Znany ojciec doktryny katolickiej Św. Tomasz z Akwinu zasłynął także jako autor … dowodów na istnienie Boga. oczywiście dziś już nikt nie bierze poważnie tych dowodów, są one śmieszne i trącą myszką. Św. Tomasz z Akwinu skupił się na materialnych dowodach na istnienie Boga. Otóż Bóg nie jest istotą materialną i nie ma też materialnych dowodów na jego istnienie. Jednak Bóg każdemu objawia dowody na swoje istnienie, tylko trzeba umieć je dostrzec. Nie są to jednak dowody materialne! Ja uważam, że mi wielokrotnie ujawnił dowody na swoje istnienie. Takim dowodem jest, że spełniła się największa miłość mojego życia. Mam swojego Mirka. takim dowodem jest, że zrealizowałam się w swojej największej pasji, pisaniu, jestem znaną pisarką i dziennikarką na całym świecie. Ludzie proszą mnie o egzemplarze autorskie moich książek, bo zbyt szybko mimo dodruków znikają z księgarń. Dzięki Bogu spełniam się w swoim zawodzie i Bóg spełnił moje największe marzenie – mam sporą gromadkę dzieci. I Bóg nade mną czuwał, kiedy podczas pacyfikacji Lubina 30 sierpnia 1982r przeszłam kanałami z rannym dzieckiem i wyszłam z kanałów zanim ZOMO rzuciło gaz do kanałów. O problemach dowodów jakie daje Bóg człowiekowi na swoje istnienie mówi amerykański film „Zaułek koszmarów”.
Akcja filmu toczy się w Ameryce w latach trzydziestych, zaczyna się tuż przed atakiem Niemiec hitlerowskich na Polskę w 1939r i przed wybuchem II Wojny Światowej. Film zaczyna się, jak bohater filmu Stan pali dom razem ze zwłokami swojego ojca. Idzie i przystaje do grupy kuglarzy pracujących na jarmarkach. Obserwuje tam kuriozalne rzeczy, polegające na poniżaniu ludzi. Trupa pokazuje za pieniądze świra, jak go nazywają. Człowieka, który na oczach gawiedzi zabija kurczaka i zjada. Ten człowiek cały czas mówi: „ja nie jestem taki” i usiłuje uciec, ale go znajdują i znowu zamykają w klatce. Ten człowiek się poranił i zmarł, nawet go uczciwie nie pochowano, tylko szef zaniósł go pod dom szeryfa i zostawił, by jak mówił: Nie mieć kłopotów. Szef mówił Stanowi, że werbują świra spośród bezdomnych pijaków. Upijają kandydata, a potem zamykają w klatce i tresują, a kiedy jest występ odbierają mu alkohol, by miał delirium, nie dają jeść i wtedy głodny rzuca się na kurczaka. Stan w domu szefa zobaczył zdeformowane płody, które on konserwował w metanolu. Wrażenie zrobił na nim płód z trzecim okiem. Jak mówił szef, matka zmarła rodząc go. Stan zaprzyjaźnił się z Zeeną i jej starszym partnerem, którzy kiedyś byli słynnymi jasnowidzami, mieli występy w luksusowych lokalach, a teraz jej partner jest alkoholikiem. Ma jednak notes, w którym zapisał kody jak się porozumiewał z partnerką podczas seansów jasnowidzenia. Uczy Stana swojego fachu, a jednocześnie ostrzega przed zapamiętaniem się w jasnowidzeniu i wywoływaniu duchów. Stan bierze metanol od szefa, truje swojego nauczyciela i kradnie mu notes. Zakochuje się w młodej iluzjonistce Molly i przekonuje ją, by odeszli z jarmarcznej trupy i zaczęli pracę na własny rachunek. Molly w nim zakochana zgadza się. Następna scena dzieje się dwa lata później w wielkim mieście. Stan i Molly święcą triumfy i występują w ekskluzywnych lokalach. Podczas jednego występu Stan upokarza znaną psycholog, która mu daje swoją wizytówkę. Stan idzie do jej gabinetu, bierze udział w seansie psychoanalizy zwierza się, że nienawidził ojca i zabił go, zabił też swojego nauczyciela. Pani psycholog zawiera z nim ugodę: podaje mu informacje z seansów psychologicznych znanych i bogatych ludzi. Mają romans. Stan staje się znany, bo … wyjaśnia , skąd się biorą udręki bogatych ludzi. Jednak… przecwanił. Żonie sędziego powiedział, że spotka zmarłego syna. Dochodzi do tragedii: kobieta zabija męża i popełnia samobójstwo. Innemu bogaczowi, którego drażnią wyrzuty sumienia, że niegdyś przyczynił się do śmierci swojej narzeczonej obiecał wywołać ducha zmarłej. Jednak mistyfikacja się wydaje, bo Molly się przyznaje, że duchem jest ona. Stan zabija swojego klienta i jego pracownika i uciekają, ale Molly nie chce już być z nim i odchodzi. Stan idzie do pani psycholog. Okazuje się jednak, że ta go oszukała. Pieniądze, które u niej przechowywał to jednodolarówki. Psycholog strzela do niego i wzywa policję, że to agresywny pacjent. Stanowi udaje się uciec policji. ale jego dobra pasja się skończyła. Żyje pośród żebraków i sprzedaje zegarek ojca, by zapłacić za alkohol. Idzie na jarmark i u właściciela dostrzega spreparowany płód z jednym okiem. Właściciel mówi, że to zostało po poprzedniej trupie. Stan prosi o pracę. Właściciel mówi mu, że śmierdzi i nie ma dla niego pracy. Stan mówi, że przyjmie każdą pracę. Właściciel daje mu wódkę i mówi, że dla niego pracę. Ma zastąpić „świra” do czasu, kiedy nie znajdą prawdziwego świra. Stan zaczyna się śmiać i mówi: To praca w sam raz dla mnie! Tak film się kończy.
