Polski film Pawła Pawlikowskiego pt. ” Zimna wojna” został nominowany do Oscara jako najlepszy film nieanglojęzyczny. W wyścigu po statuetkę wyprzedziła go jednak meksykańska „Roma”. Złośliwi twierdzą, że „Roma” zdobyła Oscara, bo temat meksykański jest teraz w Stanach modny z racji polityki emigracyjnej Trumpa i projektu wybudowania muru na granicy amerykańsko – meksykańskiej. Niektórzy twierdzą, że Oscar dla „Romy” to celowy policzek dla Donalda Trumpa. Ja jednak uważam, że „Roma” zasłużenie zdobyła Oscara.
Film „Roma” dzieje się w bogatej dzielnicy stolicy Meksyku, tytułowej Romie. Opowiada historię życia rodziny z meksykańskiej klasy średniej. Bohaterką jest Cleo, koreańskiego albo chińskiego pochodzenia służąca, której oczami widziane jest życie rodziny chlebodawców. Film zaczyna symboliczna scena polewania wodą chodnika, potem kamera się oddala i widzimy jak służąca myje chodnik. Bohaterem jest rodzina bogatego doktora, jego żona Sophie, czwórka dzieci, matka pana domu i dwie chińskie służące, Adela i Cleo, nazywające siebie siostrami. Akcja filmu dzieje się w Meksyku w 1970r i opowiada o roku życia bohaterów na tle wydarzeń politycznych w stolicy Meksyku. Bohaterowie są bogaci, ale na miarę Meksyku w 1970r. Mają bogato urządzony dom, dwie służące, ale podwórko posesji jest wąskie tak, że przez nie ledwo wjeżdża samochód, a na dachu domu jest pralnia i suszarnia. Życie rodziny toczy się na tej małej posesji, nawet pies jest cały czas zamknięty i nigdy nie wyprowadzany do parku, a służąca bez przerwy sprząta z chodnika psie kupy, które stale pojawiają się na nowo. Adela zaprzyjaźnia Cleo z kuzynem swojego chłopaka, Ferminem. Służące mają wychodne, Adela ze swoim chłopakiem idzie do kina, Cleo do jego mieszkania. Myśli, że jest zakochana. Kiedy jakiś czas potem idą do kina, Cleo mówi mu, że jest w ciąży. Fermin odpowiada jej, że to… chyba dobrze, ale mówi jej, że musi iść do toalety i już nigdy nie wraca. Cleo mówi swojej pani, że jest w ciąży i pyta: zwolni mnie pani? Sophie mówi: Ależ skąd! I prowadzi ją do swojej lekarki, która będzie prowadziła ciążę Cleo. Cleo odnajduje kochanka. Idzie tam, gdzie on z innymi chłopakami ze slumsów ćwiczy wschodnie sztuki walki. Obserwuje ćwiczenia. Kiedy jednak mówi mu o ciąży, Fermin twierdzi, że to nie jego dziecko, mówi: odczep się! i razem z innymi chłopakami odjeżdża. Jednocześnie jej pani Sophie także prze żywa swój osobisty dramat. Jej mąż mówi, że jedzie na sympozjum lekarzy do Kanady, w rzeczywistości odchodzi do innej. Zostawia ją samą ze swoją matką, dziećmi i domem na karku. Cleo w zaawansowanej ciąży idzie ze starszą panią do sklepu kupować łóżeczko dla dziecka. Po drodze natykają się na manifestację studentów przeciwko rządowi. Protest kończy się strzelaniną. Do sklepu wpadają pro rządowi bandyci. Pośród nich jest Fermin. Spotykają się z Cleo i Fermin mierzy do niej i starszej pani z pistoletu. Nie strzela jednak, odchodzi, ale stres był tak wielki, że Cleo zaczyna rodzić. W