Jest taka dobra piosenka z Kabaretu Starszych Panów, której słowa brzmią: ” Rodzina, ach rodzina! Rodzina nie cieszy, gdy jest, A gdy jej nie ma samotnyś jak pies.” Jest takie powiedzenie: Kto ma pszczoły , ten ma miód, kto ma dzieci, ten ma smród. Parafrazując piosenkę z Kabaretu Starszych Panów można powiedzieć: dzieci nie cieszą, gdy są, lecz, gdy ich nie ma czegoś ci brak. Jak powiedziała Melania w Przeminęło z wiatrem: Dla dzieci warto poświecić życie, bo w dzieciach odradza się życie. Wiele singielek mawia, że dzieci ich nie interesują, bo dzieci ograniczają ich karierę i wolność, a kiedy media podają, że nieuleczalnie chora kobieta poświęciła życie, by urodzić dziecko, mówią, że to ciemnota, bo po to jest aborcja, by ratować własne życie, gdy ciąża mu zagraża. I uważają aborcję za zwykły zabieg. Są nawet takie, co uważają, że płód można usunąć, jak czyrak na d…. Jednocześnie singielki, które wchodzą w okres menopauzy i nigdy nie urodziły dziecka, wariują. Pojawia się u nich nawet ciąża urojona. Bo natura stworzyła kobietę do macierzyństwa. Rezygnacja z niego jest wbrew naturze i… natura daje o sobie znać zaburzeniami psychicznymi. Jednak dziecko to nie tylko przyjemność bycia w ciąży i uciechy z dzidziusia, ale ciężka praca na trzy zmiany i do końca życia. Więź matki z dzieckiem pozostaje na całe życie.
O tym opowiada amerykański film „Córka” na podstawie powieści pod tym samym tytułem.
Bohaterką filmu „Córka” jest Leda, kobieta w średnim wieku, spełniona w pracy i w rodzinie. Film zaczyna się, jak bohaterka idzie w nocy na brzeg morza i mdleje nad wodą. Potem akcja się cofa. Leda – profesor literatury przyjeżdża na wczasy do greckiej miejscowości wczasowej nad morzem. Zamierza spędzić beztroskie wakacje bez rodziny i pracy. I na początku sielanka trwa. Leda chodzi na plażę i obserwuje innych wczasowiczów. Jej uwagę zwraca młoda rodzina z małą dziewczynką. Obserwuje ich. Nagle dziewczynka się gubi i wszyscy jej szukają. Leda też i odnajduje ją. Wtedy okazuje się, że zniknęła ukochana lalka dziewczynki. Mała rozpacza. Okazuje się, że to Leda ukradła lalkę. Sielanka się kończy, Leda zaczyna wspominać swoje życie. Miała męża, dwie małe córeczki, Biankę i Marthę. Bardzo je kochała, ale wychowanie to nie tylko była zabawa, często córeczki ją denerwowały i krzyczały na nią. Wyjechała na sympozjum naukowe. Wykłady naukowe były przerywane telefonami do córek. Wdaje się w romans z profesorem i na trzy lata porzuca córki i męża. Wspomnienia z przeszłości przerywane są właściwą akcją w teraźniejszości. Leda zaprzyjaźnia się z Niną matką Eleny. Idzie oddać lalkę, ale widzi Ninę w czułym uścisku z właścicielem jej pensjonatu. Rezygnuje. Jej znajomy prosi ją o udostępnienie domku na randkę z Niną. Nina przychodzi i Leda oddaje jej lalkę. Nina pyta: Znalazłaś ją? Leda odpowiada: To ja ją zabrałam. Nie wiem, czemu. Chciałam się pobawić. Nina mówi jej gorzko: Nie chcę cię znać. Jesteś chora. Zabiera lakę i odchodzi. Leda zostaje sama i opuszcza domek. Akcja wraca do nocy, kiedy upada nad brzegiem morza. Rano Leda się budzi i dzwoni do córki. Mówi: Dawno nie dzwoniłam. Chciałam pobyć sama i wszystko pomyśleć, ale teraz wiem, jak jesteście dla mnie ważne. Film się kończy. Po napisach końcowych pojawia się jeszcze zdjęcie: Leda siedzi szczęśliwa nad brzegiem morza.