Film mnie rozczarował, ale rozczarował w sposób pozytywny. Tytuł „Zaułek koszmarów” sugerował, że będzie to horror. Koleżanka nawet mówiła, żeby na ten film nie poszła, bo nie lubi współczesnych horrorów, w których krew bryzga po ścianach. Tymczasem to był film obyczajowy z elementami thrillera psychologicznego. Pamiętam wspaniałą książkę „Pachnidło” i film na jej kanwie. Było to studium bezuczuciowego mordercy, dążącego po trupach do celu. Film „Zaułek koszmarów” skojarzył mi się z „Pachnidłem” i ma wiele wspólnego z tamtym dziełem. „Zaułek koszmarów” to także studium mordercy i bezwzględnego człowieka, który łamie wszystkie normy i bez żadnych zasad moralnych chce zdobyć sławę i pieniądze. Film składa się z dwóch części. Pierwsza to praca w jarmarcznej trupie, druga to jego samodzielna praca, praca w bogatych lokalach. Film w doskonały sposób manipuluje nastrojem. W pierwszej części nastrój jest mroczny, uwydatniony przez obskurną i tandetną scenografię i symbole. Widzimy jako wspaniały symbol zakonserwowane w metanolu zdeformowane płody. Mocne wrażenie robi potworek z trzecim okiem w formalinie, który jakby patrzył na widza i zapowiada tragiczne sceny w kulminacyjnym punkcie filmu. Tragiczną wymowę ma „świr” zamknięty w klatce i zachowujący się jak zwierze. W drugiej części mamy wielki świat, sceny bogate, by na końcu znowu powrócić do mrocznego nastroju w parku, wywoływanie ducha i zapowiadający morderstwo. Te mroczne sceny dobitnie ukazują mroczną duszę bohatera. Dobrze harmonizują z psychiką bohatera. Film oprócz studium psychologicznego bohatera unaocznia także problemy współczesnego świata, choć akcja toczy się w latach czterdziestych ubiegłego wieku i nawiązuje do toczącej się wojny. Mamy więc problem aborcji płodów z powodu wad letalnych. Zakonserwowane zdeformowane płody robią wrażenie. Jeden z bohaterów mówi, że matka wydając na świat taki płód zmarła, a to dziecko żyło dziesięć dni i to w strasznych męczarniach. Do głębi porusza los świra. Film unaocznia, jak naprawdę społeczne nastawienie do ludzi psychicznie chorych. Nie rozumiemy tych ludzi i są dla nas ciekawostką. Tragiczny los świra i jego wołanie: ja nie taki! robi wrażenie i głęboko porusza. Bo film przez pokazywanie jarmarcznego życia i jarmarcznych oszustw z jasnowidzeniem, wywoływanie duchów i innych tricków naprawdę przemawia do świadomości. Bo ten film to moralitet i zmusza do myślenia nad życiem człowieka. Film pokazuje dowody na istnienie Boga, gdyż Bóg istnieje i sądzi. Jarmarczne zabawy ludzkim losem zostają ukarane. Ukarany zostaje także główny bohater, ale przez prawo. Osądzenia przez prawo uniknął. Jednak film pokazuje, że nikt nie uniknie kary boskiej. Bohater uniknął kary przez prawo, by doznać gorszej kary. Stracił ukochaną i na koniec czeka go najgorszy los… został świrem ku uciesze gawiedzi. Film powinien każdy zobaczyć, choć to film trudny i niestety zmusza do myślenia, a współczesny widz raczej nie lubi myśleć w kinie. To nie rozrywka, ale moralitet, który… daje w łeb, psychologicznie wciska w fotel.
