Kaja Godek po wydaniu przez Trybunał Konstytucyjny wyroku stwierdzającej niezgodność z Konstytucją aborcji z powodu trwałych wad płodu, powiedziała, że… właśnie zwyciężyła moralność. Rozzuchwalona sukcesem Kaja Godek wzięła się za następny problem, który stoi w niezgodzie z nauką Kościoła Katolickiego, za zapłodnienie pozaustrojowe metodą in vitro. Kaja Godek rusza w Polskę z prelekcjami, że in vitro to… produkcja dzieci metodą weterynaryjną i wielokrotna aborcja. Czy obecny rząd Prawa i Sprawiedliwości nazywający się katolickim odważy się na zakaz zapłodnienia pozaustrojowego?
Edyta A. jest wychowana w rodzinie katolickiej i praktykującej. Od dzieciństwa uważała za obowiązek chodzenie co niedzielę do kościoła i spowiedź w każdy pierwszy piątek miesiąca. Chodziła też na religię i nie urywała się z niej na wagary jak robiły to jej koleżanki. Brała ślub kościelny i razem z mężem są praktykujący, a żyją z zasadami wiary, czyli używają tylko naturalnej metody regulacji poczęć. Niestety, o dziecko starali się pięć lat. potem się leczyli, ale nic nie pomogło. Lekarze stwierdzili, że Edyta A. nie może naturalnie zajść w ciążę, bo mąż ma za wolne plemniki. Zdecydowali się więc na zapłodnienie in vitro. Lekarze pobrali komórki rozrodcze od niej i od jej męża, zapłodnili poza ustrojowo i dokonali implantacji do organizmu Edyty, resztę zarodków zamrożono. Ciąża się przyjęła i Edyta urodziła zdrową córkę, dostała 10 punktów. Dziewczynka się dobrze rozwija, dziś jest w drugiej klasie i jest ponadprzeciętnie zdolna. Kiedy jej córka miała pięć lat, Edyta z mężem zdecydowali się na drugie dziecko. Skorzystali z zamrożonych poprzednio zarodków. Urodził się syn, także otrzymał dziesięć punktów i także rozwija się dobrze. Jednak Edyta A. jako katoliczka nie może się pozbyć wyrzutów sumienia, że postąpiła wbrew naukom Kościoła, nie była u spowiedzi od czasu pierwszego in vitro. Czy popełniła grzech? Czy by doznać szczęśliwego macierzyństwa warto zrobić wszystko, na co pozwala nowoczesna nauka?
Zanim się wdamy w dyskusje pt. in vitro lub co w zamian, należy wyjaśnić pewną niekonsekwencję, która w rozważaniach publicznych na ten temat jest używana błędnie. Otóż mówi się, że rząd Prawa i Sprawiedliwości, kiedy doszedł do władzy to zlikwidował finansowanie in vitro ze środków publicznych, przez co uniemożliwił leczenie bezpłodności.
Zgodnie z encyklopedyczną definicją leczenie to szereg czynności medycznych, z użyciem stosowanych leków i aparatury zmierzających do przywrócenia równowagi organizmu dotkniętego chorobą lub kalectwem, postępowanie lekarskie, którego celem jest przywrócenie zdrowia choremu lub poprawa jego jakości życia. Otóż metoda in vitro nie jest metodą leczenia bezpłodności, bo nie leczy bezpłodności, nie powoduje bowiem, że osoby dotknięte bezpłodnością będą mogły w naturalny sposób dokonać zapłodnienia. Metoda in vitro to zapłodnienie poza ustrojowe, tą metodą w sposób sztuczny dokonuje się implantacji zarodka do organizmu kobieta. Inaczej mówiąc to quasi zastępcza metoda zapłodnienia.
W Polsce zapłodnienie in vitro reguluje stawa z dnia 25 czerwca 2015r o leczeniu niepłodności. Ustawa ta jest szeroko krytykowana przez środowiska związane z Kościołem Katolickim, a szczególnie przez środowiska Pro life. Krytykujący zarzucają jej, że propaguje, jak ostatnio twierdzi Kaja Godek… wielokrotną aborcję, bo niszczy się zarodki, które nie podlegają implantacji. Otóż ta krytyka wynika z nieznajomości ustawy. Ustawa jest dobra i szczegółowo reguluje kwestie etyczne związane z zapłodnieniem poza ustrojowym. Ustawa jest wynikiem kompromisu między zwolennikami nauki w walce z bezpłodnością, a zwolennikami propagowania etyki Kościoła katolickiego w kwestii in vitro. Obecna sytuacja społeczna, która jest wynikiem złamania kompromisu w sprawie aborcji dobitnie świadczy, że kompromis jest święty i w kwestii in vitro lepiej go nie naruszać.
Art. 3 ustawy o leczeniu niepłodności mówi, że leczenie niepłodności, w tym w zakresie medycznego wspomagania prokreacji, jest prowadzone zgodnie z aktualną wiedzą medyczną w sposób i na warunkach określonych w ustawie i finansowanie w sposób i na zasadach określonych w przepisach odrębnych. Przepis ten podkreśla, że niedopuszczalne jest ograniczanie możliwości rozrodu ze względu na nosicielstwo chorób uwarunkowanych genetycznie.
Art. 6 określa zakres leczenia niepłodności. W skład tego zakresy wchodzą: procedury medyczne wspomagania prokreacji, w tym zapłodnienie poza ustrojowe w ośrodku medycznie wspomaganej prokreacji oraz zabezpieczenie płodności na przyszłość.