Na początku filmu miałam mieszane uczucia, bo na początku film przynudzał. Nic się nie działo. Bohaterka chodziła na plażę i obserwowała ludzi, nawet nie było dialogów. Chciałam nawet wyjść, ale dobrze, że tego nie zrobiłam, bo film się rozkręcił. To film obyczajowy. Granicą była scena z poszukiwaniami małej Eleny. Od tej pory zaczęła się wciągająca akcja przerywana reminiscencjami z przeszłości Ledy. Jej życia z córkami. Film bardzo dobrze pokazuje rozterki młodej mamy i myślę, że film będzie się podobał każdej kobiecie, co ma rodzinę, bo ukazuje bolączki, które przeżywa każda kobieta po urodzeniu dziecka. A zatem widzimy bezwzględną miłość macierzyńską bohaterki do córek, jej obawy o ich zdrowie i niecierpliwe telefony nawet z pracy z troską o ich zdrowie, kiedy zachorowały na wietrzną ospę. Ale widzimy też i chwile załamania, kiedy widać, że macierzyństwo nas przerasta. Bohaterka chce mieć chwilę na pracę i przyjemności i krzyczy kiedy córki jej przeszkadzają. Widzimy też chwilę załamania i rezygnacji bohaterki, kiedy na trzy lata porzuca rodzinę i odchodzi z kochankiem. Jednak film ma piękne przesłanie: Macierzyństwo to nie radość z bycia w ciąży, to nie zabawy z małą żywą laleczką, macierzyństwo jest na całe życie. Bohaterka obserwuje zabawy dziecka na plaży, młode małżeństwo z dzieckiem i zazdrości im tego. Symbolem tego jest lalka. Bohaterka kradnie lalkę i bawi się nią i… tęskni za macierzyństwem, które dla niej już się skończyło. To przesłanie dla każdej kobiety, która weszła w okres menopauzy, której dorosłe dzieci wyfrunęły z gniazda i… która przeżywa syndrom opuszczonego gniazda. Syndrom opuszczonego gniazda to nie fanaberia, to częste zaburzenie psychiczne pojawiające się u kobiet wchodzących w okres menopauzy, które nie mogą mieć już małych dzieci, a duże są już samodzielne i nie potrzebują ich pomocy. Syndrom opuszczonego gniazda czasami przechodzi ciężko i wymaga pomocy psychiatry a są przypadki, że przeradza się w psychozę i powoduje schizofrenię. Film ” Córka” pięknie pokazuje kobietę, co boryka się z syndromem opuszczonego gniazda. Film jest realistyczny, ale zawiera też sceny symboliczne, które dobrze podkreślają akcję. Symbolem jest lalka i piękna scena, kiedy bohaterka przytula mokrą lalkę do piersi i na jej piersi pojawia się plama. Wygląda to tak, jakby z piersi jej wyciekał pokarm. Samym symbolem jest miejsce akcji. To grecka wyspa, a bohaterka ma na imię Leda. To grecka śmiertelna kobieta, którą uwiódł Zeus – ojciec bogów zamieniwszy się w łabędzia i która urodziła dwa jaja, z których wyszli bliźniacy Kastor i Polluks i dwie siostry Helena i Klitajmestra. Helena to ta piękność, o którą wybuchła Wojna Trojańska. Leda w mitologii greckiej jest symbolem macierzyństwa i bohaterka filmu pięknie charakteryzuje blaski i cienie macierzyństwa. I blaski macierzyństwa wygrywają, czego dowodem jest ostatni telefon bohaterki do córki, która mówi córce, że wraca do domu. Film dzieje się na dwóch płaszczyznach: realnej i we wspomnieniach z przeszłości snutych przez bohaterkę. Sceny te są dobrze wkomponowane i zsynchronizowane, sceny współczesne wynikają z reminiscencji z przeszłości. Film jest ciekawy i bardzo kobiecy. Naprawdę polecam go każdej kobiecie, a już na pewno powinny go obejrzeć te, u których pojawia się syndrom opuszczonego gniazda. Film jest optymistyczny, ma optymistyczne zakończenie. Dlatego może być balsamem na psychiczne frustracje kobiet, których dzieci rozpoczęły własne życie i ich nie potrzebują.
Do mnie na terapię lekarz psychiatra skierował Jolantę Z. – kobietę w średnim wieku, chorującą na schizofrenię. Lekarz wyprowadził ją lekami ze stanu psychozy, ale nadal jest wycofana z życia, odmawiająca spotkań z ludźmi i zamknięta w sobie. Boi się odezwać. Dostała skierowana do mnie na psychoanalizę. Minęły trzy seanse zanim zaczęła ze mną współpracować. Nie odzywała się i tylko lakonicznie odpowiadała na moje pytania. Po trzech seansach zaczęła się otwierać. Powiedziała, że na studiach urodziła córkę. Było to dziecko z wpadki. Nie chciała jej, bo by jej popsuło studia, studenckie beztroskie życie i wizję na karierę na przyszłość. Oddała więc dziecko swojej matce i się nią nie interesowała. Studia skończyła z wyróżnieniem, dostała granatowy dyplom. Na uczelnię przyszedł dyrektor renomowanej firmy i sam zaproponował jej pracę. Ona była zadeklarowaną singielką, nie chciała się wiązać z nikim, nie chciała rodziny, robiła karierę. Córkę widywała tylko na imprezach rodzinnych u rodziców, ale nie czuła z nią więzi, nie chciała jej przytulić i kazała jej do