Obecnie żyjemy wojną na Ukrainie. Wojna jest okrutna, wielu ludzi wygoniła ze swojego kraju. Pomagamy, jak możemy. Na Ukrainę jadą konwoje humanitarne. Zgłaszają się lekarze i pielęgniarki, by jechać do ukraińskich szpitali i opiekować się rannymi. A rannych jest sporo, bo Rosjanie są okrutni, Putin chce złamać Ukrainę okrucieństwem walki. Wielu wierzących zastanawia się, czy wojna na Ukrainie to dla nas znak. Może kara boska?
Moja koleżanka mówiła mi, że w tej wojnie widzi analogię do biblijnej niewoli babilońskiej Izraelitów. Naród Izraelski odszedł od wiary w jednego prawdziwego Boga i zaczął oddawać cześć fałszywemu bogowi. Składali mu ofiary z dzieci. Za te krwawe ofiary Bóg ukarał Izraelitów niewolą babilońską. W Ukrainie w najnowszych czasach też działy się okropne rzeczy. Była Rzeż Wołyńska i roztrzaskiwanie dzieci o mury. Współczesna Ukraina też odeszła od Boga. I jako dowód koleżanka podała, że na Ukrainie legalna była surogacja. Bogate bezdzietne pary, też homoseksualne wynajmowały biedne ukraińskie kobiety, by rodziły im dzieci. Tym procederem zajmowała się mafia i często te kobiety były zmuszane. Tajemnicą Poliszynela jest, że kiedy rodziło się dziecko niepełnosprawne i pary się rozmyślały, to je zabijano. Dziś w wojnie najbardziej cierpią ukraińskie dzieci, rosyjskie pociski lecą na szkoły i przedszkola. Wielu się zastanawia, czy ta wojna to nie kara boska.
Dla człowieka wierzącego każda wojna jest karą boską! Ja nie idę w swoich osądach tak daleko. Ta wojną Bóg niewątpliwie doświadcza ludzkość. Niewątpliwie to jakiś znak od Boga. Ale też ta wojna ujawnia piękne zakamarki ludzkiej duszy, które w czas pokoju nie miały siły się przebić. Polacy odrzucili nienawiść do Ukraińców za Rzeż Wołyńską i z całego serca pomagają uchodzącym przed wojną kobietom i dzieciom. Ludzie deklarują, że wezmą ukraińskie kobiety do domu. Trwa akcja zbiórki pieniędzy, odzieży, zabawek dla kobiet i dzieci z Ukrainy. Na ogarnięte wojną obszary jadą konwoje humanitarne, nawet rosyjski Czerwony Krzyż wysyła konwoje humanitarne na część Ukrainy zajętą przez wojska rosyjskie. W Polsce i na zachodzie zgłaszają się lekarze i pielęgniarki, by nieść pomoc rannym na Ukrainie. Ta wojna wydobyła z ludzi, co najlepsze. Czy ma się to szansę zostać na dłużej i budować świat XXI wieku na dobrze. I być może taki właśnie był zamysł Boga, który dopuścił do tej wojny? A zatem nie kara boska! Bóg chrześcijański jest miłosierny i każdemu grzesznikowi daje szansę. Putinowi też… Zanim nadejdzie kara boska… daje mu szansę poprawy. A jaka to będzie kara? Niezbadane są wyroki boskie… Być może Władimir Putin wymknie się międzynarodowej sprawiedliwości, ale… własnemu sumieniu się nie wymknie. Jak w mitologii greckiej będą go gonić furie. Tak wygląda boska sprawiedliwość! Sądząc po tym, jak się zachowuje ta kara już się zaczyna. Szansa poprawy i… znamienne jest zakończenie filmu „Zaułek koszmarów” – po czasie chwały, splendoru, sławy, zostanie na koniec „świrem” na jarmarku.
Czy są dowody na istnienie Boga? Niematerialne, ale jest ich pełno. Każdemu z nas je Bóg daje. I lepiej… byśmy je zauważyli. Bowiem warto jest skorzystać z szansy poprawy, kiedy nam Bóg ją jeszcze daje. Wojna to okrutna kara lub jak chcą inni doświadczenie. jednak po zimie spod śniegu wychylają się przebiśniegi. Świat się odradza wiosną. I po tej wojnie ludzkość się odrodzi! Będzie lepsza! Ja w to wierzę, a ty?
W Apokalipsie Św. Jana pisze, że po ostatecznym rozrachunku Dobra ze Złem nastanie Królestwo Niebieskie… na Ziemi. Ziemia przez duże „Z”, bo ludzkość kocha tę Matkę Staruszkę i nie da jej zginąć!!!
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.