oddały rekordową liczbę skoków. W Afryce natomiast, a konkretnie w Sierra Leone lokalni watażkowie zdecydowali się na skok na kasę pochodzącą z misji kościelnych.
Na te wszystkie wydarzenia zareagował wreszcie Bóg, który patrzył z Nieba jak bawią się potomkowie Adama i Ewy. Wezwał do siebie Jezusa i poprosił go, żeby skoczył na Ziemię i zaprezentował ludzkości boską wersję Idei Wielkiego Skoku. Cała ludzkość patrzyła się jak rozstąpiły się chmury i z Nieba skoczył Jezus. Wylądował na powierzchni pięknym telemarkiem, wzbudzając aplauz wiernych. Świadkowie Jehowy czekający na Mesjasza skakali z radości, a katolicy skoczyli do monopolowego po wódkę, by uczcić przyjście Pana. Ateiści, bojkotujący skok Jezusa, patrzyli się w ekrany telewizorów, skacząc po kanałach. Wkrótce powstawały oazy nowochrześcijańskie promujące nową inicjatywę „Skaczemy razem z Jezusem”, która miała na celu szerzenie dobra. Idea Wielkiego Skoku pochłania ludzkość i bóstwa. Z niecierpliwością czekamy na kolejne inicjatywy i skoki.
Socjolog, pasjonat fotografii
fajne