siebie mówić: ciociu. Spalała się w pracy. Kiedy skończyła pięćdziesiąt lat, jej firma połączyła się z wielkim konsorcjum zagranicznym. postawili na młodych i… została zwolniona z pracy. Bardzo to przeżyła, tym bardziej, że nie mogła znależć nowej pracy, bo była za stara. Zaczęła jej doskwierać samotność. Z zazdrością patrzyła na koleżanki, które już doczekały się wnuków. Zaczęła szukać na gwałt męża, ale… na kobietę w jej wieku nie było już amatorów. Do tego weszła w okres menopauzy i zero szansy na macierzyństwo, a bardzo tego pragnęła. Zaczęła się interesować córką, ale ta skończyła już studia i ją wyśmiała, gdy kazała mówić do siebie mamo. Zaczęła się zadręczać, co straciła. Nie zmieniała córce pieluszek, nie śpiewała jej kołysanek, nie chodziła na wywiadówki do szkoły, zazdrościła koleżankom, które opowiadały, że bardzo się denerwowały, kiedy były ze swoimi dziećmi w szpitalu, gdy te miały grypę żołądkową. Jej nie było to dane. Zafiksowała się na macierzyństwie. Patrzyła na swój biustonosz i… widziała na nim plamy z pokarmu, których nie było. Wkrótce zaczęła opowiadać cudy niewidy o swojej rodzinie , której nigdy nie miała i o swojej córce, o której nie interesowało jej nigdy nawet jak się nazywa. Córka, która skończyła psychologię , pierwsza dostrzegła, co się z nią dzieje i namówiła ją na wizytę u psychiatry. Teraz po seansach psychoanalizy u mnie już się lepiej czuje. Nie ma już negatywnych myśli, że jest do niczego i że życie się dla niej skończyło. Zaczęła wierzyć w siebie, myśleć pozytywnie i powiedziała, że próbuje odbudować relacje z córką. Wie, że na zawsze straciła ją jako dziecko i nigdy nie będzie córką, ale spróbuje, by były najlepszymi przyjaciółkami.
Dzisiejsza sytuacja polityczna i niekontrolowany napływ do Polski uchodźców z Ukrainy uciekających przed wojną, a są to głównie kobiety i dzieci i seniorzy, każe nam się ponownie zastanowić nad sensem naszego życia i na tym, co powinniśmy zrobić, by nasze życie było wartościowe i dobre. Otóż bez dwóch zdań: nasze życie staje się wartościowe, kiedy oddajemy je na służbę drugiemu człowiekowi, kiedy pomagamy. A Polacy dają teraz piękny przykład pomagania bliźniemu w potrzebie. Odłożyliśmy to co nas różni, odkładamy narodową nienawiść za banderowców i Rzeż Wołyńską i wyciągamy pomocną rękę do uciekających z teatru wojny kobiet i dzieci ukraińskich. Polacy sami przyjeżdżają na granicę i zabierają uchodźców do siebie. Dzisiaj trzeba uważać, bo jak ktoś powie, że ma mieszkanie , co stoi puste i nie przyjął Ukrainki z dziećmi, to naraża się na ostracyzm społeczny. Szczególnie ważna jest pomoc dzieciom, bo one najbardziej cierpią na wojnie. Zawalił im się cały, mały dziecięcy świat. Zostały brutalnie wepchnięte w świat okrutnej i brutalnej wojny. To może się odbić na całym ich życiu i trzeba dużo mądrości, by odbudować w nich ufność do świata. To należy do nas – wolontariuszy pomagających uchodźcom i nas – rodzin, które przyjmiemy ich do siebie, by choć trochę zwrócić im wiarę w miłość. Te dzieci będą dorosłymi, będą budować świat i trzeba wszystko zrobić, by ten świat był bezpieczny, nieskażony nienawiścią narodową i by nasze narody były tak dobrze nastawione do siebie, by takie okrucieństwo jak Rzeż Wołyńska i obecny najazd wojsk rosyjskich na Ukrainę już się nigdy nie powtórzyły. Da się?
Jezus Chrystus dał nam jedno Przykazanie: Przykazanie Miłości. Miłuj bliźniego swego jak siebie samego! I miłujcie nieprzyjaciół swoich! Najpiękniejsze przykazanie… Czy da się je wcielić w życie? Ja myślę, że da. Dziś Polacy dają piękny przykład, by to przykazanie było najważniejsze. Oby już tak zostało na przyszłość. Na pięćdziesiąt , sto lat, a może na trzeci tysiąc? Bo ziemia przetrwa, a ludzkość za kolejne tysiąc lat doczeka się kolejnego przyjścia Jezusa Chrystusa na Ziemię. Bo dzisiaj Chrystus już jest! Czy ludzkość jest na tyle dobra i Go rozpozna?
Dobra dla uchodźców z Ukrainy. Matki dobre dla swoich małych i dorosłych dzieci. Żony dobre dla swoich mężów. Dzieci dobre dla swoich starych rodziców. Idea Fixe i zafiksowanie, którego przyczyną jest syndrom opuszczonego gniazda?
Mój szef odpowiedział na wezwanie rządu, by uchodźcom ukraińskim udzielać darmowych porad psychologicznych. Nasza mała Poradnia Zdrowia Psychicznego jest prywatna i nie mamy umowy refundacyjnej z NFZ. Otwieramy jednak bezpłatne porady dla uchodźców ukraińskich, a dla tych u których stwierdzimy choroby psychiczne bezpłatne leczenie. Czy za nami pójdą inni? Łańcuch dobrych serc … nadzieją na przyszłość…
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.