Istnieje powiedzenie: „O miłości się nie mówi, miłość się przeżywa.” To prawda! Kto nie doświadczył miłości, nie będzie w stanie o niej opowiedzieć, a tym bardziej w piękny sposób. Miłość jest jak słońce, które oświetla nasze życie, i ważne jest, by ten blask towarzyszył nam przez całe życie. Dziś wszelkie kolorowe tabloidy, nazywane powszechnie brukowcami, opisują miłości przeróżnych celebrytów, szumnie nazywając to miłością. Jednak ta „miłość” trwa zazwyczaj krócej niż rola w filmie. Potem przychodzi kolejny film i… kolejna „wielka miłość” opisywana przez tabloidy. Ale czy to naprawdę miłość?
O prawdziwej miłości pięknie opowiada francuski film „Impresjoniści”, oryginalnie zatytułowany „Pierre Bonnard et Marthe.”
Film „Impresjoniści” przedstawia życie i miłość francuskiego malarza, twórcy nabizmu, Pierre’a Bonnarda, do jego muzy, modelki i towarzyszki życia, Marthy. Składa się z czterech części, zaczynając od roku 1893, następnie przechodząc przez sierpień 1914, sierpień 1917, i kończąc w roku 1942. Historia rozpoczyna się w 1893 roku, kiedy Pierre poznaje Marthe, malując nową modelkę. Martha pyta go, czy zawsze zaczepia kobiety na ulicy. Zakochują się i zostają kochankami. Pierre mówi jednak Marthe, że jest wolnym duchem, nie chce się żenić ani mieć dzieci. Marthe zgadza się na takie warunki. Kupują dom w malowniczej okolicy w Cannet, gdzie spędzają szczęśliwe chwile, przyjmując przyjaciół, w tym impresjonistów jak Monet. Hodują dwa psy zamiast dzieci. Mimo bliskości, nie są małżeństwem, gdyż Pierre pozostaje konsekwentny w swoim postanowieniu.
Podczas wakacji w 1914 roku Marthe kłóci się z dawną kochanką Pierra, która twierdzi, że Pierre jest z nią z litości, ponieważ choruje na astmę. Marthe bardzo przeżywa te słowa. W 1917 roku Pierre poznaje studentkę malarstwa i sprowadza ją do Cannet, zaczynając coś do niej czuć. Po zakończeniu wojny wyjeżdża do Rzymu, organizować wystawę. Marthe, żegnając go, zauważa, że młoda kochanka jedzie z nim. Z ciężkim sercem zaczyna malować. Tymczasem w Rzymie Pierre obiecuje młodej kochance małżeństwo, ale ona zauważa, że na obrazie Pierre dodał portret Marthe. Rozstają się, a kochanka popełnia samobójstwo. Pierre oświadcza się Marthe i biorą ślub. Podczas wystawy obrazów Marthe Pierre dowiaduje się o samobójstwie kochanki i mdleje. Ich małżeństwo trwa do 1942 roku, kiedy Marthe umiera, prosząc Pierre’a o pochowanie. Lekarz mówi jednak, że ona już nic nie czuje. Z Rzymu przychodzi paczka z niedokończonym obrazem. Pierre kończy go, a potem idzie do Marthe, mówiąc, że zakwitł śniegowiec i że go namaluje. Marthe umiera. Po pogrzebie Pierre maluje obraz w Cannet – śniegowiec, słysząc głos Marthe, która go woła. Wtedy widzimy młodego Pierre’a biegnącego do młodej Marthe do wody, gdzie się kąpią. Potem są napisy informujące, że Pierre Bonnard zmarł w 1947 roku, pięć lat po śmierci Marthe, a na większości jego obrazów jest Marthe. Koniec.
Film „Impresjoniści” to biograficzny melodramat oparty na faktach historycznych, klasyczny w swoim gatunku. Opowiada nie tylko historię życia malarza Pierre’a Bonnarda, ale przede wszystkim historię jego miłości do żony Marthe, robiąc to w bardzo piękny sposób. Niektórzy zarzucają, że film zawiera zbyt wiele informacji encyklopedycznych i dialogów żywcem wyjętych z encyklopedii. To prawda, ale jest to celowy zamysł twórców, który nie umniejsza wartości filmu, wręcz ją podkreśla. Nie jest to bowiem melodramat w stylu „Trędowatej” Heleny Mniszkówny, lecz wartościowy film z górnej półki. Przez ckliwą historię miłosną przemyca wiedzę historyczną i robi to skutecznie!
