W historii sztuki przez wieki przewijała się następująca tematyka obrazów: wizerunek Jezusa Chrystusa zatytułowany „Ecce homo” – Jestem człowiek! Obrazy te były bardzo popularne i sięgali po niego najsławniejsi malarze. Artyści fascynowali się człowieczą istotą Chrystusa i dlatego chętnie ją przedstawiali. Obrazy miały zmusić widza do zastanowienia się nad sobą i odpowiedzenia sobie na pytanie: Ile nas jest z Chrystusa, a ile z człowieka? Czy udało się to artystom?
A zatem kim jestem? Ecce Homo!!!
Krystyna S. była w szkole normalną nastolatką. Miała beztroskie dzieciństwo, koleżanki. W ósmej klasie podstawówki / lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku/ przeżyła na kolonii swoją pierwszą miłość i… swój pierwszy pocałunek. Miała marzenia co do swojej przyszłości. Pragnęła skończyć romanistykę i być przewodnikiem zagranicznych wycieczek. Francja była jej ulubionym krajem, pragnęła oprowadzać wycieczki po Francji. Poza tym jak każda nastolatka marzyła, by mieć zakochanego w niej męża i czworo dzieci. Nic jej się nie spełniło. W trzeciej klasie ogólniaka zachorowała na schizofrenię i od tej pory żyje od remisji do remisji. Nie zdała matury, nie podjęła żadnej pracy, nie wyszła za mąż. Dziś ma najniższą rentę, wycofała się z życia towarzyskiego, nie spotyka się z ludźmi i … wstydzi się tego, kim jest. Jej życiem jest internet. Założyła sobie dwa konta na na portalu społecznościowym. Jedno jej, w którym pisze, że jest profesorem uniwersytetu i ma piękną karierę zawodową, ma męża i dzieci, a drugie swojego rzekomego męża. Żyje wirtualnym życiem. Czy dowartościowywanie się w internecie daje szczęście?
Jest takie stare przysłowie: Papier wszystko zniesie! Dzisiaj w dobie komputerów i internetu ludzie je zmodyfikowali; klawiatura wszystko zniesie! W internecie jesteśmy anonimowi, a przynajmniej tak nam się wydaje. Nic więc dziwnego, że w internecie ludzie kreują swój własny świat. Dzisiaj nawet rozróżnia się dwie rzeczywistości: rzeczywistość realną, taką jaką jesteśmy naprawdę i rzeczywistość wirtualną, czyli taką jaką kreujemy sobie w internecie. W internecie popularne są portale społecznościowe. Jest ich sporo. Jedne znane i popularne, inne mniej. Dzisiaj mówi się nawet, że jak nie masz konta w internecie, to nie istniejesz. Teoretycznie powinno się podawać swoje prawdziwe dane, mogą się znaleźć cię namierzyć twoi przyjaciele i… odkryją, że kreujesz się w internecie na kogoś innego. Jak im wtedy spojrzysz w oczy. Jednakże danych podanych na profilu nikt nie sprawdza i nie da się sprawdzić. Ludzie więc na kontach upiększają swoją postać: są zdjęcia modelek podawane jako własne, dane dotyczące szkoły i pracy jakie sobie wymarzymy, a nieprawdziwe, konta są często anonimowe i fikcyjne. Często ludzie zakładają kilka kont, są konta własne i rzekomego współmałżonka. Dużo ludzi celowo podaje fikcyjne dane, aby nie zostać rozpoznanym w internecie. Jest jednak sporo ludzi, którzy celowo w internecie kreują się na kogoś innego. Chcą być szczęśliwsi. Czy kreowanie się na kogoś innego daje szczęście?
Kiedy człowiek zagubiony, zakompleksiony i niepewny swojej wartości przychodzi po pomoc do psychologa, każdy szanujący się terapeuta mówi: uwierz w siebie! Pokochaj swoje JA!
Czy tworzenie swojego wirtualnego ja leczy z kompleksów? To niestety, tylko ułuda! Ktoś może myśleć, że tworząc swoją nową wirtualną tożsamość na portalu społecznościowym dowartościuje się, że inni zobaczą, że jest wielki i sławny i to mu przyniesie satysfakcję. Niestety, tak to nie działa. Bohater lipnego konta widzi, że tak nie jest, zazdrości innym widząc profile innych i to powoduje u niego jeszcze większy spadek poczucia własnej wartości, rodzi większą frustrację i paradoksalnie powoduje to u niego nienawiść do innych, jego zdaniem lepszych. Taki człowiek myśląc, że jest anonimowy w internecie zachowuje się tak, jakby się nigdy nie zachował w realu. Negatywne emocje przykrywają mu zdrowy rozsądek! Wchodzi on na fora dyskusyjne nie po to, by dyskutować, a po to, by ubliżać innym. Jedyne czym się chwali to tym… jak wspaniałe zna inwektywy. I obraża ludzi. Natykając się na takich ludzi na forum nie bierzcie jego tekstów do siebie. On nie patrzy, czy kogoś zna, czy ktoś mu podpadł, obraża każdego kogo ma pod ręką. I nie odpowiadać inwektywami na inwektywy! To są chorzy ludzie! Najlepiej na obrazę, choć to trudno, odpowiedzieć wyciągniętą ręką, udać, że się nie widzi obrazy i dyskutować z nim jak z normalnym dyskutantem. Tak się rozmawia z chorym człowiekiem! Okażmy się bardziej inteligentni niż obrażający nas! Pokażmy w internecie swoją klasę i nią zabłyśnijmy w oczach innych ludzi!
Każdy terapeuta rozmawiając z pacjentem, który ma kompleksy, jest niepewny siebie i nie ma poczucia własnej wartości tak zadaje pytania, by doprowadzić pacjenta do wydobycia z niego tego co go boli, by powiedział, co jest źródłem jego kompleksów i co rodzi u niego frustrację. Wydobycie na zewnątrz i podzielenie się swoimi bolączkami z terapeutą to początek sukcesu w leczeniu kompleksów, to sprawienie, że chory uwierzy w siebie i przestanie się dowartościowywać tworząc wirtualną rzeczywistość na portalach społecznościowych. Dlatego przy zaburzeniach własnego ego warto szukać pomocy specjalisty! Choć konsultacja u psychologa niestety w Polsce kosztuje i to sporo.
Co zatem terapeuta powie człowiekowi, który mu się zwierzy, że nienawidzi osoby, którą jest? Powie mu: Bądź jak Chrystus! Jesteś człowiekiem! Ecce Homo!!! To jest najpiękniejsze kim może być człowiek. Jak sobie uświadomimy, że jesteśmy ludźmi, to będziemy szczęśliwi. Jestem człowiekiem! – To brzmi dumnie! To nieważne czy jesteśmy politykiem, prawnikiem, profesorem czy schizofrenikiem na rencie. Jesteśmy człowiekiem! – To nasza prawdziwa wartość! Homo sapiens…
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.