Jest w polskiej komedii wszech czasów pt. ” Sami Swoi” taka scena: Matka głównego bohatera Kazimierza Pawlaka, który jedzie na proces o kota do sądu, daje mu dwa granaty i mówi: Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie! Ta żartobliwa scenka robi od zawsze na mnie kolosalne wrażenie, bo nikt w tak lapidarny i mądry sposób nie przedstawił stosunku społeczeństwa polskiego do wymiaru sprawiedliwości.
Proces sądowy polega na tym, że na przeciwko siebie stają dwie strony o przeciwnych interesach, a po środku stoi sąd, który spór między stronami rozsądza. Taka jest idea procesu i nie tylko demokratycznego, ale nawet taka była w czasach realnego socjalizmu, choć wtedy ustawodawstwo kładło nacisk na medialną rolę sądu. Sąd wtedy był najwyższym arbitrem, rozsądzał sprawę i miał szereg prerogatyw w zakresie postępowania dowodowego działania z urzędu. Dzisiejszy demokratyczny sąd w Polsce to sąd kontradyktoryjny. W procesie jest pełna kontradyktoryjność: strony mają obowiązek udowodnić swoje rację, a niezawisły sąd rozsądza spór. Z racji tego jak wygląda proces i że istnieją w nim dwie strony o przeciwstawnych interesach, w logistykę procesu wpisane jest, że sąd nie może zadowolić obu stron. Jedna strona w procesie wygrywa, druga przegrywa, jedna jest zadowolona z wyroku, druga nie. I… ta niezadowolona z zasady jest krytycznie nastawiona do pracy sądu i gardłuje, że polski sąd wymaga reformy. A co jest jak polski wymiar sprawiedliwości rzeczywiście wymaga reformy?
Niedawno, bo 15 września 2020r Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozpatrując skargę Rzecznika Praw Obywatelskich na decyzję premiera Mateusza Morawieckiego z dnia 16 kwietnia 2020r , którą powierzył organizację wyborów prezydenckich , które się nie odbyły 10 maja 2020r. Poczcie Polskiej, orzekł, że wyżej wzmiankowana decyzja premiera jest nieważna, bo narusza prawo. Powyższy wyrok WSA ma kolosalne znaczenie w praktyce, bo daje Poczcie Polskiej możliwość dochodzenia od Skarbu Państwa reprezentowanego przez rząd odszkodowania za straty jakie poniosła przedsiębiorąc środki w celu wykonania decyzji premiera. Minister Sasin wydał miliony na wydrukowanie kart głosowania korespondencyjnego do wyborów, które się nie odbyły i… które do odbycia nie miały podstawy prawnej. Wyżej wzmiankowany wyrok WSA daje także podstawę do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej urzędników, którzy zmarnotrawili państwowe pieniądze w celu organizacji niezgodnych z prawem wyborów. Czy jednak w Polsce – państwie prawa urzędnik państwowy odpowie za swoje nielegalne działania?
I tu wkracza wspomniane na początku artykułu prawo Pawlaka. Wyrok WSA wywołał przeciwstawne reakcje w zależności, która strona sceny politycznej go interpretuje. Opozycja , święcie oburzona na zmarnotrawienie pieniędzy państwowych przez ministra Sasina, twierdzi, że wyrok jest jak najbardziej słuszny, Poczta Polska słusznie złoży pozew o odszkodowanie za organizowanie wyborów, które… nie miały podstawy prawnej i… oskarża rząd, że teraz będzie opinii publicznej udowadniał, że polskie sądy działają źle, by dalej pod pozorem reformowania sądownictwa podporządkowywać sobie sędziów. Czy w tym względzie opozycja ma rację?
Strona rządowa, jak każda strona niezadowolona z wyroku, nie zostawia suchej nitki na WSA. Anonimowy poseł Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że ten wyrok WSA jest dowodem na to, że w polskim sądownictwie nadal siedzi post komuna i sędziowie lub ich potomkowie umoczeni we współpracę z komunistyczną bezpieką i, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości zrobią wszystko, by dać Zbigniewowi Ziobrze zielone światło na dalszą reformę sądownictwa. Dla Zbigniewa Ziobry reforma sądownictwa jest teraz priorytetem, zwłaszcza kiedy prezes Jarosław Kaczyński wchodzi do rządu, będzie kontrolował współpracę premiera z ministrem sprawiedliwości i Ziobro już wie, że to Mateusz Morawiecki został desygnowany przez prezesa Kaczyńskiego na jego następcę. Tymczasem Zbigniew Ziobro jest ambitny i reforma sądownictwa w jego wydaniu, czyli jak mówi opozycja przejęcie władzy sądowniczej jest pierwszym krokiem do zdobycia przywództwa całej Zjednoczonej Prawicy. Uda mu się?
