Jest taka piękna biblijna zasada: ocalić jednego człowieka, to ocalić Boga! Tę zasadę pięknie udowodnił Ojciec Maksymilian Kolbe, kiedy w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu poświęcił swoje życie, by uratować od śmierci w komorze gazowej innego więźnia. Wielu z nas pięknie mówi o bohaterstwie, poświęceniu, ocaleniu innych. Tylko czy gdyby znaleźli się w takiej sytuacji, byliby skłonni to zrobić? A może wybraliby ocalenie własnego życia? Pięknie jest mówić o tak wzniosłych ideach, które powinny przyświecać ludzkiemu życiu. Poprzez czyny ich poznacie! Czy podobają się Bogu. Uwznioślają świat. prowadzą do Nieba! A na ziemi pozostają słowa… słowa… słowa…
W drugiej filmowej wersji „W Pustyni i w Puszczy” Beata Kozidrak śpiewała: „Wyciągnij dłonie i chwyć marzenie, ono rozproszy złej mocy cienie…” Marzenie to za słownikiem Języka Polskiego powstający w wyobraźni ciąg obrazów i myśli odzwierciedlających pragnienia, często nierealne. Czasami jednak marzenia się spełniają i tylko od nas zależy, czy śnimy na jawie nierealnie czy nasze śnienia mają szansę się spełnić. Wszystko zależy od nas! A zatem do dzieła: róbmy coś, by nasze marzenia się spełniały…
Pod koniec Komuny Bugajski nakręcił bardzo dobry film, w którym główną rolę grała Krystyna Janda pt. „przesłuchanie”. Film bił rekordy frekwencyjnej popularności. Był pierwszym filmem nakręconym za Komuny, który przedstawiał przesłuchanie w latach pięćdziesiątych przez Urząd bezpieczeństwa osoby uznanej za… szkodzącą ludowemu państwu. Krystyna Janda grała kobietę podejrzaną wspieranie opozycji działającej na szkodę ludowego państwa, a film jest niemal dokumentalnym zapisem takiego przesłuchania. Potem warunki się zmieniły, przesłuchania obwarowano wymogami i zasadami prawnymi, ale jedno się nie zmieniło: celem przesłuchania jest uzyskanie przyznania się do winy podejrzanego, bo to jest koronny dowód w sprawie. Kiedyś… wybijano zęby, kazano siadać na nodze od krzesła, dziś męczy się psychicznie. Czy takie sposoby są akceptowane moralnie?
W dniach 11 – 12 października 1943r. odbyła się pierwsza bitwa Pierwszej Dywizji im. Tadeusza Kościuszki, zwana też chrztem bojowym armii polskiej sformowanej podczas II Wojny Światowej przy Armii Czerwonej na terenie Związku Radzieckiego. Bitwa odbyła się w pobliżu Miejscowości Lenino na wschodzie Białorusi nad rzeką Miereją. Za Komuny ta potyczka zbrojna była traktowana jako symbol tężyzny bojowej i odwagi graniczącej z brawurą polskiej armii. Ten dzień urósł do rangi symbolu i za Komuny był Dniem Wojska Polskiego. Dziś ta data jest zupełnie zapomniana. Być może niesłusznie? Bitwa pod Lenino była zwykłą potyczką zbrojną bez żadnego znaczenia militarnego, która niepotrzebnie pochłonęła wiele ofiar. Miała jednak znaczenie polityczne. Stalin po negocjacjach z polskimi komunistami zgodził się na sformowanie przy Armii Czerwonej polskich sił zbrojnych. Do formułującej się I Dywizji im. Tadeusza Kościuszki zgłaszało się masę polskich ochotników i to przede wszystkim spośród mężczyzn zwalnianych z zesłania na Syberii. Ci u Stalina mieli odium niesłusznego szlacheckiego pochodzenia i buntowników. Stalin chciał się ich jak najszybciej pozbyć i przetrzebić. Rzucił ich więc do pierwszej walki na straceńczą placówkę. Polscy żołnierze jednak… sprawili mu niespodziankę. Wygrali, choć zostało to okupione dużymi stratami i na długo obniżyło wartość bojową I Dywizji. Dziś dnia 12 października nie obchodzi się już nic, ZBOWiD odszedł do historii. Ale wielu kombatantów armii polskiej u boku Armii Czerwonej jeszcze pozostało. Są też ich potomkowie, którzy kultywują pamięć ojców. Czy należy ich wysypać na śmietnik historii? Czytaj dalej Za mundurem panny sznurem…→
Niezależne Media to dziennikarze obywatelscy, recenzenci kultury, whistleblowerzy i działacze społeczni. Jesteśmy jednym z najstarszych portali dziennikarstwa oddolnego. Nie łączy nas światopogląd, łączy nas chęć wyrażania poglądów i konstruktywnej dyskusji. Dołącz do nas i publikuj.