szpitalu Cleo rodzi martwą dziewczynkę. Kiedy jej podają ciało dziecka, płacze. Żyje w otępieniu. Jej pani chcąc, aby Cleo zapomniała o tragedii zabiera ją razem z dziećmi nad morze. Na miejscu wyjaśnia dzieciom, że ich tato od nic odszedł i wyjechali dlatego, by mógł z domu zabrać swoje rzeczy. Podczas kąpieli w morzu dzieci porywa fala. Cleo nie umie pływać, ale idzie do wody i ratuje dzieci. Jej pani ją tuli i mówi: kochamy cię Cleo! Cleo płacze i mówi o swoim dziecku: Ja chciałam, aby ona umarła! Sophie ją ściska. Wracają do ogołoconego ze sprzętów domu, pies się cieszy z ich powrotu. Zaczyna się nowe życie…
Film jest bardzo ładny i mi się podobał. Jest to tzw. obraz z gatunku poetyckiej epiki. Poetycko opowiada dzieje życia bohaterów. Film pokazuje tło polityczne, mamy bogatą dzielnicę, mamy rozwalające się budy w slumsach i błoto, mamy agitację wyborczą polityka w błocie slumsów i protesty studentów. Jednakże jest to film kameralny zrobiony oszczędnościową metodą. Pokazuje głównie psychikę działania bohaterów, a jest ona ukazana za pomocą symboli. Detale są wyeksponowane. Mamy więc psie kupy na chodniku i rozjeżdżanie ich przez samochód i sprzątanie ich przez służącą. Wjeżdżającego właściciela posesji mamy pokazanego przez eksponowanie jego palców na kierownicy. Kiedy ulicą przechodzi Gwardia Narodowa bohaterka staje na baczność i kamera chwyta jak się odruchowo kiwa. Widzimy jak służąca dokładnie obiera jajko. Na mnie szczególne wrażenie zrobiło jak pokazywał szczegółowo zajmowanie się martwym noworodkiem, reanimowano go, odcinano pępowinę, zawijano w prześcieradło, kiedy obok leżąca bohaterka płakała. Bardzo pięknie zostało pokazane piękno miłości kobiety do nienarodzonego dziecka. Film dobrze zrobiony i zagrany, naprawdę porusza naszą psychikę i myślę, że jak nawet się znajdą ludzie, którzy nie bardzo go zrozumieją, to i oni nie przejdą obok niego obojętnie. Pawlikowski ” Idą” stworzył modę na realizowanie filmów na taśmie czarno – białej. ” Roma” wykorzystała tę metodę i nie znaczy to, że autor nie miał pieniędzy na film kolorowy. To był celowy zamysł i to bardzo dobry, bo pięknie podkreśla liryzm filmu. A liryzm filmu pięknie podkreśla przesłanie filmu: Co daje szczęście kobiecie?
Jakiś czas temu do mojego gabinetu terapeutycznego matka przyprowadziła piętnastoletnią córkę w ciąży i powiedziała, abym jako psycholog przekonała ją do aborcji, aby sobie nie marnowała życia. Wyprosiłam matkę z gabinetu i rozpoczęłam rozmowę z córką. Wyciągnęłam od niej jakie miała dzieciństwo i uświadomiłam jej, czy jest wiecznym dzieckiem czy ma już zaczątki odpowiedzialności. Potem powiedziałam jej, jaka odpowiedzialnością jest danie życia i urodzenie dziecka i że jej życie zmieni się diametralnie. Dałam jej jednak do zrozumienia, że urodzenie dziecka to nie koniec świata, że ma jeszcze szanse realizować swoje marzenia. Przekonałam ją do… urodzenia i zajęcia się dzieckiem. Jej matka złożyła na mnie skargę do dyrekcji przychodni. Czy miała rację?