Mój świętej pamięci tato jeszcze przed śmiercią w 2015r mawiał, że polskie sądownictwo doszło do ściany, że sędziowie są już nie niedouczeni, a żenującymi nieukami i to nie tylko w zakresie prawa, ale i z wiedzy ogólnej i mój tato mówił: konia z rzędem temu, co wymyśli skuteczny sposób na zreformowanie polskiego sądownictwa. I rzeczywiście Prawo i Sprawiedliwość ma rację, że próbuje reformować polski wymiar sprawiedliwości. Tylko… jest właśnie jakieś tylko! Pod pozorem reformy sądownictwa robi ordynarny skok na wymiar sprawiedliwości. Przykładem niech będzie sprawa … wyżej wymienionej uchwały WSA i… sprawa Tomasza Komendy.
Moim zdaniem WSA ma rację! Zaskarżona decyzja premiera była niezgodna z prawem, w dacie jej wydania ustawa o wyborach korespondencyjnych jeszcze nie obowiązywała i pracował nad nią senat / abstrahując od przesłanek przetrzymywania ustawy przez senat należy stwierdzić, że nie była ona obowiązującym prawem/. Wtedy organizacją wyborów prezydenckich zajmowała się wyłącznie Państwowa Komisja Wyborcza. Tymczasem Zbigniew Ziobro jest święcie oburzony wyrokiem WSA. Jednocześnie od czasu, kiedy wybuchła sprawa Tomasza Komendy, niesłusznie skazanego na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności, który w więzieniu za niewinność przesiedział osiemnaście lat, do dzisiaj resort sprawiedliwości ani razu się nie wypowiedział w sprawie. Ani razu też nie wypowiedział się w sprawie odszkodowania za niesłuszne skazanie, którego dzisiaj w wysokości kilku milionów złotych domaga się Komenda. I dziwne to jest, bo wszyscy znamy ministra Ziobrę jako tego, co zawsze jest oburzony krzywdą jaką doznają ludzie pokrzywdzeni, tu konkretnie przez wymiar sprawiedliwości i jako tego, co bez pardonu chce naprawiać polskie sądownictwo, by pomyłek sądowych nie było. Tymczasem w sprawie Komendy zachodzi ewidentna pomyłka sądowa i to w obu instancjach. Mój mąż mówi nawet, że w taka pomyłka to curiosum prawne i że… cały skład sędziowski orzekający w sprawie Komendy musiał był pijany i to w obu instancjach. Te wyroki to przejaw głupoty sądów! Mój tato do końca życia walczył z głupotą sędziów i podawał casusy orzeczniczej głupoty sądów. A było ich i jest wiele.
Słynna już decyzja premiera ” zarządzająca” wybory prezydenckie w formie korespondencyjnej była decyzją de lege ferenda. A conto przyszłego prawa premier dopasował sytuację faktyczną.
De lege ferenda… dbajmy o to , by prawo w przyszłości uchwalane było dobre i… nie kolidowało z prawem obowiązującym! To podstawowa zasada prawna! To powinien uświadomić sobie każdy ustawodawca! Ustawodawca uchwala prawo, ale pamiętajcie: ustawodawca też jest odpowiedzialny za prawo! Taki jest postulat narodu… de lege ferenda… Rozliczymy Was rządzący!!!
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.
Za ten artykuł posypały się na mnie gromy. Szczególnie panowie z akcji… wolne sądy zarzucali mi, że sieję pro pisowską demagogię pisząc o głupocie sędziów nie mając na to dowodów. Otóż wyjaśniam: jestem prawnikiem, prokuratorem i radcą prawnym i z przejawami głupoty orzeczniczej sądów stykam się na co dzień. A mój ulubiony przykład to: kiedy sędzia wydał nakaz zapłaty w sprawie, w której do pozwu powód dołączył kserokopie faktury i wezwania do zapłaty, a pozwany w odpowiedzi na pozew zaprzeczył istnieniu roszczenia, bo podał, że kwotę zapłacił.