Film ukazuje miłość i jej zakręty w życiu Pierre’a Bonnarda i jego żony, ale także doskonale przedstawia środowisko francuskich malarzy końca XIX wieku, prezentując panteon słynnych postaci tamtej epoki. Wspaniałym atutem filmu są zdjęcia, które tworzą nastrój i oddziałują na emocje widza, często doprowadzając do łez. Zdjęcia są zrobione w stylu pejzaży z obrazów impresjonistycznych, a film wykorzystuje ciekawy zabieg: pokazuje, jak malarz maluje obraz, by potem ukazać sielankowe sceny miłosne w plenerze, jakby bohaterowie wychodzili z obrazu. To wspaniały zabieg, który gra na emocjach widza i jednocześnie pięknie pokazuje, czym był świat malarzy francuskich schyłku XIX wieku. Krajobrazy są pełne słońca, symbolizującego miłość.
Ostatnia scena filmu jest symboliczna i przepiękna. Bonnard wraca po pogrzebie żony do pustego domu w Cannet i maluje kwitnący śniegowiec, słysząc głos żony. Następnie ukazana jest scena, jak młody Pierre biegnie do młodej Marthe, by kąpać się w rzece. To powtórka wcześniejszej sceny, ale teraz jest to sen, najpiękniejszy symbol miłości. Film bogato operuje symboliką związaną z miłością, czyniąc go ambitnym dziełem z górnej półki. Zawiera również dużo informacji, które pozwalają lepiej zrozumieć malarzy końca XIX i początku XX wieku. To atut filmu, który w przystępny sposób przekazuje wiedzę. Film polecam każdemu miłośnikowi melodramatów, który szuka w kinie uczucia i wzruszeń. Otrzyma dużą dawkę emocji.
Impresjonizm to kierunek w kulturze europejskiej, później także amerykańskiej, zapoczątkowany przez paryskich malarzy i trwający kilka dekad na przełomie XIX i XX wieku. Nazwa „impresjonizm” pochodzi od obrazu Moneta „Impresja, wschód słońca”. Celem impresjonizmu było uwolnienie się od dziedzictwa romantyzmu, sztywnych zasad akademizmu i patosu. Impresjoniści nie interesowali się tematyką społeczną, problemami metafizycznymi czy historycznym heroizmem. Starali się uchwycić nieustannie zmieniającą się rzeczywistość i utrwalić subiektywne, ulotne wrażenie, jakie wywoływała.
Schizofrenia to choroba psychiczna z rodzaju psychoz, nazywana potocznie rozwarstwieniem osobowości i chorobą duszy. Charakteryzuje się objawami wytwórczymi, takimi jak omamy, urojenia, zaburzenia myślenia, oraz objawami ujemnymi, takimi jak depresja, obniżenie nastroju, wycofanie z życia, tworzenie neologizmów i inne. Schizofrenia dzieli się na fazę ostrą (wytwórczą) i remisje, kiedy choroba jest w uśpieniu i chory funkcjonuje względnie normalnie. Istnieją cztery rodzaje schizofrenii w zależności od nasilenia i rodzajów objawów: zwykła, hebefreniczna, katatoniczna i paranoidalna.
Arteterapia, zwana inaczej terapią przez sztukę, to metoda leczenia chorób psychicznych i rehabilitacji osób z opóźnieniem umysłowym, zwłaszcza autyzmem. Ma na celu przywrócenie właściwych relacji z otoczeniem, komunikacji z ludźmi i równowagi uczuciowej. Rzeźba, malarstwo, taniec czy śpiew otwierają dostęp do naszych emocji, potrzeb, lęków. Arteterapia pomaga w leczeniu chorej duszy. W ośrodkach terapii chorób psychicznych często organizowane są warsztaty leczenia przez sztukę, gdzie chorzy malują, rzeźbią, śpiewają. W Lubinie takie warsztaty dla osób upośledzonych umysłowo prowadzi Stowarzyszenie Brata Alberta. Chorzy tworzą tam sztukę, a co roku stowarzyszenie przed Świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy sprzedaje prace podopiecznych. Uzyskane fundusze przeznaczane są na wycieczki dla podopiecznych. Terapia sztuką jest bardzo ważnym elementem leczenia. Wycisza, tonuje złe emocje i kształtuje właściwe uczucia. Przywraca ekspresję emocji u wycofanych z życia chorych na schizofrenię, a u chorych na autyzm poprawia komunikację z ludźmi. Znam przypadek, gdzie dziecko chore na autyzm, które nie mówiło, zaczęło mówić po rozpoczęciu malowania. Arteterapia jest bardzo ważna, choć niestety nie jest refundowana i ciężko się na nią dostać.
Moim ulubionym stylem malarstwa jest impresjonizm i postimpresjonizm. Współczesnego malarstwa w ogóle nie rozumiem, a abstrakcjonizm to dla mnie bohomazy sześciolatka. Kiedy patrzę na „Śniadanie na Trawie”, odpływam w inny świat, moje emocje tonują się, a ja widzę blask słońca, który nastawia mnie pozytywnie do życia. Wtedy jestem lepsza dla moich dzieci i naprawdę rozumiem mojego ukochanego męża. I o to chodzi w życiu! A jakie emocje wywołuje u ciebie impresjonistyczny blask słońca? A może… wolisz abstrakcyjne słońce w brzuchu?
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.