At. 23 ustawy mówi, że zarodki powstałe z komórek rozrodczych pobrane w celu dawstwa partnerskiego albo dawstwa innego niż partnerskie, zdolne do prawidłowego rozwoju, które nie zostały zastosowane w procedurze medycznej wspierania prokreacji, są przechowywane w warunkach zapewniających im całkowitą ochronę do czas przeniesienia ich do organizmu biorczyni. Ten sam artykuł mówi, że niedopuszczane jest niszczenie zarodków.
Na początku lat dziewięćdziesiątych w Kabarecie Olgi Lipińskiej artyści śpiewali następującą piosenkę: „Chodził po świecie idiota z mokrem i naradzali się, że aż miło jakby ten światek cofnąć do tyłu.” Dziś tak samo zachowuje się Kościół Katolicki występując przeciwko zapłodnieniu in vitro. Doktryna Kościoła jest doktryną naturalną, która uważa, że wszystko jest złe, co jest przeciw naturze, i jest grzechem przeciw naturze, czyli przeciwko Bogu. I niestety, ze strony Kościoła taki los spotyka zapłodnienie poza ustrojowe. Wg. Kościoła jest to bowiem ingerencja w prawa boskie i niedozwolone bawienie się w Boga, co jest ciężkim grzechem, z którego trzeba się spowiadać, a są księża, co kobietom co dokonały in vitro nie dają rozgrzeszenia. Taka jest doktryna kościoła, czy słuszna, można polemizować, ale człowiek, który jest głęboko wierzący musi ją zaakceptować i wg. niej żyć. No właśnie żyć… Czy to się da?
Moja koleżanka, która jest analitykiem medycznym i jest wierząca, a poza tym mówi, że popiera stare chrześcijańsko – patriotyczne wartości, w sprawie in vitro ma jednoznaczne zdania. Uważa, że jak nauka stworzyła coś, co działa dla dobra ludzi, ludzie powinni z tego korzystać i nie jest to grzechem. Dotyczy to zapłodnienia in vitro. Wymyślono to, by pomóc ludziom co bardzo chcą dziecka, a naturalnie począć nie mogą i wspomóc prokreację, by zwiększyć liczbę młodych, a to pozwoli żyć ludziom starym, bo młodzi ludzie pracują na emerytury seniorów. Tak w kwestii in vitro uważa wielu ludzi i to nawet tych głęboko wierzących i praktykujących.
Zapłodnienie poza ustrojowe choć budzi wiele kwestii etycznych, zwłaszcza to kiedy dokonuje się zapłodnienia od anonimowych dawców. Bardzo ważna jest tu kwestia ojcostwa. Czy każde dziecko ma prawo znać swojego ojca? ONZ uznało, że tak, kiedy skrytykowało Polskę za to, że istnieją u nas ” Okna życia”. Urzędnik ONZ wypowiedział się wtedy, że okna życia uniemożliwiają dzieciom poznanie swoich rodziców, a każde dziecko ma do tego prawo. Czy zatem ośrodek dokonujący zapłodnienia in vitro musi utrzymywać w tajemnicy dawcę nasienia, kiedy okazuje się, że dziecko jest ciężko chore i potrzebny jest przeszczep od ojca. A z drugiej strony czy anonimowy dawca nasienia powinien płacić alimenty na wszystkie ” swoje” dzieci?
Jednak dla wielu kobiet pragnących dziecka zapłodnienie poza ustrojowe to ostatnia deska ratunku. Czy powinno się ich pozbawiać możliwości zostania mamą, kiedy nauka jej taką możliwość daje. Instynkt macierzyński u kobiety jest bardzo silny. Kobieta, która nie może począć dziecka naturalnie, potrafi się zafiksować. A przecież idea fixe to aby społeczeństwo było zdrowe. Możliwość zapłodnienia in vitro w wielu wypadkach ratuje kobiety przed chorobą psychiczną. Dlatego kobiety wierzące i praktykujące ryzykują. Wolą potem nie chodzić do spowiedzi, ale poddadzą się zapłodnieniu in vitro. Nieważne jakie zapłodnienie, w jaki sposób doszło do poczęcia dziecka, ale położenie nowo narodzonego dziecka na brzuchu kobiety, poczucie bicia jego serca przy jej, pojawienie się świadomości: to moje, niweluje każdy grzech.
Bóg to nieskończona Dobroć! Bóg robi wszystko, by człowiek był szczęśliwy i cieszy się z tego, jak człowiek jest szczęśliwy. Czy zatem zapłodnienie poza ustrojowe służące szczęściu kobiety to grzech przeciwko Bogu? A może Kościół Katolicki się myli? Może to on grzeszy przypisując sobie uprawnienia boskie? Utożsamianie Kościół to Bóg … największe bluźnierstwo w dziejach świata! A może ja się mylę? Jak jednak zaakceptować odbieranie kobiecie prawa do największego szczęścia w życiu? No właśnie jak? Niezbadane są Wyroki Boskie! Nie znamy ich. Kościół Katolicki też… Kobieto, okaż odwagę i wyspowiadaj się z tego, że zrobiłaś in vitro! Gdy nie otrzymasz rozgrzeszenia, niech się martwi ksiądz, czy… nie zgrzeszył przeciwko Bogu!
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.