Abstrahując od tego, że w Polsce aborcja jest zakazana i nie miałam innego wyjścia, to uważam, że dylemat przekonać pacjentkę do aborcji czy nie może mieć ginekolog i internista, a nigdy psychiatra i psycholog. Ci mają tylko jedną opcję! Psychiatra i psycholog to lekarze duszy i duszę mają leczyć, a aborcja to rana na duszy. Zawsze pozostawia rany na psychice, bo aborcja to nie usunięcie czyraka na d…, a pozbycie się z organizmu żywej istoty. Nawet pozornie twarda kobieta, która uważa aborcję za środek antykoncepcyjny i skrobie się bez mrugnięcia okiem kiedyś zapłaci za to zaburzeniami psychicznymi. Nasze ego rejestruje traumatyczne przeżycia, spycha je w podświadomość i to wcześniej czy później wraca. Dlatego uważam, że aborcja to rany na psychice, a psychiatra i psycholog mają leczyć, a nie polewać rany spirytusem. Moim zdaniem żaden szanujący się psycholog i psychiatra nigdy nie będę przekonywać kobiety do aborcji. Może się mylę?
W Polsce ustawa antyaborcyjna jest wynikiem konsensusu społecznego i moim zdaniem jest dobra. Zakazuje aborcji na życzenie i wprowadza trzy przypadki, w których aborcja jest możliwa, ale też tylko do 12 tygodnia ciąży. To: Jeżeli jest trwałe i ciężkie uszkodzenie płodu; jeżeli ciąża zagraża zdrowiu i życiu matki; jeżeli ciąża pochodzi z gwałtu. Dodam, że to są wyjątki i jako wyjątki powinny być stosowane w sposób zawężający. U nas jednak wielu lekarzy stosuje je rozszerzająco. Chodzi to zwłaszcza o tzw. aborcję eugeniczną, kiedy to wydaje się zgodę na aborcję , kiedy u płodu stwierdzono zespół Downa. Moim zdaniem to nadużycie , bo zespół Downa nie jest trwałym i ciężkim uszkodzeniem płodu, a chorobą, nieuleczalną, ale chorobą. Tak pobłażliwe traktowanie to woda na młyn poglądów stowarzyszeń pro life, którzy powołując się na mordowanie ciąż z zespołem Downa domagają się całkowitego zakazu usuwania ciąży z trwałym i ciężkim uszkodzeniem płodu. W Trybunale Konstytucyjnym leży nawet wniosek o stwierdzenie zgodności tych przepisów z Konstytucją. Rządząca partia nie ruszy sprawy przed wyborami, bo głosy feministek , a także i wielu kobiet to cenne głosy.
Aborcja to zło! Ale gorsze zło to całkowity zakaz aborcji, bo jest pożywką dla podziemia aborcyjnego. Kobiety mogą umierać w wyniku pokątnego i nieumiejętnego zabiegu usunięcia ciąży. I to umierać w strasznych męczarniach! A podziemie aborcyjne u nas wraca. Wiele kobiet kupuje szkodliwe środki poronne w internecie. W wielu przypadkach są to… środki ochrony roślin. Coraz częściej zdarzają się przypadki, że… piętnastolatki w ciąży po kryjomu same dokonują aborcji… drutem do robótek ręcznych. Aborcyjne wycieczki do Niemiec cieszą się dużym powodzeniem.
Aborcja to zło! Moim jednak zdaniem powinna istnieć i to na życzenie. Rzeczą zaś państwa, odpowiednich organizacji, a przede wszystkim Kościoła jest prowadzenie takiego nauczania moralności, by kobiety tego nie robiły. Doprowadzenie do tego, że kobiety sobie uświadomią, że zabicie nienarodzonego dziecka to grzech przeciwko Przykazaniu Bożemu i kiedyś po śmierci Chrystus je z tego rozliczy, a za życia do gwałt na psychice i może zapłacić najwyższą cenę za życia – zdrowiem psychicznym, to spowodowanie, że… przepis zezwalający na aborcję okaże się ” martwym przepisem.” O to powinno chodzić etyce i moralności! Idea fix?
A tymczasem idźcie na film „Roma” i zobaczcie jego przesłanie: Kiedy bohaterka płacze w ramionach swojej chlebodawczyni, której uratowała dzieci i mówi: Ja chciałam, by moja córeczka się nie urodziła! Odkryjecie to przesłanie?
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.